Stan wojenny był wojną wypowiedzianą polskiemu narodowi przez komunistów. Rozmowa z prof. Danielem Wicentym

opublikowano: 2023-12-20, 13:32
wszelkie prawa zastrzeżone
Grudzień 1981 roku zapisał się w dziejach historii PRL jako początek okresu surowych represji. Jak wyjaśnia dr hab. Daniel Wicenty z IPN, problem szykan zawężony do środowisk opozycyjnych nieco zaciemnia obraz skutków stanu wojennego. Naukowiec proponuje, aby myśleć o stanie wojennym jako o specyficznym spisku czy też zamachu na społeczeństwo.
reklama
Dr hab. Daniel Wicenty, socjolog, profesor Uniwersytetu Gdańskiego, pracownik Oddziałowego Biura Badań Historycznych IPN w Gdańsku (fot. Piotr Życieński, IPN).

Magdalena Mikrut-Majeranek: Kiedy władze komunistyczne rozpoczęły przygotowania do wprowadzenia stanu wojennego?

Prof. Daniel Wicenty: Zapewne myśli o siłowym rozwiązaniu problemu strajków i rodzących się struktur „Solidarności” pojawiły się w głowach niektórych decydentów jeszcze w trakcie trwania strajków sierpniowych w 1980 roku. Potem pierwsze poważne działania planistyczne podjęto jesienią 1980 roku (operacja „Lato 80”). Wtedy pojawiły się po raz pierwszy imienne listy z osobami przewidziany do internowania. Zwieńczenie tej pierwszej części przygotowań miało miejsce pod koniec marca 1981 roku, kiedy to gen. Wojciech Jaruzelski (ówczesny premier) oraz Stanisław Kania, I sekretarz KC PZPR, podpisali dokument „Myśl przewodnia stanu wojennego”. Mniej więcej w tym samym czasie w Moskwie drukowano obwieszczenia o stanie wojennym (żadna drukarnia w Polsce, nawet wojskowa, nie dawała gwarancji utrzymania tego faktu w tajemnicy).

Późniejsze działania to szlifowanie detali, aktualizacje list osób przeznaczonych do internowania, ale też uparty i systematyczny „czarny PR” wymierzony w „Solidarność”. Symbolem tego ostatniego był Jerzy Urban, od sierpnia 1981 roku rzecznik prasowy rządu.

Jak wskazują statystyki, była to największa w historii Wojska Polskiego operacja przeprowadzona w warunkach pokojowych. Jak wyglądał 13 grudnia na Pomorzu?

Wyglądał podobnie jak w innych polskich miastach. W nocy z 12 na 13 grudnia zmieniła się ontologia życia społecznego – komuniści w celu rozbicia „Solidarności” oraz przywrócenia status quo sięgnęli nie tylko po środki brutalne, ale w jakieś mierze pierwotne. Chodziło o pokazanie, kto rządzi na danym terytorium. Tak odczytuję wojsko, czołgi, transportery opancerzone, milicjantów i zomowców na ulicach Trójmiasta. W niektórych miejscach punktowo trzeba było łamać opór – m.in. 16 grudnia spacyfikowano strajk na terenie Stoczni Gdańskiej.

Czy, jak zarzekał się gen. Wojciech Jaruzelski, Sowieci zamierzali wkroczyć do PRL?

reklama
Na trybunie honorowej od prawej stoją: wicepremier Mieczysław Jagielski, gen. Wojciech Jaruzelski, prezes Stanisław Gucwa, NN, zastępca członka KC PZPR i przewodniczący Prezydium Rady Narodowej m.st. Warszawy Jerzy Majewski. W tle Pałac Kultury, 1974 r. (fot. Archiwum Grażyny Rutowskiej, NAC).

Nie zamierzali, w tej kwestii historycy są zasadniczo zgodni. Przy czym wiemy też, że o taką pomoc zabiegał – bezskutecznie – sam gen. Jaruzelski. A dodatkowo wskażmy, że w razie ewentualnej zbrojnej interwencji wojska sowieckie nie musiały nigdzie wkraczać – one już tu były. W różnych bazach na terytorium PRL stacjonowało kilkadziesiąt tysięcy żołnierzy, dysponujących setkami czołgów, transporterów, własnymi lotniskami, infrastrukturą etc.

Czy wprowadzanie stanu wojennego przebiegało zgodnie z planem?

W zasadzie tak – przy mało znaczących pomyłkach przy zatrzymaniu nieodpowiednich osób lub też nieskutecznych działaniach przy internowaniu innych. Ciekawe jest jednak to, że obie strony konfliktu – i władza, i czołówka „Solidarności” – wchodziły w stan wojenny z błędnymi założeniami na temat przeciwnika. Władze zakładały, że na skalę ogólnopolską doświadczą zdecydowanego, twardego oporu ze strony solidarnościowców, a jego łamanie będzie pociągać za sobą ofiary śmiertelne. Z kolei „Solidarność” zasadniczo nie sądziła, że gen. Jaruzelski et consortes odważą się porwać na wielomilionowy związek. Stosunkowo dalekowzroczna okazała się przy tym wrocławska „Solidarność” i jej brawurowa akcja wypłacenia z kont bankowych 80 milionów tuż przed wprowadzeniem stanu wojennego.

Niemniej mówiąc o względnie wysokiej sprawności przy wprowadzaniu stanu wojennego mamy zazwyczaj na myśli operację policyjno-wojskową. Stan wojenny miał także w zamyśle być początkiem wyjścia z kryzysu ekonomicznego i w tej mierze okazał się porażką gen. Jaruzelskiego. Złożona i paradoksalna rzeczywistość peerelowskiej administracji i gospodarki przerosła umysły komisarzy esbeckich i wojskowych oraz ich mocodawców.

Jaki charakter miały represje wobec opozycji? Kto był represjonowany?

Kluczowe były oczywiście internowania połączone z delegalizacją „Solidarności”. Łącznie do grudnia 1982 r. internowano niemal 10 tys. osób, niektóre kilka razy. W gronie internowanych znalazła się też grupa kilkudziesięciu osób z byłego kierownictwa PZPR z Edwardem Gierkiem na czele.

Wywiad został opublikowany w ramach dodatku tematycznego do Histmag.org „Dwa Grudnie: Grudzień 1970 i stan wojenny”, zrealizowanego dzięki wsparciu Instytutu Pamięci Narodowej Oddział w Gdańsku.

Zachęcamy do zapoznania się z ofertą Wydawnictwa IPN.

reklama
Edward Gierek (z prawej) w rozmowie z sekretarzem generalnym Komunistycznej Partii Związku Radzieckiego Leonidem Breżniewem, początek lat 70.

Sądzę jednak, że problem represji i szykan zawężony do środowisk opozycyjnych nieco zaciemnia obraz skutków stanu wojennego. Wolę myśleć o stanie wojennym jako o specyficznym spisku czy też zamachu na społeczeństwo. Skutki decyzji gen. Jaruzelskiego były bowiem powszechne, długotrwałe i wykraczające poza formalne cezury stanu wojennego. Myślę o ciągle dotąd słabo przeanalizowanych zjawiskach dezintegracji i atomizacji społecznej, które widać w całych latach 80. i których skutki najpewniej dały o sobie znać także w latach 90.

Czy 13 grudnia komunistom udało się rozbić „Solidarność”?

Tak, jeśli myślimy o „Solidarności” jako o ogólnopolskim, wielomilionowym i rewolucyjnym z ducha ruchu społecznym. Takiej „Solidarności” już po grudniu 1981 roku nigdy nie było.

W grudniu 1981 roku rozpoczął się okres surowych represji. Jedną z poszkodowanych była działaczka Solidarności Ewę Kubasiewicz. Zasądzono jej najwyższy wyrok sądowy wydany podczas całego stanu wojennego w Polsce. Jak potoczyły się jej losy?

Ewa Kubasiewicz została zwolniona z więzienia w maju 1983 roku po ogłoszonej wtedy amnestii. W 1984 roku wyjechała na kilka miesięcy do Francji, a od 1988 roku zamieszkała tam na stałe. Zainteresowanych szczegółami odsyłam do jej autobiograficznej książki „Bez prawa powrotu” wydanej dwa lata temu.

Dlaczego nikt nie poniósł odpowiedzialności za wprowadzenie stanu wojennego?

To bardzo trudne pytanie. Nie sposób przy tym abstrahować od kilku kontekstów. Po pierwsze, odpowiedzialność karna, która skończyłaby się choćby symbolicznym, ale prawomocnym wyrokiem skazującym nie dotknęła żadnego z decydentów komunistycznych odpowiedzialnych za Grudzień ’70, porwanie i morderstwo ks. Jerzego Popiełuszki, także za pacyfikację kopalni „Wujek”, by na tych kilku sprawach poprzestać.

reklama
Mural Pamiętamy z 2016 roku przy KWK Wujek (fot. Adrian Tync).

Najważniejsi skazani prawomocnymi wyrokami w procesie o represje w stanie wojennym to generałowie Władysław Ciastoń i Józef Sasin, ważne figury w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych, ale przecież nie polityczni mocodawcy. Po drugie, wydaje mi się, że zasadne jest przypomnienie fragmentów nieformalnych i niejawnych rozmów toczonych między częścią elity rządzącej a częścią elity opozycyjnej od jesieni 1988 r. W jednym z takich dialogów Stanisław Ciosek zwracając się do któregoś z solidarnościowych interlokutorów (jest zachowane filmowe nagranie tej sytuacji), mówi mniej więcej coś takiego: rozumiecie, że kwestie rozliczenia za pacyfikację „Wujka” zostawiamy i nie wracamy już do niej. Można to interpretować jako oczywiste i nieformalne założenie, które przyjęła (ciągle) rządząca ekipa rozważająca dopuszczenie do współrządzenia część elity opozycyjnej.

Kosztem, który trzeba przynajmniej rozważyć, przez taką elitę opozycyjną jest zgoda na bezpieczeństwo drugiej strony w razie nagłej zmiany sytuacji politycznej. Co prawda komuniści pod koniec 1988 r. dalej byli w siodle, a w przededniu wyborów czerwcowych nie wyobrażali sobie oddania władzy. Niemniej mieli świadomość popełnionych czynów i z ich punktu widzenia takie myślenie i próby przekonywania partnerów politycznych były czymś zupełnie naturalnym. Przy czym sformułowanie takich założeń i komunikowanie ich politycznym rozmówcom to jedno, a konkretne późniejsze działania prokuratorów i sędziów i całego aparaty sprawiedliwości to już kompletnie inna kwestia.

Zatem zwolennicy tezy o dealu między komunistami a częścią elit solidarnościowych na parasol ochronny nad komunistycznymi decydentami w związku ze zbrodniami komunistycznymi musieliby wskazać konkretne namacalne dyspozycje, działania i mechanizmy zapewniające taki parasol ochronny. A wiedzy o takich aspektach funkcjonowania wymiaru sprawiedliwości po 1990 roku nie mamy.

Na koniec nie sposób nie wspomnieć o jeszcze jednym potencjalnym i nieoczywistym gwarancie pewnej nietykalności gen. Jaruzelskiego, przynajmniej krótko na początku lat 90. Gen. Jaruzelski został bowiem prezydentem PRL (a następnie RP) przy ważnym wsparciu ambasady amerykańskiej.

Dziękuję serdecznie za rozmowę!

Wywiad został opublikowany w ramach dodatku tematycznego do Histmag.org „Dwa Grudnie: Grudzień 1970 i stan wojenny”, zrealizowanego dzięki wsparciu Instytutu Pamięci Narodowej Oddział w Gdańsku.

Zachęcamy do zapoznania się z ofertą Wydawnictwa IPN.

reklama
Komentarze
o autorze
Magdalena Mikrut-Majeranek
Doktor nauk humanistycznych, kulturoznawca, historyk i dziennikarz. Autorka książki "Henryk Konwiński. Historia tańcem pisana" (2022), monografii "Historia Rozbarku i parafii św. Jacka w Bytomiu" (2015) oraz współautorka książek "Miasto jako wielowymiarowy przedmiot badań" oraz "Polityka senioralna w jednostkach samorządu terytorialnego", a także licznych artykułów naukowych. Miłośniczka teatru tańca współczesnego i dobrej literatury. Zastępca redaktora naczelnego portalu Histmag.org.

Zamów newsletter

Zapisz się, aby otrzymywać przegląd najciekawszych tekstów prosto do skrzynki mailowej. Tylko wartościowe treści, zawsze za darmo.

Zamawiając newsletter, wyrażasz zgodę na użycie adresu e-mail w celu świadczenia usługi. Usługę możesz w każdej chwili anulować, instrukcję znajdziesz w newsletterze.
© 2001-2024 Promohistoria. Wszelkie prawa zastrzeżone