Słowiańskie zwyczaje wigilijne, czyli zanim zapanował Kościół

opublikowano: 2023-12-23, 14:01
wszelkie prawa zastrzeżone
Zielone drzewko, pierwsza gwiazdka, 12 postnych dań i sianko pod obrusem – to znane symbole Świąt Bożego Narodzenia. Niewiele osób wie, że ich źródło odnajdziemy w przedchrześcijańskich wierzeniach Słowian.
reklama
„Święta” autorstwa Karla Reicherta

Noc wigilijna w tradycji chrześcijańskiej uchodziła za noc cudów, gdyż zapowiadała narodziny Zbawiciela. W ludowych wierzeniach ten niezwykły czas miały poprzedzać nadprzyrodzone wydarzenia. Tej osobliwej nocy człowiek powinien wypatrywać jaśniejących zapadlisk w gruncie, gdyż na tę jedną chwilę ziemia otwierała się w miejscach, gdzie niegdyś ukryto skarby. Pierwsza gwiazdka prowadziła wówczas nie tylko do żłobka, ale i do miejsca, gdzie rozkwitał kwiat paproci. Narodziny Jezusa były nie tylko przeżyciem mistycznym, ale również w pewnym stopniu nawiązywały do wypartych przez chrześcijaństwo, choć nadal żywych wśród ludu, dawnych kultów agrarnych. Tej nocy odradzał się cały świat – woń kwiatów wybijała się spod śniegu, drzewa owocowe kwitły i wydawały owoce, pszczoły w pasiekach wybudzały się z zimowego snu, a ptaki i zwierzęta gospodarskie przemawiały ludzkim głosem.

Podłaźniczka i choinka

Może trudno w to uwierzyć, ale geneza strojnej choinki sięga czasów rzymskich i boga zasiewów oraz urodzaju – Saturna. Uroczystości Saturnaliów rozpoczynały się 17 grudnia i trwały kilka dni w atmosferze radości, beztroskiej zabawy i przede wszystkim wzajemnego odpuszczenia wszelkich zwad. W tym czasie domy dekorowano zielenią, a do wnętrza izby wnoszono wiecznie zielone drzewko.

Współczesny zwyczaj strojenia choinki przybył z terenów pruskich i został wprowadzony do polskiej tradycji bożonarodzeniowej na przełomie XVIII i XIX wieku. Pierwotnie funkcję choinki pełniła podłaźniczka (w zależności od regionu nazywana także: jutką, jeglijką, sadem, bożym drzewkiem lub wiechą). Był to przystrojony wierzchołek sosny lub świerku podwieszany u pułapu izby. Choinka przejęła jej symbolikę i funkcję.

„Świąteczne drzewko” pędzla Alberta Chevalliera Taylera, 1911 rok

Wśród drzew na choinkę, a wcześniej na podłaźniczkę, wybierano wiecznie zielone drzewko. Szczególne znaczenie przypisywano zwłaszcza świerkowi, jodle i sośnie, które wedle wierzeń ludowych posiadały życiodajne moce i cudotwórcze właściwości. Zgodnie z teorią Barbary Ogrodowskiej „w przeszłości wszystkim umieszczanym w domu i obejściu świątecznym przystrojom przypisywano najpierw ważne treści symboliczne, na drugim dopiero miejscu stawiając ich walory zdobnicze”. Z tego powodu każdy element bożonarodzeniowego drzewka nawiązywał do symboliki niekończącego się cyklu życia. Niektóre ozdoby – takie jak orzechy i jabłka, które jako pokarm zmarłych nieodłącznie wiązały się ze sferą chtoniczną, postrzegano także jako afrodyzjaki niezwykle skuteczne w magii miłosnej. Na gałązkach choinki zawieszano również malowane wydmuszki jajek, czyli uniwersalnego symbolu odrodzenia, dobrobytu i płodności. W połączeniu z wieczną zielenią świątecznego drzewka, która to przypominała o rychłym powrocie wiosny, choinka stała się symbolem ogromnej mocy. Jej obecność w izbie zapewniała ochronę przed złymi urokami, chorobami, nieszczęściem oraz potencjalnym niebezpieczeństwem ze strony sił demonicznych. Z drugiej strony miała być gwarantem dostatku, zgody i miłości w rodzinie, ale i zapowiedzią rychłego zamążpójścia i udanego małżeństwa.

reklama

Początkowo Kościół sceptycznie podchodził do tradycji strojenia wiecznie zielonego drzewka, ale z czasem zasymilował i włączył choinkę w kanon obyczajowości bożonarodzeniowej. Zgodnie z chrześcijańską symboliką była ona postrzegana jako „biblijne drzewo dobra i zła”. Z tego też powodu tradycyjnie wnoszono i przystrajano choinkę w dzień wspomnienia pierwszych ludzi, czyli właśnie 24 grudnia. Jej wieczna zieleń miała przypominać o zmartwychwstaniu i obietnicy życia wiecznego. Bogactwo i różnorodność ozdób odzwierciedlało dary i łaski zesłane przez Boga. Zapalone świece z kolei stanowiły pamiątkę narodzin „światłości świata”, a łańcuch oplatający świąteczne drzewko przypominał o kusicielu, który zwiódł Ewę w Edenie, choć w czasie zaborów Polacy nadali mu jeszcze jedno znaczenie – łańcucha niewoli.

Wieczerza wigilijna czy uczta zaduszna?

Czas, który chrześcijaństwo wiąże z radosną nowiną narodzin Mesjasza, dla naszych pogańskich przodków był okresem zadumy nad przemijaniem. W trakcie przesilenia zimowego obchodzono jedno z przynajmniej czterech świąt ku czci zmarłych. Zimowe dziady mogły mieć nawet status tych najważniejszych w roku, gdyż przypadały na okres, którym miał władać Weles – bóg słowiańskich zaświatów. Przygotowywano wówczas stypę i miejsce przy stole dla dusz, które w ten newralgiczny wieczór przybywały tłumnie z zaświatów, aby posilić się rytualnym jadłem oraz ogrzać się przy płomieniach domowego ogniska. Na ucztach zadusznych stół zastawiano potrawami o charakterze postnym. W daniach obrzędowych dominował mak, orzechy, bób, groch, fasola, kasza, jabłka, miód i grzyby, czyli składniki, które uznawano jako pokarm dla dusz. W Kościele wigilią (łac. vigilia – czuwanie) nazywa się każdy dzień poprzedzający wielkie święto i zawsze jest to dzień postny, dlatego i dziś na wieczerzy preferuje się bezmięsne dania.

Sanockie Muzeum Budownictwa - stół wigilijny w chacie z Dąbrówki, fot. przykuta - przykuta

Zmarli mogli przybierać dowolny kształt i zjawiać się na ziemi w postaci ptaków, wilków, ale i ludzi, dlatego obyczaj nakazywał tego dnia nie odmawiać nikomu gościny lub jałmużny. Z tej przyczyny inwentarz także otrzymywał obrzędowy pokarm. Z kolei „cud” posługiwania się ludzką mową przez zwierzęta w pierwotnych wierzeniach traktowano po prostu jako oznakę komunikacji z duchami.

Polecamy e-book Sebastiana Adamkiewicza „Zrozumieć Polskę szlachecką”

Sebastian Adamkiewicz
„Zrozumieć Polskę szlachecką”
cena:
Wydawca:
PROMOHISTORIA [Histmag.org]
Liczba stron:
82
Format ebooków:
PDF, EPUB, MOBI (bez DRM i innych zabezpieczeń)
ISBN:
978-83-934630-4-6

Książkę można też kupić jako audiobook, w tej samej cenie. Przejdź do możliwości zakupu audiobooka!

reklama

Pod wpływem religii chrześcijańskiej systematycznie wypierano duchy zmarłych przodków na rzecz świętych, aniołów, a nawet Matki Boskiej. Do dziś w wielu polskich domach można spotkać wolne miejsce dla „wędrowca”, ale czy nadal ono czeka na gościa z zaświatów?

Słowiańskie zwyczaje wigilijne: tradycja dwunastki

Zwyczaj serwowania dwunastu tradycyjnych dań wigilijnych przez długi czas funkcjonował jako tradycja elitarna, na którą mogli sobie pozwolić wyłącznie bogatsi. Co więcej, w staropolskiej obyczajowości liczba potraw na stole musiała być nieparzysta, gdyż zgodnie z przesądem, był to sposób na zapewnienie urodzaju w nadchodzącym roku. Ponadto na zastawionym stole wigilijnym uwzględniono wszystkie płody pola, sadu, ogrodu, wody i lasu. Postne dania nie tylko więc pełniły funkcję pokarmu dla zmarłych, ale również stanowiły relikt pogańskich kultów agrarnych, w których człowiek składał ofiarę przyjaznym duchom gospodarstwa, jak i nieokiełznanym demonom dzikiego sacrum, czyli sfery nieoswojonej przez człowieka. Do tej drugiej kategorii należały przede wszystkim dary lasu i akwenów wodnych. Brak któregoś ze składników skutkowałby jego nieurodzajem w nadchodzącym roku.

Wigilijny stół, a nad nim zawieszona podłaźniczka, Zagrzeb, fot. Roberta F.

Powracając do tradycyjnej liczby dań na wigilijnym stole – z biegiem lat w bogatszych domach przygotowywano ich właśnie dwanaście. Zgodnie z chrześcijańską tradycją liczba ta odpowiadała liczbie apostołów, ale w obyczajowości ludowej nadal pobrzmiewały echa dawnych wierzeń. Każde danie łączono z jednym miesiącem cyklu rocznego i – w zależności od interpretacji – dwunastodaniowa wieczerza stanowiła formę dziękczynienia za miniony rok lub nawiązywała do symbolicznego rytuału wypędzenia głodu na kolejne dwanaście miesięcy. Stary słowiański zwyczaj wigilijny nakazywał skosztować każdej z potraw, aby zapewnić sobie przyjemność, radość, ale i obfitość jedzenia w nadchodzącym roku.

Sianko pod obrusem

W myśl tradycji chrześcijańskiej naturalnym wyjaśnieniem obecności siana i ziaren pod śnieżnobiałym obrusem było nawiązanie do miejsca, w którym przyszedł na świat Jezus, czyli stajenki i żłobu wyłożonego słomą – ale i w tym przypadku geneza obyczaju sięga czasów pogańskich Słowian. W zależności od interpretacji, siano rozrzucone na stole stanowiło ofiarę dla jednego z bóstw agrarnych, czyli Rgieła lub dla bóstwa o niejasnej proweniencji – Ziemiennika – istoty groźnej i nieprzychylnej śmiertelnikom.

reklama

Człowiek też na słomie się rodził i na niej umierał, dlatego przypisywano jej charakter graniczny, zwłaszcza w czasie, gdy duchy przebywały wśród żywych. W ten niezwykły dzień rozkładano ją na ławie, ale i rozsypywano w całym pomieszczeniu, aby zmęczone po podróży dusze mogły na niej spocząć.

Diduch i kutia, fot. Janbies

Symboliczna ilość sianka pod obrusem może stanowić także relikt tradycji stawiania diducha. Diduch, zwany inaczej „dziadem” był snopem zboża, sytuowanym w jednym lub nawet w czterech kątach izby. Jego obecność miała zapewniać gospodarstwu dostatek i przynosić nadzieję na obfitującą w bogate zbiory przyszłość. Ponadto ten – jakby się mogło wydawać – zwykły snop spajał w sobie symbolikę uniwersum. Zdaniem Anny Zadrożyńskiej diduch łączył w sobie zarówno elementy związane z zaświatami, jak i niebem – ze śmiercią i życiem: „uschnięta słoma z życiodajnymi ziarnami  unaoczniała realność zamierania, które stawało się zaczątkiem nowego istnienia”.

Kolędnicy – wysłannicy zaświatów?

W niektórych regionach Polski (Pomorze, Wielkopolska, Śląsk, Warmia i Mazury) w wieczór wigilijny można było spodziewać się przebierańców. Odwiedziny kolędników wprowadzały chaos w domostwie – ich wizyty były głośne, zabawne, ale w pewnych aspektach też przerażające. Manifestacja hałasu oraz dynamika, którą wprowadzała wędrująca trupa, miały przypominać o zasadzie „świata na opak”, czyli wkroczeniu w magiczny, odrealniony czas, kiedy cuda i dziwy stają się rzeczywistością. Był to odpowiedni czas na pytania o przyszłość, wróżby i kontakt z zaświatami.

Pierwotnie kolędnicy pełnili funkcję pośredników między światem żywych i umarłych. Postrzegano ich jako „wcielenie duchów” – co nie wzbudza zdziwienia, zważając na dziwaczne stroje i nienaturalne, hałaśliwe usposobienie. Kolędnicy wcielali się w różne postacie, których charakter zmieniał się w zależności od tradycji regionalnej, ale sens ich kreacji pozostawał zawsze taki sam – w pochodzie uczestniczyli przedstawiciele niebios oraz sfery demonicznej. Zwłaszcza przebierańcy reprezentujący tę drugą stronę, czyli np. turoń, wilk i niedźwiedź, niewątpliwie nawiązywali do tradycji pogańskich. Ich obecność w sposób symboliczny miała strzec mieszkańców odwiedzanego gospodarstwa przed atakami dzikiej zwierzyny.

Pocztówka z kolędnikami z 1937 roku

Istotną rolę w pochodzie kolędników pełniła kolorowa, zdobna gwiazda, którą niósł przez wieś jeden z przebierańców. Zgodnie z tradycją był to odpowiednik gwiazdy, która doprowadziła mędrców do betlejemskiej stajenki, w której na świat przyszedł Jezus. Jej genezy jednak należy się doszukiwać w obchodach Szczodrych Godów. Owa gwiazda mogła reprezentować niezwyciężone słońce (Sol Invictus), które tej najciemniejszej nocy w roku toczyło walkę z siłami mroku i wychodząc z niej zwycięsko ponownie sprowadzało na ziemię światłość, a tym samym i życie.

Zobacz też:

Polecamy e-book Weroniki Kulczewskiej-Rastaszańskiej pt. „Sto lat Nosferatu. Historia wampirów na ekranie”:

Weronika Kulczewska-Rastaszańska
„Sto lat Nosferatu. Historia wampirów na ekranie”
cena:
14,90 zł
Wydawca:
PROMOHISTORIA [Histmag.org]
Liczba stron:
131
Format ebooków:
PDF, EPUB, MOBI (bez DRM i innych zabezpieczeń)
ISBN:
978-83-65156-60-0


Bibliografia

  • Gieysztor Aleksander, Mitologia Słowian, Wydawnictwa Uniwersytetu Warszawskiego, Warszawa 2006.
  • Landowski Roman, Dawnych obyczajów rok cały. Między wiarą, tradycją i obrzędem, wyd.  Bernardinum, Pelplin 2000.
  • Ogrodowska Barbara, Święta polskie. Tradycja i obyczaj, wyd. Alfa-Wero, Warszawa 2000.
  • Szymanderska Hanna, Polskie tradycje świąteczne, wyd. Świat Książki, Warszawa 2003.
  • Zadrożyńska Anna, Światy, zaświaty. O tradycji świętowań w Polsce, Wydawnictwo Książkowe, Warszawa 2000.
  • Zadrożyńska Anna, Świętowania polskie. Przewodnik po tradycji, Wydawnictwo Twój Styl, Warszawa 2002.
  • Ziółkowska Maria, Szczodry wieczór, szczodry dzień – obrzędy, zwyczaje, zabawy, Ludowa Spółdzielnia Wydawnicza, Warszawa 1989.
reklama
Komentarze
o autorze
Natalia Stawarz
Doktorantka w Instytucie Archeologii Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu. Ukończyła również historię na tej samej uczelni. Interesuje się historią i kulturą Dalekiego Wschodu, zwłaszcza Japonii. W zakres jej zainteresowań wchodzi również historia kultury duchowej oraz historia XX wieku, ze szczególnym uwzględnieniem okresu dwudziestolecia międzywojennego. W wolnych chwilach poświęca czas na literaturę, seriale i naukę japońskiego.

Zamów newsletter

Zapisz się, aby otrzymywać przegląd najciekawszych tekstów prosto do skrzynki mailowej. Tylko wartościowe treści, zawsze za darmo.

Zamawiając newsletter, wyrażasz zgodę na użycie adresu e-mail w celu świadczenia usługi. Usługę możesz w każdej chwili anulować, instrukcję znajdziesz w newsletterze.
© 2001-2024 Promohistoria. Wszelkie prawa zastrzeżone