Prawda – zarys pojęcia
Co stanowi największą przeszkodę dla prawdy?
„Niechęć, by stawić czoło faktom”
Pars pro toto
Przychodzi jednak chwila, w której ukazuje się zdziwienie pozorną oczywistością. Cienie rosną wówczas na drżących wargach. Język niknie. Prawda jest właśnie jednym z tych słów, które wywołuje niezdarną ciszę. Gdzie po raz pierwszy pojawił się problem Piłata?
Arystoteles, ojciec logiki, jako pierwszy próbował przerwać milczenie o prawdzie. Powiada on, że „pathemata tes psyches ton pragmaton homoiomata”. Definicja ta budzi jednak wątpliwości. Czymże jest doznanie? Co to jest rzecz? Na czym owa równość miałaby polegać? Rozwijając definicję Arystotelesa doprowadzono ją w średniowieczu do postaci: „veritas est adaequatio intellectus et rei”. Omawiając ją, św. Tomasz dodał jeszcze kolejne dwa terminy: „correspondentia i „convenienti”. Wszystko po to, aby uznać, że prawda to zgodność intelektu i rzeczy. Tak oto powstała korespondencyjna koncepcja prawdy. Niewątpliwie wymaga ona dalszego objaśnienia. Wielu próbowało dokonać tego, wciąż jednak niedoskonale.
Kartezjusz przedstawił ewidencyjną koncepcję prawdy uznając, że zdanie jest prawdziwe wtedy i tylko wtedy, gdy jest oczywiste. Jednak kwestia oczywistości jest bardzo subiektywna. Dla nauczyciela matematyki zdanie „kwadrat ma cztery boki” jest oczywiste, choć dla np. trzyletniego dziecka już nie. W dodatku, jak wykazał Wittgenstein w swojej książce „O pewności”, w której nawiązuje do słynnego powiedzenia Kanta „naoczność bez pojęć jest ślepa”, nasze sądy o rzeczywistości czy też istnieniu czegokolwiek zawsze uwikłane są w języku. Każda oczywistość zbudowana jest na fundamencie pewnych założeń; nie nam jednak oceniać, czy są one adekwatne czy też nie.
Inny sposób rozumienia prawdy proponował William James. Uznawał on, że zdanie jest prawdziwe wtedy i tylko wtedy, gdy zastosowane w praktyce przynosi korzyść. W ten sposób powstała pragmatyczna koncepcja prawdy. Czy jest ona jednak wystarczająca? Przypuśćmy, że Ania i Michał zdają egzamin. Oboje nie są przygotowani. Michał jednakże zakłada mimo wszystko, że umie. Odnosi sukces. Ania – nie uczyniwszy tego założenia – nie zdaje. Czy założenie Michała było prawdą? Zgodnie z powyższą koncepcją tak…
Jeszcze inni przedstawili koherencyjną koncepcję prawdy. Można ją zapisać w takiej definicji: zdanie jest prawdziwe wtedy i tylko wtedy, gdy jest zgodne z innymi, już przyjętymi zdaniami. Co to jednak są „inne przyjęte zdania”? Znakomicie ujął to Wittgenstein:
"1. Jeśli wiesz, że tu jest jedna ręka, to zgodzimy się co do całej reszty. (Kiedy powiada się, że tego a tego zdania nie daje się dowieść, nie znaczy to oczywiście, że nie można go wyprowadzić z innych zdań; każde zdanie daje się wyprowadzić z innych zdań. Ale te zdania mogą nie być bardziej pewne niż ono samo.) (O tym komiczna uwaga H. Newmana.)"
Zatem próby ucieczki od klasycznej teorii prawdy prowadziły nas do mniejszych bądź większych nonsensów. Co jednak zrobić z tą nieszczęsną zgodnością intelektu i rzeczy?
Na początku XX w. najwybitniejszy polski logik, Alfred Tarski spojrzał na klasyczne rozumienie prawdy całkowicie inaczej. Swoje ujęcie nazwał konwencją T i przedstawił w pracy „Pojęcie prawdy w językach nauk dedukcyjnych”. Doskonale wyjaśnił ją Ayer:
"Tarski wykazuje najpierw, że każda próba podania ogólnej definicji prawdy, która stosowałaby się do wszystkich języków naturalnych, pada ofiarą paradoksu kłamcy; definicje takie zawsze dopuszczają bowiem możliwość tworzenia zdań, które mówią o sobie, iż nie są prawdziwe. Tarski twierdzi, że po to, by uniknąć tego paradoksu, trzeba dokonać wyraźnego rozróżniania między pewnym językiem L, i metajęzykiem w którym formułuje się zdanie o języku L, i potraktować terminy „prawdziwy” i „fałszywy” tylko jako predykaty owego metajęzyka."
Ten obfity w pojęcia logiki passus można streścić w jednym zdaniu, będącym egzemplifikacją całej umowy T:
Zdanie „śnieg pada” jest prawdziwe wtedy i tylko wtedy, gdy śnieg pada. Olbrzymie osiągnięcie Tarskiego wydaje się co najmniej trywialne. Aby je jednak zapisać, potrzeba kilkunastu stron nie tak oczywistych przekształceń. W czym tkwi siła tego rozwiązania? Otóż Tarski jako pierwszy nie użył terminu „prawda a zdanie prawdziwe”. To pozornie nic nieznaczące rozróżnienie zmienia jednak cały sposób rozumowania. Otóż nośnikami prawdziwości stały się zdania oznajmujące. Jednym zdarzyło się szczęście bycia prawdziwymi, innym – nie. Rodzi się jednakże pytanie, sformułowane przez Yehoshuę Bar-Hille'a w artykule Primary truth bearers :
Prawdziwość orzekać można o wielu rodzajach rzeczy: o sądach, zdaniach, twierdzeniach, wypowiedzeniach, obietnicach, założeniach, przekonaniach, hipotezach, teoriach, opowieściach itd. Problem, którym mam zamiar się zająć, dotyczy tego, czy któryś z wymienionych przeze mnie nośników prawdziwości może być uznany za podstawowy w sensie takim, że prawdziwość wszystkich pozostałych może być zredukowana do jego prawdziwości.
Okazuje się, że pojęcie sądu logicznego napotyka na poważne trudności w realizacji. Nie ma bowiem podstawowego nośnika prawdziwości. Cóż zatem zrobić z prawdą?
„Lecz zdumiewa się człowiek!”
Rozum: Prawda będzie zatem istniała, choćby nawet świat zginął.
Augustyn: Nie mogę zaprzeczyć
R.: A jeżeli zginie sama prawda? Czy nie będzie wówczas prawdziwe twierdzenie, że prawda zginęła?
A.: Temu także nikt nie może zaprzeczyć.
R.: A przecież nie może ono być prawdziwe, jeżeli prawda nie istnieje.
A.: Już poprzednio się na to zgodziłem.
R.: A zatem prawda nie może przestać istnieć.
Polecamy e-book pod red. Magdaleny Mikrut-Majeranek „Poradnik młodego humanisty. Studia bez tajemnic”
Proponuję jeszcze raz zwrócić uwagę na słowo: prawda. Powszechnie tłumaczone jest ono z łacińskiego „veritas”. To zaś słowo wywodzi się od greckiego „alethei”. Veritas nie jest jednak wiernym ekwiwalentem greckiego odpowiednika. Otóż etymologicznie „alethei” ma sens negatywny, jest bowiem rzeczownikiem zaprzeczającym. Jak to możliwe, by prawda czemuś zaprzeczała? Jej podstawą jest przymiotnik „alethes”, który składa się z zaprzeczenia „a” oraz rdzenia „letho”. Trzon zatem wywodzi się od homeryckiego „lanthano” czyli ukrycia, zapomnienia. Prawda zatem w najczystszej postaci oznacza coś „niezatajonego, nieskrytego”, jak by powiedział Heidegger. „Prawda będzie istniała” pisze Augustyn. Wynika z tego, że prawda jest bytem. Cóż to jednakże jest byt?
Byt wyrażało u potomków Homera słowo „φύσις”. Co jednak ono oznacza? Słowo to wypowiada sens, na którym filozofia powinna oprzeć swoje rozumienie bycia. Leksykalnie „φύσις” oznacza wzrastać. Cóż to jednak znaczy wzrastać? Oznacza to nie wzrost na ilość, jak podpowiadałoby pierwsze skojarzenie, lecz powstawanie, powodowanie wzrastania i przewyższania siebie w sobie. A zatem „φύσις” to sam byt, „na mocy którego byt staje się obserwowalny i taki pozostaje”. Obejmuje on całość wszelkich bytów. Zarówno pierwiastki duchowe jak i fizyczne mieszczą się w jego znaczeniu.
Kolejnym jednak słowem, które ujawnia pełnię bytu pojmowanego przez Greków jest „ούσία”. Oznacza ono stałość, tzn. trwałe przebywanie bytu. Zauważmy, że w obliczu owych dwóch słów utożsamiających byt, przeciwstawianie sobie Parmenidesa i Heraklita – jakiego historycy filozofii dokonują – staje się bezpodstawne. Obaj mówią bowiem o tym samym. O bycie, który wyraża stałość w podwójnym sensie, który jest jednością zarówno w spoczynku, jak i w ruchu. Kiedy jednak byt może wyjawić się z nicości? Byt wychodzi z nieskrytości, „kiedy władanie zdobywa siebie jako pewien świat”. Jestestwo jest zatem nieodłącznym elementem bytu, który poprzez swoje wzrastanie i rozwój przeciwstawia się nie-bytowi. Dlatego też Heidegger potem pisze, że „przytomne bycie jest w prawdzie”.
Wnioski, jakie możemy wysunąć z powyższej analizy, są następujące: 1. prawda jest; 2. prawda jest bytem; 3. prawda jest jedna; 4. prawda nie jest względna (jedynie przewyższa siebie w sobie, będąc tym samym); 5. prawda nie zależy od analizy kulturowej; 6. prawdę wciąż odkrywamy, uprzytamniając sobie dzięki temu nasze bycie.
„Gdzie jesteś źródło?”
Prawda jest jednym z tych pojęć, które w swej codzienności zatraciło swe pierwotne znaczenie. Mam nadzieję, że moja nieudolna próba choć trochę pomogła inaczej spojrzeć czytelnikowi na to wielkie słowo. Dziś bowiem szukamy prawdy rozpaczliwiej niż kiedykolwiek…
Gdyby tu była woda
A nie skała
Gdyby tu była skała
Ale i woda
Źródło
Sadzawka wśród skał
Gdyby tu był chociażby wody dźwięk
A nie cykada
I śpiew suchych traw
Ale na skale wody dźwięk
Chcesz zawsze wiedzieć: co, gdzie, kiedy, jak i dlaczego w historii? Polecamy nasz newsletter – raz w tygodniu otrzymasz na swoją skrzynkę mailową podsumowanie artykułów, newsów i materiałów o książkach historycznych. Zapisz się za darmo!
Bibliografia:
- A. Ayer, Filozofia w XX wieku, Warszawa 1997.
- T. Ciecierski, O pojęciu sądu logicznego.
- R. Dawkins, Czym jest prawda.
- M. Heidegger, Sein und Zeit, Tűbingen 1953.
- M. Heidegger, Wprowadzenie do metafizyki, Warszawa 2000.
- Jan Paweł II, Tryptyk Rzymski, Kraków 2003.
- A. De Mello, Minuta nonsensu, Karków 1994.
- Św. Augustyn, Solilokwia, w: tenże, Dialogi filozoficzne, Warszawa 1953/54.
- W. Tatarkiewicz, Historia filozofii, T. III, Warszawa 1993.
- L. Wittgenstein , O pewności, Warszawa 1993.
- L. Wittgenstein, Dociekania filozoficzne, Warszawa 1972.
- L. Wittgenstein, Tractatus Logico-Philosophicus, Warszawa 1970.
- J. Wojtysiak, Filozofia, Kraków 2004.
- Wyspy na jeziorze, oprac. L. Engelking, Kraków 1988.