Powstanie styczniowe: okoliczności i konsekwencje
Romuald Traugutt w maju 1864 roku, podczas procesu członków powstańczego Rządu Narodowego zeznał, że celem insurekcji było ustanowienie suwerennej władzy opartej na poszanowaniu prawa i sprawiedliwości oraz zapewnienie obywatelom należytej swobody. W swoich słowach stracony przez Rosjan dyktator powstania styczniowego odniósł się także do chrześcijańskich idei oraz wizji silnego państwa:
Celem zaś jedynym i rzeczywistym powstania naszego jest odzyskanie niepodległości i ustalenie w kraju naszym porządku opartego na miłości chrześcijańskiej, na poszanowaniu prawa i wszelkiej sprawiedliwości, udzielając obywatelom należytą swobodę, bez naruszania powagi i prawdziwej siły, jaka się władzy najwyższej, strzegącej porządku i bezpieczeństwa wszystkich, należy.
Powstanie styczniowe: wciąż powracające wątpliwości
Alicja Kulecka, w wydanej w 160. rocznicę niepodległościowego zrywu pracy pt. „Powstanie styczniowe (1863–1864). Czas walki, marzeń o wolność i niespełnionych nadziei”, po raz kolejny próbowała zmierzyć się z pytaniem, na które od dziesiątek lat starają się odpowiedzieć badacze: czy emocje mogą być usprawiedliwieniem dla rozpoczęcia walk przy tak nikłych szansach na zwycięstwo? Podobne wątpliwości miał choćby najwybitniejszy badacz dziejów styczniowego powstania, jakim niewątpliwie był Stefan Kieniewicz, który pytał:
Jak to się stało, że szczupłe środowisko złożone z luźnych grup inteligencji, zubożałej szlachty, uczącej się młodzieży, rzemieślników i robotników – narzuciło decyzję swą całemu narodowi? I dlaczego narzuciło ją w tak niedogodnej chwili i przy tak nikłych szansach powodzenia?.
Pierwsza odpowiedź na pytania stawiane później m.in. przez Kieniewicza i Kulecką pojawiła się ze strony Agatona Gillera już kilka lat po styczniowej klęsce. Były członek powstańczego Rządu Narodowego w pracy pt. „Historii powstania narodu polskiego w 1861–1864 r.” bronił podjętych decyzji, emocje uznał za element kształtujący postawy, a utworzenie struktur państwowych za fundamentalne w budowie tożsamości i trwaniu narodu. Podkreślał także znaczenie uwłaszczenia chłopów, a także oryginalność zastosowanych rozwiązań państwowych. Kilkadziesiąt lat później Bolesław Limanowski w „Historii powstania narodu polskiego 1863 i 1864 r.” zwracał uwagę przede wszystkim na rozpoczęcie w latach 60. XIX wieku procesu tworzenia nowej polskiej wspólnoty narodowej i zakończenie wielowiekowej dominacji szlachty. Wśród największych krytyków powstania styczniowego można natomiast wskazać Stanisława Koźmiana, który w „Rzeczy o roku 1863”, trzy dekady po upadku insurekcji, wyraźnie wskazywał na błąd polityczny. Za taki uważał m.in. oddanie inicjatywy stronnictwu czerwonych.
Czerwoni byli obozem radykalnym (inaczej partia ruchu), który skupiał głównie organizatorów patriotycznych manifestacji z początku lat 60. XIX wieku oraz działaczy nielegalnych stowarzyszeń wojskowych i młodzieżowych. Biali (stronnictwo umiarkowane) zmierzali do odzyskania niepodległości na drodze ustępstw cara i stopniowych reform. Ten drugi obóz skupiał głównie mieszczan i ziemian o liberalnych poglądach. To czerwoni rozpoczęli powstanie styczniowe i powołali do życia najpierw Komitet Miejski, następnie Komitet Centralny Narodowy, wreszcie Rząd Narodowy. Biali przystąpili do insurekcji w marcu 1863 roku. Warto jednak pamiętać, że określenia powiązane z kolorami były atrakcyjnymi figurami publicystycznymi, które przylgnęły do obu stronnictw. Sami powstańcy tych nazw nie stosowali. Zresztą podział był znacznie bardziej skomplikowany. Wskazuje się, że Traugutt, choć przynależący do białych, de facto w dużym stopniu realizował politykę czerwonych.
Powstanie styczniowe: w jakich okolicznościach wybuchło?
Trudną i niejednomyślną decyzję podjętą w styczniu 1863 roku możemy odczytywać jako ruch kolejnego marzącego o wolności pokolenia. Nadrzędnym celem polskiej polityki w XIX wieku była bowiem idea niepodległości. Przed wybuchem insurekcji niemal zapomniano o rosyjskich represjach wzmożonych po powstaniu listopadowym (1830–1831). Młodzież dorastała w warunkach odwilży i nie zamierzała dopuścić do wynarodowienia, które mogła zwiastować zapowiadana w miastach branka (pobór do wojska). Można więc przyjąć, że powstanie styczniowe rozpoczęło się niejako w reakcji na politykę wielkiego księcia Konstantego, namiestnika Królestwa Polskiego i margrabiego Aleksandra Wielopolskiego, Naczelnika Rządu Cywilnego Królestwa Polskiego. Jak już wspominano, decydującą rolę odegrały emocje, gdyż Komitet Centralny Narodowy (także samo polskie społeczeństwo) nie był przygotowany i co więcej, nie pragnął błyskawicznego rozpoczęcia działań zbrojnych.
Jak zatem doszło do pierwszych walk powstania styczniowego? Myśl o rozpoczęciu zrywu narodowościowego zaczęła pojawiać się w kołach niepodległościowych na przełomie lat 50. i 60. XIX stulecia. Nie była to jednak idea przewodnia. W czerwcu 1859 roku w Warszawie doszło do pierwszego znaczącego wystąpienia studentów. Od tego momentu młodzi cyklicznie urządzali podobne demonstracje. Nastroje radykalizowały się również z uwagi na wieści dochodzące z zagranicy: ruch narodowy rodził się i odnosił sukcesy we Włoszech (wzorowano się na działaniach Garibaldiego), a w Rosji dojrzewała myśl rewolucyjna. Za zapowiedź styczniowej insurekcji można uznać wystąpienia rocznicowe związane z powstaniem listopadowym. Najpierw, w czerwcu 1860 r., zebrano się na pogrzebie wdowy po generale Józefie Sowińskim, następnie demonstrowano w listopadzie, kiedy śpiewano patriotyczne pieśni („Boże, coś Polskę”, „Warszawianka”). Za przełomowy moment można uznać wydarzenia roku 1861. W lutym wojsko rosyjskie strzelało do studentów. Było pięć ofiar, których pogrzeb stał się okazją do kolejnego antyrosyjskiego zgromadzenia. W całym kraju odprawiano msze za ojczyznę. Nastroje patriotyczne obserwowano także na Litwie i Białorusi, zarówno w mniejszych miejscowościach, jak i nawet na wsiach. W odpowiedzi ogłoszono stan wojenny. Kiedy w październiku rosyjskie wojsko wkroczyło do warszawskiej katedry św. Jana, pobiło i aresztowało modlących się wiernych, zdominowany przez czerwonych ruch narodowy zdecydował się na przejście do podziemia i rozpoczął budowę struktur państwowych.
Kup e-booka: „Polacy na krańcach świata: XIX wiek”
Książka dostępna jako e-book w 3 częściach: Część 1, Część 2, Część 3
W połowie 1862 roku z Komitetu Miejskiego (wcześniej Komitet Ruchu) ukonstytuował się Komitet Centralny Narodowy (KCN) z udziałem m.in. Jarosława Dąbrowskiego i Agatona Gillera. Instytucja ta jako pierwsza dysponowała pieczęcią („Równość, Wolność, Niepodległość”), głosiła hasła walki zbrojnej o „wolną Polskę od morza do morza” i wydawała odezwy do narodu. Jaką wizję przyszłego kraju głoszono? Niepodległe państwo miało być demokratyczne, republikańskie, bez przywilejów feudalnych, oparte na równouprawnieniu wszystkich grup i uwłaszczeniu chłopów. Organizacja warszawska liczyła w tym czasie około 3 tysięcy zaprzysiężonych członków, przede wszystkim robotników i rzemieślników. Wkrótce KCN zadeklarował, że pełni funkcję rządu, a władze carskie należy uznać za nielegalne. Niezwłocznie przystąpiono do tworzenia struktur w prowincjach. Miesiące poprzedzające wybuch powstania i pierwsze tygodnie walk naznaczone były dynamicznym przyrostem tajnych struktur państwowych. Powstała kancelaria, rozsyłano pisma do niższych instancji, funkcjonowała tajna prasa. Pojawiła się pieczęć z herbami Polski i Litwy, do której w połowie 1863 roku dodatkowo doszedł herb ruski (ukraiński).
Znaczący wpływ na decyzję o rozpoczęcie walk zbrojnych miała polityka władz zaborczych: niekonsekwentna i powszechnie znienawidzona. Tym samym wzrastała popularność czerwonych, którzy zwracali się do młodego pokolenia i podsycali patriotyczne uniesienie obserwowane w ostatnich miesiącach. Choć jako nierealistyczną odrzucono koncepcję opanowania warszawskiej Cytadeli i twierdzy Modlin, czekano na odpowiedni moment do rozpoczęcia walki zbrojnej. 24 lipca 1862 roku w podziemnej gazecie „Ruch” przedstawiono program podziemnych władz, w którym akcentowano przede wszystkim „przygotowanie kraju do powszechnego powstania”. Z kolei wrześniowa emocjonalna odezwa KCN mówiła m.in. o „narodzie zorganizowanym w obronie praw niepodległości i wolności”, przed którym „wielkie trudy, ciężka walka i niejedna ofiara”. Zapowiadano „godzinę, w której was wezwać będziemy mogli do skutecznego boju o wolność i niepodległość Polski”.
Mimo podtrzymywania bojowego nastroju („bądźcie gotowi, sposóbcie się i szykujcie synów waszych do walki”), Stefan Kieniewicz pisał, iż „liczne wypowiedzi członków Komitetu Centralnego z ostatnich miesięcy 1862 roku zdają się świadczyć, że komitet ten nie pragnął, nie przygotowywał, a nawet i nie oczekiwał szybkiego wybuchu”. Brakowało przede wszystkim broni i porządnego wojskowego przeszkolenia.
Warto jeszcze raz podkreślić dysproporcje sił. Pod koniec roku w Królestwie Polskim zaprzysiężonych członków konspiracji było ok. 20 tysięcy (rzecz jasna sprawa narodowa była wspierana przez większą ilość osób). Siły rosyjskie w Polsce zostały natomiast zwiększone do 100 tysięcy żołnierzy. Mimo to podziemne państwo poważnie rozważało rozpoczęcie walki późną wiosną 1863 roku.
Powstanie styczniowe: dlaczego przyspieszono decyzję o jego rozpoczęciu?
Jesienią 1862 roku wyhamowała fala aresztowań. Było względnie spokojnie i stabilnie, w życie wchodziły kolejne reformy Wielopolskiego (repolonizacja szkół, zamiana pańszczyzny na czynsz dla chłopów, rozpoczęto nauczanie w Szkole Głównej Warszawskiej), który – mimo niepopularności i zamachów na swoje życie – nie docenił siły środowiska patriotycznego. Przede wszystkim nie rozumiano, że rośnie znaczenie mieszczaństwa i inteligencji (kosztem pozycji szlachty). Jednocześnie raport gubernatora lubelskiego Antoniego Boduszyńskiego donosił, że „liczba nieukontentowanych w czasach ostatnich powiększyła się znakomicie”, i że planowany pobór w szeregi wojska może doprowadzić do powszechnego buntu. Ostrzeżenie zostało zlekceważone.
Służba w rosyjskim wojsku trwała od 15 do 25 lat. Polskich rekrutów najczęściej kierowano na rubieże carskiego imperium. Od 1856 roku pobór był jednak wstrzymany z uwagi na liczebność poprzednich roczników i demobilizację po wojnie krymskiej. Groźba przywrócenia wisiała więc nad Królestwem Polskim i towarzyszyła rozwojowi konspiracji. Czynnikiem przyspieszającym z pewnością były nieudane zamachy na Wielopolskiego i wcześniej wielkiego księcia Konstantego. Choć autorstwo koncepcji często przypisuje się Wielopolskiemu, to branka rozważana była już przez jego poprzedników. 6 października 1862 roku prasa donosiła, że w zbliżającym się poborze procedura losowania zostanie zastąpiona przygotowaną wcześniej listą. Jednocześnie ze służby wojskowej zamierzano zwolnić chłopów i właścicieli ziemskich, a więc grupy uznawane za lojalne wobec cara. Obawiano się, że na listy trafią przede wszystkim członkowie tworzącego się podziemnego państwa. W Warszawie pojawiły się ulotki zapowiadające wszczęcie powstania w odpowiedzi na brankę. Choć nie była to inicjatywa podpisana przez KCN, powszechnie uznano ją za oficjalny głos czerwonych. Zapowiedź zdecydowanej reakcji nie oznaczała równocześnie decyzji o faktycznym rozpoczęciu walki zbrojnej.
Polecamy e-book Izabeli Śliwińskiej-Słomskiej – „Trylogia Sienkiewicza. Historia prawdziwa”
Książka dostępna również jako audiobook!
Koniec 1862 roku przebiegał pod znakiem przygotowań: władz rosyjskich do zapełnienia list i wskazania ostatecznego terminu oraz ruchu narodowego do powstania. Na co liczyli czerwoni? Na rozpoczęcie insurekcji wiosną (spodziewany termin branki), powszechne poparcie ze strony chłopów w momencie ogłoszenia uwłaszczenia, poparcie mocarstw zachodnich i dostawy broni, wybuch rewolucji na wschodzie lub co najmniej wsparcie ze strony przeciwników Aleksandra II?
W grudniu 1862 roku nastąpił szereg niekorzystnych wydarzeń: w Paryżu aresztowano organizujących transport broni agentów Komitetu, zamknięto drukarnię „Ruchu” w Warszawie, wreszcie zatrzymano Bronisława Szwarce, odpowiedzialnego w KCN za sprawy wewnętrzne. Wcześniej aresztowano również Jarosława Dąbrowskiego, czołowego „jastrzębia” w obozie czerwonych. W kluczowym momencie we władzach tajnego państwa przeważali umiarkowani. Radykalne nastroje cechowały natomiast komisarzy wojewódzkich, którzy wywierali presję na Warszawę. Odmienne poglądy na sposób prowadzenia walki o niepodległość będą zresztą charakteryzować kolejne gabinety w ramach struktur powstańczych.
Wreszcie w pierwszej połowie stycznia 1863 roku ponownie do głosu doszło stronnictwo wzywające do rozpoczęcia walk. Zygmunt Padlewski, autor koncepcji militarnych przyszłego powstania, w emocjonalnej wypowiedzi podkreślił, że „przez dopuszczenie do poboru Komitet zabiłby na zawsze ufność do pracy wewnętrznej tajemnej, która jest jedyną dla wybijającego się z niewoli narodu”. Wreszcie w nocy z 14 na 15 stycznia rozpoczęła się branka. Choć wielki książę Konstanty pisał do brata o niebywałym sukcesie, to faktycznie było zupełnie inaczej: część młodzieży wcześniej opuściła stolicę, do wojska wcielono zaledwie 559 osób spośród 2500 nazwisk na liście warszawskiej. Przygotowywano się do poboru na prowincji. W odpowiedzi Komitet Centralny Narodowy, działając pod presją i w emocjach, ogłosił datę wybuchu powstania. Sam termin branki okazał się zaskoczeniem, nie udało się poznać daty z wyprzedzeniem, co ograniczało pole manewru decydentom. Wcześniej dyskutowano choćby o dyslokacji poborowych.
Czy można było podjąć inną decyzję? Andrzej Szwarc, choć zapewne zgadza się z Kieniewiczem, jest kolejnym badaczem, który ucieka od jednoznacznej odpowiedzi i pisze, że „najłatwiej oskarżyć o brak realizmu czerwonych z Komitetu Centralnego Narodowego, którzy mierzyli siły na zamiary, padali ofiarą złudzeń, poddawali się presji zdarzeń i ludzi”.
Konsekwencje decyzji o rozpoczęciu powstania styczniowego
W dniu rozpoczęcia powstania styczniowego na miejsca zbiórek dotarło zaledwie 6–7 tysięcy powstańców. Maksymalnie naczelnicy insurekcji mogli dysponować siłami od 20 do 25 tysięcy słabo uzbrojonych wojsk, naprzeciwko których stała potężna armia rosyjska. Zryw niepodległościowy szybko przekształcił się w „zbrojną demonstrację rozproszonych partii zbrojnych”. Było ich ok. 800. Nie toczono bitew, urządzano zasadzki skupiając się na taktyce partyzanckiej. Wbrew planom ziemie poza Królestwem Polskim pełniły jedynie zadania czysto pomocnicze. Ciężko też mówić o sukcesie idei niepodległościowej w guberniach wołyńskiej, podolskiej i kijowskiej. Organizacje konspiracyjne nie były tam rozbudowane, a wyznający prawosławie chłopi byli przeciwni walkom i współpracowali z administracją rosyjską. Kilkukrotnie podejmowane próby wojskowej ekspansji na wschód zakończyły się fiaskiem. W konsekwencji stłumionego powstania styczniowego publicznie stracono co najmniej 500 osób, zesłano na wschód około 40 tysięcy ludzi, na przymusową emigrację udało się mniej więcej 10 tysięcy powstańców, skonfiskowano majątki co najmniej 3,5 tysiąca rodzin. Rozpoczęła się zintensyfikowana rusyfikacja. Niczym bumerang powróciły słowa wypowiedziane przez cara jeszcze w latach 50. XIX wieku: „Żadnych złudzeń, panowie, żadnych złudzeń”.
Za najbardziej trwały element dziedzictwa powstania styczniowego należy wskazać myśl polityczną, która właśnie w latach 60. została wzbogacona o nowe wartości. Katalog narodowych idei – takich jak patriotyzm, poświęcenie, zaangażowanie, odwaga, jedność, dbanie o wspólnotę, podporządkowanie państwu – wykuwał się w ramach rywalizacji różnych środowisk, wymiany poglądów i polemik w oficjalnych dokumentach i na łamach prasy. Tym samym powstańczy zryw był, jak twierdzi choćby Kulecka, kamieniem milowym w budowie nowej Polski: społeczeństwa obywatelskiego i wspólnoty złożonej ze wszystkich grup społecznych. Zdaniem badaczki był to „czas walki, marzeń o wolności i niespełnionych nadziei”. Kieniewicz podkreśla natomiast, że mimo klęski powstania styczniowego „osiągnięto cel w zakresie reform społecznych”. Uwłaszczenie chłopów przeprowadzono w wersji radykalnej, co otwierało nie tylko drogę do wzrostu gospodarczego, ale także „szybszego rozprzestrzenienia świadomości narodowej w masach”. Podsumowując dodaje:
Nazajutrz po powstaniu publicystyka konserwatywna przeklinała szaleńców, którzy je wywołali. Pogrobowcy czerwonych przechowywali w sercu tradycję bohaterskiej walki. I nie mylili się wierząc, że przyniesie ona swój plon w następnym pokoleniu.
Nieudane powstanie styczniowe stworzyło jeden z największych narodowych mitów i oprócz wspomnianego katalogu narodowych wartości wytworzyło wachlarz pojęć i obrazów, który do dziś towarzyszy narracji o naszych dziejach. Największy pomnik powstańcom wystawiła literatura i sztuka.
Warto przy tym za Kulecką podkreślić, że koncepcja dyktatury się nie sprawdziła. Jednostki nie stanęły na wysokości zadania. Powstaniem styczniowym kierowały rządy kolegialne, za zbiorowego bohatera należy uznać polskie społeczeństwo. Tym samym lata 1863–1864 trzeba uhonorować mianem jednego z najważniejszych momentów w sztafecie walczących o wolność pokoleń, którym Polacy zawdzięczają niepodległość swojego państwa.
Polecamy e-book Agnieszki Woch – „Geniusze, nowatorzy i skandaliści polskiej literatury. Od Przybyszewskiego do Gombrowicza”
Książka dostępna również jako audiobook!
Bibliografia
- 1863. Powstanie Styczniowe. Klęska i chwała, „Pomocnik Historyczny”, „Polityka”, nr 1/2023.
- Kieniewicz Stefan, Historia Polski 1795–1918, PWN, Warszawa 1975.
- Kieniewicz Stefan, Powstanie styczniowe, PWN, Warszawa 1983.
- Kulecka Alicja, Powstanie styczniowe (1863–1864). Czas walki, marzeń o wolności i niespełnionych nadziei, MHP, Warszawa 2023.
- Szwarc Andrzej, Od Wielopolskiego do Stronnictwa Polityki Realnej. Zwolennicy ugody z Rosją, ich poglądy i próby działalności politycznej (1864–1905), Warszawa 1996.
Redakcja: Natalia Stawarz