Polskie drogi do niepodległości. cz. 2 - wojna polsko-bolszewicka
Czytaj także pierwszą część artykułu
Czytaj także o odzyskaniu niepodległości i jego kulisach
Rok 1920 okazał się być najbardziej decydujący dla losów młodego państwa polskiego oraz dla Europy. Upadek dotychczasowego porządku opartego na systemie monarchii oraz fala głodu w Niemczech czy na Węgrzech spowodowała w tych krajach wydźwignięcie się sił, które orientowały masy społeczne na doświadczenie w stylu rewolucji bolszewickiej. Rewolucja wydawała się nieuchronna. Liderzy niemieckiego komunistycznego związku Spartakus, Karl Liebknecht oraz Róża Luksemburg, przewodzili nieudanej próbie komunistycznego puczu w Berlinie w styczniu 1919 r. Węgierska Republika Rad, proklamowana przez Belę Kuna, istniała zaledwie 133 dni. W tym czasie oparta na terrorze dyktatura w stylu bolszewickim ujawniła swój zbrodniczy charakter. Kres krwawemu węgierskiemu eksperymentowi położyła interwencja rumuńska, a władzę przejął admirał Miklosz Horthy.
Józef Piłsudski korzystał w sytuacji, kiedy Rosję szarpała wojna domowa (od 4 stycznia 1919 r. Polska i Rosja toczyła niewypowiedzianą wojnę). Despotyzm Lenina stawiał czoła zagranicznym interwentom, wojskom USA, Wielkiej Brytanii, Japonii, Francji oraz „białym” – carskim generałom. Jednego z nich, gen. Antona Denikina, niewiele dzieliło od unicestwienia systemu bolszewickiego. Jednak w decydującym momencie wojska dowodzone przez zastępcę Lenina oraz twórcę Armii Czerwonej, Lwa Trockiego, uratowały reżim. O klęsce Antona Denikina (którego matka była Polką), przesądził marszałek Józef Piłsudski (funkcję tą pełnił od marca 1920 r.), który choć zachęcany przez generała do współpracy, postanowił nie wspierać wojskowego kierującego się ideą „jednej, niepodzielnej” Rosji.
Zobacz też:
Józef Piłsudski, spodziewając się ofensywy Armii Czerwonej na zachód w lipcu 1920 r., uderzył na przeciwnika. Naturalnym sojusznikiem Polski w tych walkach stała się Ukraina. Sojusz wojskowy zawarty z Semenem Petlurą przybliżał Piłsudskiego do realizacji idei federacyjnej, w której niezależna Ukraina była, obok Białorusi, najważniejszym elementem geopolitycznym. 24 kwietnia rząd polski i rząd Ukraińskiej Republiki Ludowej Semena Petlury podpisały konwencję wojskową o wspólnych działaniach wojennych. Dzień później wojska polskie pod dowództwem Piłsudskiego rozpoczęły ofensywę w kierunku Kijowa. Jej politycznym celem było utworzenie niepodległego państwa ukraińskiego, celem militarnym - uderzenie wyprzedzające, mające rozbić południowe zgrupowanie armii sowieckich, niegotowych jeszcze do walki. Polskie postępy umożliwiły szybkie rozbicie i zepchnięcie za Dniepr Armii Czerwonej, zaś 3. Armia gen. Śmigłego-Rydza zajęła Kijów. Sukces wojskowy wyprawy kijowskiej okazał się jednak połowiczny, ponieważ siły sowieckie, uchylając się od decydującej walki, uniknęły ostatecznego zniszczenia. Triumf oręża polskiego wywołał antypolską histerię w Moskwie. Bolszewicy interpretowali wydarzenie na froncie jako trzecią kompanię Ententy. W rzeczywistości obecność przedstawicieli Zachodu w Wojsku Polskim była symboliczna. Młody Charles de Gaulle, będąc w Polsce, wygłaszał odczyty na temat doktryn wojskowych i od lipca 1919 r. uczestniczył w działaniach bojowych. Brytyjski agent ST25, Paul Dukes, realizował z upoważnienia polskich władz misję między Polską a Europą Zachodnią. Mimo zaangażowania w zmaganiach z siłami antybolszewickimi na innych fontach, Lenin uznał polski front za kierunek strategiczny, co dobitnie scharakteryzował Michaił Tuchaczewski w odezwie z lipca 1920 r.: droga do światowej rewolucji wiodła przez trupa Polski. Przeciw Polsce zaangażowano 40% sił jednostek Armii Czerwonej, oznaczało to ok. 20 dywizji strzeleckich i 2 dywizje konne. Formacje te liczyły pół miliona żołnierzy. Pierwotnym celem było opanowanie utraconego Kijowa przez grupę operacyjną Jony Jakira, składającą się z dwóch dywizji strzeleckich i moskiewskiej brygady oraz kanonierek Flotylli Dnieprzańskiej, które operując z Kaniowa miała ruszyć w kierunku ukraińskiej stolicy. Przy pomocy tych sił zamierzano odciąć wojska polskie. Formacji Budionnego wyznaczono zlikwidowanie 3. Armii. Dzięki pracy radiowywiadu plan przeciwnika nie stanowił tajemnicy dla strony polskiej. Bolszewickie załogi kanonierek prześladował ogień polskiej artylerii oraz lotnictwa. Współpraca tych sił doprowadziła do odwrotu grupy Jakira na pozycje wyjściowe. Mikołaj Karnauchow, uczestnik przejścia przez Dniepr, zapisał w wspomnieniach Polacy dowiedzieli się o naszej przeprawie. Przyleciały dwa samoloty i zaczęły rzucać bomby na promy, ale nie trafili. Prawdopodobnie oddział, w którym służył, został zaatakowany przez lotników amerykańskich z VII Eskadry im. Tadeusza Kościuszki, działającej w ramach Wojska Polskiego.
Czytaj także Listopad 1918: w 15 dni do niepodległości
Polecamy e-book: Paweł Rzewuski – „Wielcy zapomniani dwudziestolecia”
Nieudane działania zaczepne sprawiły, że realizację zadania powierzono 1. Armii Konnej Budionnego, którego na przełomie czerwca i lipca trzymali w szachu zarówno amerykańscy lotnicy oraz hallerczycy z 13. DP. Budionny zarządził ciszę radiową. 6 czerwca, konnica przełamała front pod Samohorodkiem. Warto tu przywołać wspomnienia anonimowych polskich weteranów tamtej wojny, zawartych w filmie dokumentalnego Wincentego Ronisza A jednak Polska 1918–1921 z 1992 r., oddających grozę tego przesilenia:
Kto żył to uciekał. Kawaleria bez przerwy atakuje hurra, zdajsa. Rano, godzina 5, deszcz przestał lać, słońce wyszło, dostaliśmy zapas grantów. Jak zaczęli szarżować, te karabiny maszynowe jak poszły w ruch to rozgromiły kawalerię bolszewicką. Bagnet decydował jak był sprytny to umiał się wybronić, a jak nie to został zakuty. Nad ranem artyleria sowiecka zaczęła walić. A to już szarańcza z szablami a my zwykła piechota. Tam była straszna rzeż.
Działaniom bolszewików towarzyszyło wymordowanie personelu i rannych dwóch polskich szpitali wojskowych w Żytomierzu i Berdyczowie. Mimo swobody operacyjnej, Budionny nie wypełnił powierzonych zadań. Nie zdołał zagrozić Polakom wycofującym się w kierunku Żytomierza. Kierowane przez Edwarda Rydza-Śmigłego, dowództwo 3. Armii uniknęło okrążenia przerywając pierścień okrążenia pod Borodzianką.
Czytaj także Wiktoria warszawska czy „cud nad Wisłą”? O roli Józefa Piłsudskiego w bitwie warszawskiej 1920 roku
Czytaj także Armia Konna na froncie polsko-bolszewickim
Czytaj także Ułani roku 1920
Rosjanie choć zdołali wyprzeć Polaków z Ukrainy, to nie doprowadzili do rozbicia armii przeciwnika. Rozwój wypadków pozwolił polskiej stronie uzyskać doświadczenie w wprowadzeniu wojny manewrowej.
Problemy najeźdźców wynikały z braku dyscypliny oraz łączności. Ich konsekwencją było przekształcenie się mobilnych agresorów w bezwładna masę, która z trudem reagowała na polskie kontrataki. Ponadto atakujących trapiły problemy natury logistycznej, które wynikały z operowania na wrogim obszarze. Choć propaganda bolszewicka podsycała miraż obietnicy sprawiedliwości społecznej, to postępowanie czerwonoarmistów, niewiele miało wspólnego ze szczytnymi hasłami. Kiepskie zaopatrzenie oraz bezkarność sprawiały, że ich szlak bojowy znaczył gwałt, występek oraz powszechna grabież. Głębokie napięcia między kadrą byłych carskich oficerów a nowym pokoleniem bolszewickich komisarzy, oceniających problemy i niepowodzenia przez pryzmat sabotażu lub kontrrewolucyjnej aktywności, prowadziły do niesubordynacji. Relacje sowieckich jeńców ujawniały mierną kondycję napastniczych wojsk.
Dramatycznemu rozwojowi wypadków na froncie towarzyszył niepokój polskiego społeczeństwa. Warszawiacy inaczej jednak niż mieszkańcy Moskwy, po opanowaniu Kijowa przez Wojsko Polskie w maju 1920 r., nie przejawiali oznak paniki czy histerii. Mimo to postępująca ofensywa sowiecka uświadomiła wielu Polakom, że stawką konfliktu jest być albo nie być Polski w Europie.
Świadomość rosnącego niebezpieczeństwa wymusiła na politykach ukrócenie sporów partyjnych. 1 lipca 1920 r. powołano Radę Obrony Państwa, która miała dostosować polską politykę na czas wojny. Konflikt w trakcie pierwszej dekady lipca przebiegał niefortunnie dla oręża polskiego. Zwycięstwo wojsk Budionnego w bitwie pod Równem spowodowało, że naczelnik wydał odezwę Ojczyzna w niebezpieczeństwie!
5 lipca Rada upoważniła premiera Władysława Grabskiego do reprezentowania państwa polskiego podczas konferencji państw Ententy w Spa. Interesy angielskich i francuskich polityków były podyktowane stosunkiem do Niemiec i Rosji. W opinii wielu z nich najlepszą drogą do zneutralizowania bolszewickiej rewolucji, przekreślającej porządek wersalski, było uznanie rządu Lenina. W tej optyce Polska była pozbawiona Wilna i Lwowa, wedle koncepcji nakreślonej przez lorda Curzona. Projekt zatajono przed Polakami. Aliancka propozycja była bardzo korzystna dla strony bolszewickiej (m.in. Wojsko Polskie zredukowane do liczby 50 tys., odcięcie od korytarza pomorskiego). Warunki zaproponowane podczas konferencji w Spa, sprowadzające Polskę do roli wasala, były bardzo korzystne dla Moskwy. Mimo to pewność zwycięstwa, jaką żywił Lenin, spowodowała, że porzucił on pośrednictwo mocarstw w rokowaniach z Polską. Podobnie Józef Piłsudski był gotowy porzucić koncepcję mediacji pośrednictwa zachodnich dyplomatów z Moskwą. Naczelnik zdawał sobie, sprawę, że Polska z perspektywy Zachodu i Wschodu została pozbawiona podmiotowości. Nieformalne wspólne stanowisko Warszawy oraz Moskwy, spowodowało, że politycy Zachodu zdecydowali o wysłaniu misji alianckiej do Warszawy. Osamotnienie Polski tamtego decydującego lata 1920 r. charakteryzuje opinia zamieszczona przez ministra spraw zagranicznych Eustacha Sapiehę De facto państwa alianckie od daty zobowiązań naszych w Spa aż do Bitwy Warszawskiej, to jest do 15 sierpnia, żadnej pomocy Polsce nie udzieliły. Pośrednictwo ich w sprawie pokoju okazało się zupełnie iluzoryczne. Mimo napiętej sytuacji, społeczeństwo było pozbawione świadomości komplikacji wokół sprawy polskiej.
Latem 1920 r. międzynarodowe położenie Polski było trudne. Młode państwo odcinał od pomocy wojskowej strajk gdańskich dokerów. Węgierski mąż stanu, Miklosz Horthy, rozumiejący grozę komunizmu, zaoferował Polsce pomoc, jednak dystans geograficzny uniemożliwił jej realizację.
Czytaj także Wincenty Witos - polski Cincinnatus
Oficjalnym powodem pozbawienia Władysława Grabskiego godności premiera była sprawa Śląska Cieszyńskiego, omawiana podczas konferencji w Spa, gdzie uzyskał on prawa Polski do tego obszaru. Marszałek Józef Piłsudski potrzebował jednak osobowości charyzmatycznych. Następcami byli Wincenty Witos oraz socjalista, wicepremier Ignacy Daszyński. Wybór był bardzo dobry. Wystąpienia chłopskiego lidera PSL działały ożywczo na masy chłopskie, które początkowo pozostawały obojętne wobec inwazji bolszewickiej. Zatem do walki z bolszewicką Rosją stanął rząd, w którego skład wchodzili przedstawiciele partii ludowej i socjalistycznej.
Jedność opcji politycznych osiągnięto w momencie, kiedy polski oręż doświadczał ogromnego wyczerpania materiałowego i fizycznego. Uczestnicy odwrotu spod Kijowa scharakteryzowali kondycję sił zbrojnych:
Taki był pośpiech Armii Czerwonej, że żołnierze spadali z koni. We wszystkich miastach, miasteczkach panował straszliwy tyfus. Przy tym szalonym odwrocie nie było zaopatrzenia, otrzymaliśmy amerykańską fasolę. Klęliśmy na nią „żebyś cholero okręty zatopiła z tą fasolą”. Żołnierze byli tak zmęczeni. Przychodzi wieczór. Spać. A potem wstać za godzinę za dwie. To ja brałem między nogi i prałem po mordzie. Ja go bije i nie mogę go do budzić. Tak ludzie spali. Znad Berezyny odwrót odbył się bardzo sprawnie. Nie utraciliśmy ani jednego żołnierza, ani jednego konia, ani jednej armaty. Panowała dyscyplina. Z wielką otuchą, że jeszcze dojedziemy do głosu. Zamęczenie było szalone, ale nigdy ducha nie traciliśmy. Nareszcie wybiła godzina odzyskania niepodległości, byliśmy 123 lata w niewoli, to myśmy byli na wszystko już zdecydowani.
Świadomość, że Polska została sam na sam wobec Armii Czerwonej oraz poczucie niepewności, spowodowały, że Józef Piłsudski przeżył psychiczne załamanie.
Dziękujemy, że z nami jesteś! Chcesz, aby Histmag rozwijał się, wyglądał lepiej i dostarczał więcej ciekawych treści? Możesz nam w tym pomóc! Kliknij tu i dowiedz się, jak to zrobić!
Bibliografia:
G. Ciechanowski, Wojna polsko – radziecka widziana oczami kozaka Mikołaja Karnauchowa, "Wojskowy Przegląd Historyczny", Warszawa 2010, nr 1 (230), s. 155.
E. Flis, Polskość jest wyznaniem – Miciński w przededniu i w dobie Wielkiej Wojny,[w:] Pierwsza wojna światowa w literaturze polskiej i obcej, red. E. Łoch, Lublin 2004.
H. Kroczyński, Zaślubiny Polski z morzem, Koszalin 1989, s. 44–45.
S. Koper, Przemysł i technika, dwudziestolecie międzywojenne, t. 19, Warszawa 2013, s. 12.
T. Leszkowicz, 5 listopada 1916 roku - Niemcy i Austro-Węgry obiecują wskrzesić Polskę, histmag, 5.XI.2011.
T. Łuszczyk, I świat zawoła- to Polacy,[w:] Pamiętniki Polaków 1918–1978, Warszawa 1982, s. 154.
G. Nowik, Zanim złamano "Enigmę" rozszyfrowano Rewolucję, t.1, Warszawa 2010, s. 44–45.
G. Nowik, Wojna światów 1920, bitwa warszawska, Poznań 2011.
A. Romaniak, Bohater wojny z bolszewikami (Sanoccy Kawalerowie Virtuti Militari), "Tygodnik Sanocki" 30.VII.2004.
W. Ronisz, A jednak Polska 1919–1921, Wytwórnia Filmowa Czołówka 1992.
W. Sienkiewicz, Niepokonani 1920, wojna polsko-bolszewicka, Warszawa 2010, s. 124.
R. Service, Szpiedzy i komisarze, Rosja kontra Zachód, Warszawa 2013, s. 265.
W.I. Thomas, F. Znaniecki, Chłop polski w Europie i Ameryce, t.2, Warszawa 1977, s. 299.
L. Wyszczelski. Silni, zwarci, gotowi, dwudziestolecie międzywojenne, t.17, Warszawa 2013, s. 13–14.
redakcja: Przemysław Mrówka