Od marności do przepychu: staropolski obrządek pogrzebowy
Zobacz też:
- Jak wyglądał pogrzeb starożytnych Greków i Rzymian?
- Triumf śmierci, czyli o obrządku pogrzebowym w średniowieczu
W XVI wieku można zauważyć pewną zmianę estetyki związanej z postrzeganiem śmierci. P. Ariès pisze, że subtelna wrażliwość estetyczna ustąpiła naturalizmowi:
(…) to, co dotąd było w śmierci dalekie, zostało przybliżone i śmierć zaczęła fascynować, budzić tą samą niezdrową ciekawość, te same rojenia i perwersyjne dewiacje, co seks i erotyzm.
W sztuce skupiono się na brzydocie śmierci – elementach makabrycznych związanych z naturalnymi procesami rozkładu ciała. Zmiana postrzegania śmierci w okresie nowożytnym wynikała z szeregu złożonych procesów cechujących renesans i barok oraz zmianie paradygmatu postrzegania świata. Nie bez znaczenia była curiositas jako kategoria kultury baroku w XVI i XVII wieku. Ciekawość rzeczy, ludzi, miejsc, praw natury, cudów, mechanizmów rządzących światem oraz tego, co widzialne i niewidzialne (curiositas), czyli żądzy poznania i namiętności były stałym elementem w epoce baroku. W okresie nowożytnym na rozwój tych tendencji wpłynęły też wiara w postęp techniczny czy ujarzmienie natury przez człowieka.
Zwyczaje pogrzebowe a barokowy motyw vanitas
W literaturze XVI- i XVII-wiecznej śmierć zaczęto przedstawiać jako element szeroko pojętego procesu przemijania rzeczy doczesnych, ziemskich, materialnych. Powoływano się na motyw vanitas z biblijnej Księgi Koheleta, która przekazywała przesłanie, iż: vanitas vanitatum et omnia vanitas („marność nad marnościami i wszystko marność”). Barokowy poeta Daniel Naborowski w swoim utworze „Krótkość żywota” motyw vanitas ujął w następujący sposób:
Godzina za godziną niepojęcie chodzi:
Był przodek, byłeś ty sam, potomek się rodzi.
Krótka rozprawa: jutro — coś dziś jest, nie będziesz,
A żeś był, nieboszczyka imienia nabędziesz;
Dźwięk, cień, dym, wiatr, błysk, głos, punkt, żywot ludzki słynie.
Słońce więcej nie wschodzi to, które raz minie,
Kołem niehamowanym lotny czas uchodzi,
Z którego spadł niejeden, co na starość godzi.
Wtenczas, kiedy ty myślisz, jużeś był, nieboże;
Między śmiercią, rodzeniem byt nasz ledwie może
Nazwan być czwartą częścią mgnienia; wielom była
Kolebka grobem, wielom matka ich mogiła.
Barokowa fascynacja śmiercią przejawia się w „Sonecie 3” Sebastiana Grabowieckiego z drugiego setnika „Rymów duchownych”. Za punkt wyjścia poeta stawia sobie śmierć Jezusa, który poprzez swoje poświęcenie dla ludzkości sprawił, że ich własna śmierć może być początkiem wiecznego życia. Z tych rozważań więc wynika, iż śmierć paradoksalnie staje się najdroższym skarbem na ziemi.
Specyfika barokowej pompae funebri
W okresie nowożytnym można zauważyć powrót do wzorców antycznych, zarówno w tradycji i formie upamiętnienia pochówków. Działo się tak w myśl zasady imitatio all’antica. W szczególny sposób zaadaptowano elementy pogrzebu rzymskiego, m.in. związane z mitologią i symbolizmem. Jak podaje J. Chrościcki, w XVI wieku powstawały liczne teksty humanistów stanowiące swoiste wzorniki, np. prace Guicharda, Kirchmana czy Gyraldusa, którzy opierali swoje studia na wiedzy zawartej w tekstach antycznych pisarzy oraz interpretacji przedstawień na sarkofagach. Nowożytni humaniści również wiele zawdzięczali pracom antycznych poetów (Lukiana, Owidiusza, Wergiliusza), którzy dostarczali im cennych informacji na temat sfery obyczajowości funeralnej. Poeci nowożytni również czerpali z epicediów antycznych, sprowadzając je jednak do warunków im współczesnym, a zatem tworząc amalgamat elementów chrześcijańskich i pogańskich. J. Chrościcki wskazuje na dość istotną cezurę w adaptacji antycznych form upamiętnienia pochówków – pierwszy jej etap ma miejsce od wczesnego chrześcijaństwa do połowy XV w., gdzie w dalszym ciągu funkcjonują rzymskie zwyczaje pogrzebowe i formy upamiętnienia oraz okres od połowy XV w., cechujący się pogłębioną wiedzą humanistów o dorobku antyku i silniejszą aklimatyzacją tych wzorców z jednoczesnym dążeniem do połączenia różnych z pozoru sprzecznych elementów.
Sarmacka kultura funeralna
W literaturze przedmiotu pojawia się spostrzeżenie, że polskie obyczaje pogrzebowe i formy upamiętnienia pochówku od XVI do XVIII wieku cechowały się odrębnością od reszty krajów europejskich, większą względem nich teatralizacją żałoby, niezwykłą ekspresją i ostentacją. T. Mańkowski łączy ową odrębność z kulturą sarmacką, co S. Wiliński dokładnie precyzuje jako „sarmacką pompę funebris”.
Nie sposób jednak zgodzić się z twierdzeniem, iż polskie obyczaje pogrzebowe i stosowane formy upamiętnienia pochówku wykształciły się samodzielnie względem reszty europejskich obyczajów funeralnych. Wiele elementów stosowanych w liturgicznych, literackich i materialnych formach upamiętnienia państw Europy Zachodniej doby nowożytnej zasadniczo pokrywało się z polskimi tradycjami funeralnymi, jednak na plan pierwszy wychodzą bardzo charakterystyczne i niedostrzegalne nigdzie indziej oryginalne cechy polskiego obrządku pogrzebowego – orientalność strojów, rozrzutność w formach upamiętnienia, skłonność do przesadnej wystawności, pragnienie podkreślenia niebywałego splendoru towarzyszącego pogrzebowi i osobie zmarłego. Przykładowo, J. Chrościcki o różnicach pomiędzy francuskimi i sarmackimi obyczajami pogrzebowymi pisał tak:
Polecamy e-book Sebastiana Adamkiewicza „Zrozumieć Polskę szlachecką”
Książkę można też kupić jako audiobook, w tej samej cenie. Przejdź do możliwości zakupu audiobooka!
(…) na pogrzeb, jaki p.. we Francji przysługiwał książętom krwi i dostojnikom państwowym, silił się w Polsce każdy średnio zamożny szlachcic.
Źródła wskazują na występowanie różnic w kunszcie artystów francuskich i rzemieślników z Wilna. Przekładało się to na materialne formy upamiętnienia i poziom wykonania okolicznościowych dekoracji i ekspresji podczas uroczystości pogrzebowych. Na przykład we Francji moda na okazałe pogrzeby wzbogacone o monumentalne dekoracje we włoskim guście przyjęła się dopiero w trzecim ćwierćwieczu XVII wieku, podczas gdy na ziemiach polskich już na początku XVII wieku na dworze Wazów działał architekt i projektant Giovanni Battista Gisleni oraz inni włoscy artyści, którzy tworzyli formy architektoniczne zgodne z florenckimi i rzymskimi wpływami. Tworzono wówczas fantazyjne epitafia, nagrobki, rzeźby nagrobne o tematyce religijnej bądź alegorycznej. Dbano również o zapewnienie jak najlepszej jakości materiałów.
Jak rozumieć wspomnianą pompae funebrae? Zgodnie z definicją słownika PWN, słowo pompa oznacza: „przesadny przepych, uroczystość zorganizowaną z przepychem bądź napuszoność i przesadę w zachowaniu się”. Rozwój funeralnej pompy był ściśle powiązany z sarmatyzmem oraz rozwojem kontrreformacji (stosunek sarmaty wobec śmierci i spraw doczesnych często przeplatał się z jego światopoglądem i świadomością polityczną i obyczajową). Pełen przepychu pogrzeb zawierał w sobie unikatową mieszankę elementów pochówku nowożytnego, wczesnośredniowiecznego oraz antycznego. Bardzo ciekawą jego definicję przybliżył w swojej monografii J. Chrościcki, uznając sarmatyzm jako:
mentalność szerokich rzesz szlacheckich w dobie baroku, jak ich styl życia i wyrażające się między innymi we wspólnocie gustów artystycznych.
Historyk węgierski, Andor Angyal, wręcz postrzega sarmatyzm jako odmianę słowiańskiego baroku – nazywa je „odroślą barokowego drzewa”.
Staropolski ceremoniał pogrzebowy
Staropolski ceremoniał pogrzebowy wymagał czasu i licznych środków finansowych – zwłaszcza w przypadku przedstawicieli wyższych klas społecznych (przygotowania pogrzebów królewskich i książęcych mogły trwać nawet kilka miesięcy). W tym czasie sporządzano specjalne zaproszenia na pogrzeb, tworzono okolicznościowe dekoracje (tkaniny obiciowe, sukna okrywające trumnę, zakup świec i pochodni), stawiano castrum doloris („zamku boleści”, czyli rozbudowanego katafalku), organizowano nabożeństwa żałobne, przygotowywano kazania oraz mowy pogrzebowe o panegirycznym charakterze.
Uroczystości pogrzebowe rozpoczynały się wraz z wigilią nabożeństwa, czyli wystawieniem zwłok, którym towarzyszyły śpiewy i modlitwy. Przebieg właściwej ceremonii sygnalizowało donośne bicie dzwonów, a w przypadku wybitnych wielmożów strzelano też z dział. Nabożeństwo żałobne składało się z licznych mszy, tzw. cichych (organizowano je w kaplicach i kościołach, które mijał kondukt pogrzebowy, zdarzały się msze odprawiane na ulicach) oraz jednej sumy. Trwała ona nawet kilka godzin, gdyż lwią część czasu zajmowały długie i kwieciste kazania i mowy panegiryczne schlebiające zarówno zmarłemu, jak i podkreślające splendor jego rodu i żyjących sukcesorów. W przemowach dotyczących mężczyzn wychwalano ich bogobojność, męstwo, roztropność, a w przypadku kobiet – podkreślano cechy tradycyjnie związane z rolą żony i matki. Mówcy oraz kaznodzieje dla lepszego efektu retorycznego zawierali w swoich mowach i kazaniach egzempla (przykłady stosowane w mowach) z żywotów świętych i podróżników.
Należy dodać, że im wspanialszy był pogrzeb, tym większa była liczba kazań, które w trakcie egzekwiów odprawiano. W czasie najwytworniejszych, kilkudniowych uroczystości pogrzebowych odprawiano po kilkanaście kazań w różnych kościołach i różnych miejscowościach. Mowy wychwalające zmarłego wygłaszali także dygnitarze, ostatnią mowę zaś członkowie rodziny, którzy dziękowali gościom za tłumne przybycie na uroczystości pogrzebowe.
Przyjęło się, że obrzędy pogrzebowe trwały od wczesnych godzin porannych aż do późnego wieczoru. Ciało składano do grobu, następnie rozdawano gawiedzi jałmużny pieniężne w intencji zbawienia duszy zmarłego. Ostatnim etapem ceremonii pogrzebowej był tzw. „chleb żałobny”, czyli stypa. Staropolskie konsolacje nierzadko przybierały bardzo burzliwy przebieg. Kończyły się one niekiedy pijaństwem żałobników, a nawet awanturami.
Osoby mniej zamożne z miast i wsi starały się przygotować do pogrzebu jeszcze za życia, opłacali więc usługi kościelne oraz cechy, aby uświetniały swoją obecnością przebieg ceremonii, przeznaczali kwoty na jałmużny czy „obiady żałobne”.
Polecamy e-book „Czy Zygmunt III Waza zasłużył na niesławę?”
Pochówki osób wyznania ewangelickiego (luteran i kalwinistów) – pod względem liturgicznym – były zbliżone do katolickich oraz zawierały wiele podobnych elementów i form upamiętnienia. W tym przypadku stawiano jednak na minimalizm i podkreślenie filantropii zmarłego. Wynikało to z faktu, iż ewangelicy kwestionowali istnienie czyśćca, a zatem liturgiczne formy upamiętnienia pochówku zmarłego były okrojone do niezbędnych elementów. Mimo to występowały portrety trumienne, wygłaszano panegiryczne mowy pogrzebowe i kazania.
Portrety trumienne i epitafijne
W XVI wieku zaczęto stosować nową formę upamiętnienia zmarłego – sporządzano realistyczny portret osoby zmarłej i stawiano go przy trumnie lub go do niej przytwierdzano. Zwyczaj ten całkowicie upowszechnił się dopiero po pogrzebie króla Stefana Batorego, który odbył się 23 maja 1588 roku. Z relacji źródłowej zachował się opis konterfektu królewskiego:
(…) w trumnę dębową trumnę cynową z ciałem ułożyli, która bardzo osobliwą robotą była w Gdańsku urobiona, cudnymi kunszty odlewana. Była też w tej trumnie po boku uczyniona tabliczka pod szkłem, malowana twarz króla Stefana własna jako żywa (...). Pochowano ciało za wielkim ołtarzem, na zamku w kościele w kaplicy i nowy grób, z gruntu murowany, w którym leży w tejże trumnie cynowej Batory Stefan I, król Polski.
Rozróżnić należy jednak portret trumienny i portret epitafijny zmarłego. Te pierwsze, wykonywane były na blasze miedzianej i ołowianej, rzadko na desce. Zajmowali się nimi prowincjonalni malarze dla „mniej znaczących” zmarłych. Portret królewski i magnacki tworzono na blasze srebrnej (niestety często przetapiano je na kruszec). Portret zmarłego eksponowano na castrum doloris bądź zawieszano go wysoko nad katafalkiem. Zarówno portret trumienny, jak i portret zmarłego opatrywano inskrypcjami epitafijnymi oraz herbami wykonanymi z blachy srebrnej, złotej, cynowej i ołowianej oraz miedzianej. Jak wskazują J. Chrościcki i S. Wiliński, w XVII wieku zauważalna była przemiana portretu trumiennego w portret epitafijny i swoiste „uniezależniania się” portretu zmarłego od ram trumiennych. Wiliński jako najczęstsze kształty portretu wymienia: owal, romb oraz sześciobok o wydłużonej podstawie.
Archimimus i łamanie chorągwi
Kondukty żałobne również były spektakularne – w przypadku królewskich i magnackich pogrzebów dochodziło do demonstracyjnego łamania oznak władzy, chorągwi i pieczęci. W ostatniej drodze zmarłego uczestniczyli przedstawiciele wszystkich stanów, niesiono herby, pojawiały się zastępy wojsk i brał w nim udział, zapożyczony z rzymskiego zwyczaju pogrzebowego, archimimus, czyli arcymim, który wcielając się w postać zmarłego, w pełnej zbroi wjeżdżał na koniu do kościoła i kruszył kopię o katafalk, po czym majestatycznie upadał z rumaka przed trumną zmarłego. Tym niezwykłym występem arcymim w symboliczny sposób ukazywał jego śmierć.
Nagrobne chorągwie
Istotnym elementem pompae funebrae były nagrobne chorągwie. Występowały pod wieloma łacińskimi nazwami – labara funebria, vexillum funebre, vexillum cum inscriptiones. Chorągwie towarzyszyły zmarłemu w trakcie konduktu, wieszano je przy katafalku i na koniec umieszczano je przy epitafium w kościele, obok kamiennej tablicy bądź nagrobka. Chorągwie zazwyczaj zawierały sceny z życia zmarłego, herby czy sceny „wieczystej adoracji” – miały przede wszystkim przypominać o śmierci. O nagrobnej chorągwi pisał m.in. Jan Kochanowski:
Ten proporzec nad zimnym grobem zawieszony
Świadczy, że tu Kroczewski leży pogrzebiony,
Nagle zmarły. Dla Boga! Co tu mieć na pieczy?
Na słabej nici wiszą wszytki ludzkie rzeczy.
Podkreślić należy, że chorągwie nagrobne nie były elementem jedynie katolickiego pochówku. W okresie nowożytnym zwyczaj wieszania nagrobnych chorągwi przyjął się również wśród ewangelików. Chorągwie funeralne przystrajano dodatkowymi ozdobami – pawimi piórami, czapkami i konkluzjami (były to szarfy z konceptami kazania pogrzebowego).
Testamenty
Staropolskie społeczeństwo jeszcze za życia skrupulatnie przygotowywało się do ostatniej drogi. Za pomocą testamentów czyniono stosowne dyspozycje finansowe i religijne na temat aniwersarzy, sposobu organizacji pogrzebu, datków na rzecz kościoła, rozdysponowania majątku, wystroju kościoła, budowy nagrobka, trumny i charakteru dekoracji okazjonalnych. Ta praktyka była nacechowana ówczesną mentalnością ludzi, którzy zgodnie z bardzo popularnymi poradnikami o sztuce dobrego umierania – ars bene moriendi, chcieli być przygotowani na dobrą i spokojną śmierć, aby w ostatniej godzinie nie myśleć o dyspozycjach i rachunkach, tylko skupić się na modlitwie i pożegnaniu z rodziną. W testamentach uwzględniano więc zadbanie o należyte upamiętnienie pochówku, jak np. opłatę za wpis do pomiennika, tj. specjalnej księgi umarłych, z której w określone dni tygodnia odprawiano nabożeństwo za duszę zmarłego czy podzwonne – opłatę za bicie dzwonów w kościele w aniwersarze (rocznice śmierci) zmarłego. Te formy upamiętnienia po śmierci były uzasadnione nauką kościoła katolickiego – dusza zmarłego po śmierci trafiała do czyśćca, z którego wydostać się mogła jedynie za wstawiennictwem osób żywych.
Chcesz zawsze wiedzieć: co, gdzie, kiedy, jak i dlaczego w historii? Polecamy nasz newsletter – raz w tygodniu otrzymasz na swoją skrzynkę mailową podsumowanie artykułów, newsów i materiałów o książkach historycznych. Zapisz się za darmo!
Finansowy rozmach, czyli ile kosztowały w XVII wieku pogrzeby?
Organizacja przepełnionego przepychem pogrzebu wymagała nie lada środków (według F. P. Daleraca pogrzeb magnacki w końcówce XVII wieku potrafił kosztować aż 20 000 florenów, co wynosi ok. 100 000 franków!). Co się składało na taką kwotę? W znacznej mierze były to koszty okazjonalnych dekoracji funeralnych – oświetlenia (wosk na świece, materiał na knoty) i dekoracji kościoła materiałem obiciowym. Sporo pieniędzy wydawano na ubiór żałobny, wynagrodzenie rzemieślników, koszty wyżywienia gości na stypie oraz ofiary mszalne i jałmużny w intencji zmarłego.
Koszty organizacji pogrzebu związane z ofiarami i jałmużnami na rzecz kościoła wzbudzały kontrowersje z racji ich nieprecyzyjnego charakteru, co też próbowały zwalczać synody. Przykładowo, synod włocławski już w roku 1568 wyraźnie zabronił kapłanom czynienia targów i umów o zapłatę za pogrzeb, zaś w 1624 roku synod chełmski wręcz zagroził duchownym koniecznością zwrotu pobranych sum w podwójnej wysokości w przypadku, gdyby tak zrobili. Nie oznacza to jednak, że nakazywano kapłanom świadczenia usług związanych z pogrzebem bez uiszczania jakiejkolwiek zapłaty. Synody stały na stanowisku, iż kapłan winien ograniczyć się do drobnych, symbolicznych datków (od XVI wieku wskazywano m.in., że koszt lampy i wydatków na świece pokrywać powinna rodzina zmarłego). Uważam jednak, że zalecenia synodów zawierały postanowienia co do stanu preferowanego, co nie oznacza, iż wszyscy kapłani ich przestrzegali w pełni czy nawet w części. A wiadomo z innych postanowień synodalnych, że zdarzały się przypadki naruszeń, które wprowadzały taksy opłat pogrzebowych.
Z kolei synod poznański z 1720 roku postanowił, że w przypadku pogrzebu osoby biednej, którego rodzina nie jest w stanie wesprzeć nawet symbolicznym datkiem kościoła, dusza zmarłego wspierana być winna przez rodzinę, żałobników i kapłanów miłością, a co za tym idzie, wszystkie usługi związane z pogrzebem powinny być darmowe. O tym, że traktowano sprawę bardzo poważnie świadczyć może zawarty w postanowieniu passus, że bez wystawienia ciała zmarłego w kościele podczas Mszy św. nie można go pochować.
Jak rzecz się miała w przypadku śmierci i jej ceremonialnego upamiętnienia ludzi majętnych i dobrze urodzonych? Obowiązywała potwierdzona na synodach zasada, że wszelkie materiały i przedmioty służące do przystrojenia katafalku zmarłego stają się własnością kościelną. Biskup krakowski, Samuel Maciejowski, wymieniał liczne przykłady takich przedmiotów – pochodnie, świece z wosku, sukno, jedwab i płótno. Skąd taki rygoryzm w wyliczaniu? Szukając informacji na temat organizacji form upamiętnienia zmarłych w okresie nowożytnym, natrafiłem na wzmianki, iż duchowni podczas uroczystych pogrzebów potrafili rościć sobie pretensje nawet do okryć jedwabnych z trumny zmarłego, koni stanowiących część konduktu pogrzebowego, a nawet rumaka, którym wjeżdżał do kościoła jadący za trumną archimimus! Choć brzmi to nieprawdopodobnie, to kwestie te stanowiły przedmiot częstych sporów pomiędzy duchownymi zaangażowanymi w liturgię pogrzebu a członkami rodziny zmarłego.
Z uwagi na ostentacyjny i mający skłonność do przerostu formy nad treścią charakter pogrzebu, synody kościelne próbowały uregulować ceremoniał za pomocą postanowień. Zalecano więc, by koszt pogrzebu był jak najskromniejszy, również wliczając w to organizację stypy. Biskup Samuel Maciejowski na pogrzebach możnej szlachty zakazał m.in. wprowadzania koni do kościoła, zwyczaju łamania kopii o katafalk i pogrzebowego theatrum ze spadaniem archimimusa z konia. W XVII wieku synody starały się też zwalczać długie i kwieciste oracje pogrzebowe. Synod włocławski zwracał w 1641 roku uwagę kapłanom, żeby wypowiadali zwięzłe mowy pogrzebowe. W źródle wskazywano także, aby w przypadku bogatych i szlachetnie urodzonych w mowie zawierano informacje o zaletach zmarłego i jego zasługach, jak również podkreślano i wymieniano genealogię rodu, z którego się wywodził. Z kolei przy ubogich zmarłych zalecano wspomnieć o szlachetnych czynach, których dokonał za życia, a także zawrzeć podziękowanie dla przybyłych w kondukcie żałobnym na uroczystość pogrzebową.
Początki funkcjonowania cmentarzy komunalnych
Cmentarze jako szczególny element systemu upamiętnienia zmarłych funkcjonowały na ziemiach polskich w swojej lokalnej formie niemal do schyłku XVIII wieku. Komisja Policji Obojga Narodów na Sejmie Czteroletnim (1788–1792) zalecała miastom, aby w porozumieniu z przedstawicielami duchowieństwa wyznaczać miejsca na tworzenie cmentarzy o powszechnym charakterze, które były położone z dala od ludzkich siedzib. Jednym z powodów takiej decyzji były względy sanitarne. W związku z tym na przełomie XVIII i XIX wieku na ziemiach polskich zaczęły powstawać cmentarze, które współcześnie określa się komunalnymi. Jako przykład można wskazać Cmentarz Powązkowski w Warszawie, założony w 1790 roku, czy Cmentarz Rakowicki w Krakowie, datowany na 1802 roku.
Polecamy e-book Marcina Winkowskiego – „Gdy Polacy nosili dredy. Kołtun – historia prawdziwa”
Bibliografia
- Angyal Endre, Świat słowiańskiego baroku, Państwowy Instytut Wydawniczy, Warszawa 1972.
- Ariès Philippe, Człowiek i śmierć, Państwowy Instytut Wydawniczy, Warszawa 1992.
- Biblioteka Warszawska, Pismo poświęcone naukom, sztukom i przemysłowi, t. II, Warszawa 1865, [dostęp: 13.05.2023].
- Bogucka Maria, Staropolskie obyczaje w XVI–XVII wieku, Państwowy Instytut Wydawniczy,Warszawa 1994.
- Borkowska Małgorzata, Dekret w niebieskim ferowany parlamencie, Wydawnictwo Benedyktynów,Tyniec 2020.
- Brückner Aleksander (red.), Encyklopedia Staropolska, Państwowe Wydawnictwo Naukowe, Warszawa 1990, t. II.
- Chrościcki Juliusz, Barokowa architektura okazjonalna, [w:] Wiek XVII. Kontrreformacja, Barok: prace z historii kultury, red. J. Pelc, wyd. Zakład Narodowy im. Ossolińskich. Wydawnictwo PAN,Wrocław 1970.
- Chwalba Andrzej (red.), Obyczaje w Polsce, od średniowiecza do czasów współczesnych, Wydawnictwo Naukowe PWN,Warszawa 2004.
- Ciszewska Małgorzata, Dzieweczki i panny w pogrzebowych mowach szlacheckich i kazaniach (XVII wiek), Odrodzenie i reformacja w Polsce, t. LXV, Warszawa 2021.
- Czupryniak Greta, Ryt pogrzebowy w Polsce w XVI wieku. Cześć 1. Pogrzeby królewskie, Zeszyty Naukowe Muzeum Historycznego Miasta Krakowa „Krzysztofory” (29), Kraków 2011.
- Derwich Marek, Śmierć w dawnej Europie, Wydawnictwo Uniwersytetu Wrocławskiego, Wrocław 1997.
- Fischer Adam, Święto umarłych, wyd. Muzeum im. Dzieduszyckich, Lwów 1923.
- Kochanowski Jan, Fraszki księgi trzecie, [dostęp: 13.05.2023].
- Kuchnowicz Zbigniew, Człowiek polskiego baroku, Wydawnictwo Łódzkie, Łódź 1992.
- Kuchowicz Zbigniew, Obyczaje staropolskie XVII–XVIII wieku, Wydawnictwo Łódzkie,Łódź 1975.
- Labudda Alfons, Liturgia pogrzebu w Polsce do wydania rytuału piotrkowskiego (1631), wyd. ATK, Warszawa 1983.
- Naborowski Daniel, Krótkość żywota, [dostęp: 10.04.2023].
- Nowicka-Jeżowa Alina, Sarmaci i śmierć. O staropolskiej poezji żałobnej, Wydawnictwo Naukowe PWN, Warszawa 1992.
- Paciorek Magdalena, Stosunek do duszy i ciała w kategorii „dobrej śmierci” – w świetle przewodników, poradników i testamentów staropolskich, Medycyna Nowożytna, t. 14 nr 1–2, 2007, s. 43–54.
- Rok Bogdan, Człowiek wobec śmierci w kulturze staropolskiej, Wydawnictwo UW,Wrocław 1995.
- Strużyńska Katarzyna, Curiositas jako kategoria kultury barokowej (XVI–XVII wiek), Meluzyna. Dawna Literatura i Kultura, nr 1 (4) 2016, s. 35–51.
- Widacka Hanna, Pogrzeb króla Stefana Batorego, [dostęp: 09.05.2023].
- Wiliński Stanisław, U źródeł portretu staropolskiego, wyd. Arkady,Warszawa 1958.
- Żukow-Karczewski Marek, O cmentarzach i zwyczajach pogrzebowych w dawnej Polsce, [dostęp: 24.05.2023].
Redakcja: Natalia Stawarz