Niezależne Zrzeszenie Studentów, czyli młodszy brat „Solidarności” ma ponad 40 lat!
Pamiętnik 40 lat przeleżał w szufladzie…
Książka ta nie powstałaby pewnie, gdyby nie pamiętnik jednej z uczestniczek wydarzeń, które rozegrały się w Łodzi, w 1981 roku. Jadwiga Kowalczyk, bo o niej mowa, wówczas studentka czwartego roku medycyny na łódzkiej Akademii Medycznej, skrupulatnie notowała wydarzenia, dokumentując przebieg strajku. W jaki spsób jej pamiętnik trafił do Instytutu Pamięci Narodowej? - W 2019 roku pani Jadwiga Kowalczyk zaproponowała przekazanie do dyspozycji IPN swoich zapisków, które stworzyła w 1981 roku. Jako uczestniczka strajków na bieżąco, każdego dnia sporządzała notatki, dlatego też ta relacja jest tak wiarygodna – wskazuje dr Sebastian Pilarski i dodaje: - Po zakończeniu strajków, wiosną 1981 roku, nadała tym zapiskom formę literacką. Stało się tak m.in. dlatego, że jeden z wykładowców Akademii Medycznej, prof. Adam Bukowczyk, ogłosił konkurs na najlepszą relację dokumentującą przebieg strajków. Do konkursu zgłosiły się trzy osoby, a wygrała Jadwiga Kowalczyk. Przez 40 lat napisany przez nią tekst pozostawał w formie maszynopisu, który autorka przechowywała w szufladzie – podkreśla przedstawiciel IPN.
Dwa lata temu Jadwiga Kowalczyk postanowiła zgłosić się do IPN. Kiedy zapytała czy uda się wydać jej wspomnienia w formie książki, otrzymała pozytywną odpowiedź. – Zaproponowałem wówczas, że tekst wzbogacę przypisami, dopiszę biogramy osób uczestniczących w strajkach studenckich oraz dodam materiał ikonograficzny, czyli archiwalne zdjęcia i skany dokumentów, które posiadamy w naszym zasobie archiwalnym. W taki sposób narodziła się koncepcja książki. Dużą rolę odegrał też brat Jadwigi Kowalczyk, czyli Roman Kowalczyk, autor książki „Studenci’81” – wskazuje Sebastian Pilarski.
Co wydarzyło się zimą 1980/1981 w Łodzi?
Przez wiele lat w Polsce głośno było jedynie o wiodących ośrodkach akademickich, którymi były m.in. Warszawa i Kraków. W 1981 roku zdarzyło się jednak coś, co sprawiło, że uwaga Polaków została skierowana w stronę Łodzi. Strajki studenckie, jakie rozgorzały w styczniu i lutym w tym ośrodku przemysłu włókienniczego, sprawiły, że miasto stało się centrum ogólnopolskiej akcji protestacyjnej.
To bezprecedensowe wydarzenie. Jak do tego doszło i jakie były powody rozpoczęcia strajku? - W momencie, kiedy narodziła się „Solidarność”, także środowisko akademickie zaczęło formułować swoje postulaty. Co ciekawe, pierwsze z nich powstały już 27 sierpnia 1980 roku, czyli cztery dni przed podpisaniem Porozumień Gdańskich. Dokonali tego studenci Uniwersytetu Gdańskiego. W swoim apelu zawarli propozycje, które później były ponawiane w kolejnych protestach – wskazuje Sebastian Pilarski.
Czego domagali się studenci? – Wśród żądań pojawił m.in. postulat przywrócenia uczelniom autonomii i zmiany zasad rekrutacji na uczelnię m.in. rezygnacji z puli rektorskiej, gdyż do tej pory rektorzy mogli przyjmować studentów, którzy nie zdali egzaminów wstępnych, a tym sposobem pojawiało się pole do nadużyć. Dodatkowo, żądano rezygnacji z obowiązkowej nauki języka rosyjskiego na rzecz możliwości swobodnego wyboru lektoratu z języka obcego. Chodziło też o to, żeby w planie zajęć pojawiło się mniej przedmiotów politycznych, a więcej przedmiotów kierunkowych. Studenci upominali się też o zaprzestanie prześladowań studentów i pracowników akademickich, którzy głosili poglądy niezależne i byli związani z opozycją – podkreśla Sebastian Pilarski.
W tym samym czasie, w Gdańsku domagano się także powstania niezależnej organizacji studenckiej, która miałaby wpływ na to, co dzieje się na uczelniach, ale nie byłaby powiązana z obozem władzy, tak jak miało to miejsce w przypadku Socjalistycznego Związku Studentów Polskich, funkcjonującego w Polsce w latach 1973–1982. Studenci dążyli do stworzenia autentycznej reprezentacji środowiska. Asumpt do działania dali gdańscy żacy. To stamtąd szedł też przykład, który promieniował na kolejne miasta, bowiem niedługo później w Krakowie, Poznaniu i Warszawie powstały kolejne organizacje studenckie. Ruch studencki wzorował się na „Solidarności”.
A jak wyglądała sytuacja w Łodzi?
– 28 września 1980 roku w mieszkaniu Jacka Bartyzela, osoby związanej z Ruchem Młodej Polski, odbyło się spotkanie przedstawicieli łódzkich uczelni, podczas którego powstał pomysł założenia organizacji łódzkiej, czyli Niezależnego Związku Studentów Łodzi – wskazuje Pilarski. Z kolei w dniach 18 i 19 października w Warszawie doszło do spotkania 59 przedstawicieli różnych niezależnych organizacji. Tam zdecydowano, że powstanie jedna ogólnopolska organizacja – Niezależne Zrzeszenie Studentów. Przyjęto statut i podjęto decyzję, że studenci będą występować o uzyskanie zgody władz na rejestrację NZS. - Kiedy ogłoszono decyzję, zaczęły się problemy, ponieważ władze nie chciały zarejestrować tej organizacji, podobnie jak wcześniej utrudniały zarejestrowanie „Solidarności”. Studenci złożyli wniosek, aby zarejestrować NZS, analogicznie jak „Solidarność”, ale 13 listopada 1980 roku Sąd Wojewódzki w Warszawie odmówił. Odwołanie nie przyniosło rezultatów – wyjaśnia Pilarski.
Później rozpoczęły się rozmowy z Januszem Górskim, ministrem nauki, szkolnictwa wyższego i techniki. Ten zadeklarował, że zarejestruje NZS jako nową organizację studencką, nie jako związek zawodowy. Miało to nastąpić do 20 grudnia 1980, ale Dziennik Ustaw, który umożliwił rejestrację i zgłoszenie wniosku, ukazał się dopiero 14 stycznia 1981 roku. – Sytuacja była napięta. Na uczelniach wrzało. Pojawiały się głosy, że ministerstwo utrudnia proces rejestracji. Co więcej, Ogólnopolskiemu Komitetowi Założycielskiemu NZS zarzucano, że działa w sposób mało dynamiczny, wręcz nieporadny i nie radzi sobie z procesem rejestracji. Na uczelniach tworzyły się komórki NZS, dojrzewał też protest – wylicza naukowiec.
W Łodzi jako pierwsi sprawy w swoje ręce wzięli przedstawiciele NZS z Państwowej Wyższej Szkoły Filmowej, Telewizyjnej i Teatralnej, którzy doprowadzili do wyboru nowego rektora. Nastąpiło to 10 grudnia 1980 roku. – Co więcej, studenci filmówki sformułowali też pewne postulaty. Jednym z nich było 1/3, 1/3, 1/3. Chodziło o to, żeby w ciałach kolegialnych, w Senacie uczelni zasiadało 1/3 samodzielnych pracowników naukowych, 1/3 młodych pracowników naukowych i 1/3 studentów. To był postulat, który później pojawiał się wielokrotnie, także podczas strajku łódzkiego – wskazuje Sebastian Pilarski.
Z kolei studentom Wydziału Prawa i Administracji Uniwersytetu Łódzkiego udało się wywalczyć m.in. to, że rektor uwzględnił ich postulaty związane z funkcjonowaniem uczelni. Rozpoczęła się też akcja „Solidarne czekanie”. To był pierwszy krok do strajku. Studenci uczestniczyli w zajęciach, ale równocześnie rozpoczęła się okupacja budynku uczelni. – W momencie, kiedy rektor załatwił sprawy uczelniane, pojawiło się żądanie studentów, aby negocjował z ministerstwem nauki, szkolnictwa wyższego i techniki. Powołano Studencki Komitet Jedności UŁ, który miał reprezentować studentów. Studenci pojechali do Warszawy i 15 stycznia spotkali się z ministrem Górskim, któremu przedstawili swoje postulaty. Ten obiecał im, że ktoś z ministerstwa przyjedzie do Łodzi – dodaje Pilarski.
Tak też się stało. 21 stycznia 1981 roku w Łodzi pojawił się zastępca Górskiego, Stanisław Czajka. Jednakże negocjacje trwały zaledwie jeden dzień i zakończyły się niepowodzeniem. W efekcie, studenci ogłosili strajk. Sukcesywnie do protestu przystępowały kolejne uczelnie. 23 stycznia dołączyła Akademia Medyczna, a 27 stycznia Politechnika Łódzka.
Koniec roku akademickiego i początek sesji
Data 23 stycznia jest ważna, bowiem kończył się wówczas semestr zimowy i rozpoczynała się sesja egzaminacyjna. Wielu studentów było rozdartych, gdyż musieli dokonać wyboru między przystąpienia do strajku a zdawaniem egzaminów. – To był trudny moment, ponieważ studenci musieli przygotowywać się też do sesji egzaminacyjnej. Doskonale zostało to przedstawione w relacji Jadwigi Kowalczyk, która zdała jeden egzamin i dopiero wtedy przystąpiła do strajku. To był dylemat wielu studentów. Strajk, sesja egzaminacyjna i widmo konsekwencji, które mogli ponieść za udział w proteście – wskazuje Sebastian Pilarski. Dzień później, 24 stycznia utworzono Międzyuczelnianą Komisję Porozumiewawczą, której zadaniem było opracowanie postulatów ogólnych dotyczących zagadnień nurtujących środowisko akademickie.
Pamiętali o marcu’68
Mając na uwadze wciąć żywe wspomnienia wydarzeń z marca 1968 roku, studenci mogli podejrzewać, że i oni spotkają się z podobną reakcją władzy. Przypomnijmy, że 8 marca 1968 roku rozpoczęły się studenckie strajki na Uniwersytecie Warszawskim. Domagano się wówczas zaprzestania represji, solidaryzowano się z pisarzami oraz żądano przestrzegania konstytucji PRL. Protestujący studenci zostali spacyfikowani na Krakowskim Przedmieściu przez aktyw robotniczy, milicję i ORMO. Aresztowano wówczas 45 osób, w tym m.in. Karola Modzelewskiego, Jacka Kuronia i Irenę Lasotę. – W czasie strajku studenckiego w Łodzi wątek 1968 roku pojawia się kilka razy, dlatego, że na uczelniach pojawiały się osoby, które protestowały w 1968 roku. Były to osoby zaangażowane w działalność opozycyjną jak np. Józef Śreniowski w Łodzi, działacz opozycji demokratycznej w PRL, członek Komitetu Obrony Robotników, członek założyciel KSS „KOR”, a więc postać znana. Studenci mieli kontakt z uczestnikami wydarzeń z marca’68, jednakże należy zaznaczyć, że w 1980 roku w Polsce panowała już zupełnie inna sytuacja. Powstała „Solidarność” i było wiadomo, że władze muszą zgodzić się na pewne ustępstwa – dodaje Pilarski.
Czego zatem domagali się studenci w latach 80.? Najważniejsze dla środowiska akademickiego były nie tylko postulaty związane z funkcjonowaniem uczelni, ale tzw. ogólnospołeczne. Jednakże właśnie z uwagi na nie, władze nie były skłonne do zawarcia porozumienia. – Chodziło m.in. o wolność słowa, czyli ograniczenie działalności cenzury. Studenci domagali się też zaprzestania prześladowania osób represjonowanych za działalność opozycyjną. Żądali także ukarania winnych za masakrę na Wybrzeżu w 1970 roku i za wydarzenia z roku 1976 m.in. w Ursusie i Radomiu. Studenci chcieli też przygotowania nowych podręczników do nauki historii, zaprzestania zakłamywania historii, niezawisłości wymiaru sprawiedliwości oraz wprowadzenia prawa do posiadania paszportów, aby Polacy mogli swobodnie wyjeżdżać za granicę i zgody na organizacje uroczystości upamiętniające rocznice historyczne. Najistotniejszą kwestią była jednak rejestracja NZS – wskazuje Pilarski.
Studenci wysunęli także postulaty związane z organizacją szkół wyższych. Chcieli m.in. niezależności uczelni w sprawach naukowych, dydaktycznych i wewnątrzorganizacyjnych, swobodnego wyboru przedmiotów społeczno-politycznych i lektoratów języków obcych oraz wprowadzenie 5-letnich studiów (wydłużeniu o 1 rok). Dodatkowo, postulowano zniesienie obowiązkowych praktyk robotniczych i skrócenie szkolenia wojskowego do 3 miesięcy.
Rozmowy nie były łatwe. – _21 stycznia miało miejsce fiasko jednodniowych negocjacji z wiceministrem Czajką, w wyniku którego studenci podjęli decyzję o rozpoczęciu strajku _– poskreśla naukowiec. Czajka zaproponował, żeby negocjacje kontynuować w Warszawie, ale studenci odmówili. Stwierdzili, że skoro Czajka przyjechał do Łodzi, to i minister Górski może do nich przyjechać. Obawiali się, że podczas rozmów w ministerstwie ich pozycja negocjacyjna pogorszy się.
Negocjacje odbyły się w Łodzi
Finalnie udało się doprowadzić do tego, że rozmowy prowadzono w gmachu Wydziału Filologii położonym przy Alei Kościuszki 65 w Łodzi. W tamtejszej auli dyskutowano na temat oczekiwań studentów. Negocjacje odbywały się w trzech turach: 29-31 stycznia, 3-7, 9-15 lutego. Na czele Komisji Międzyresortowej stał minister Janusz Górski, a stronę studencką reprezentowała Międzyuczelniana Komisja Porozumiewawcza, składająca się z przedstawicieli łódzkich uczelni, wśród których dominowali studenci Uniwersytetu Łódzkiego.
Studenci zjednoczyli się, walcząc o wspólną sprawę. – Trzeba jednak dodać, że przez chwilę jedność strajku została zachwiana. Powstał konflikt. Przedstawiciele NZS spoza Łodzi twierdzili, że reprezentanci Socjalistycznego Związku Studentów Polski nie powinni uczestniczyć w toczących się rozmowach. Podejrzewali, że strajk łódzki to prowokacja, ponieważ po pierwsze, współnegocjować z NZS-em miał oficjalny związek, czyli SZSP, a po wtóre - minister Górski wcześniej był rektorem UŁ. Ostatecznie udało się przezwyciężyć ten kryzys. Co ciekawe, na kilka godzin przedstawiciele SZSP zostali na kilka godzin aresztowani przez straż strajkową, aby zmiękczyć ich stanowisko. Ostatecznie doszło do kompromisu. Zgodzono się, aby negocjować postulaty ogólnospołeczne, ale podjęto decyzję, że MKP będzie składał się tylko z przedstawicieli łódzkich uczelni – podkreśla Sebastian Pilarski. Studenci nie byli odosobnienie w swoich działaniach. Nawiązali też kontakt z „Solidarnością” Ziemi Łódzkiej, ale też z Krajową Komisją Porozumiewawczą. Władze ogólnopolskie „Solidarności” interesowały się strajkiem i udzieliły studentom poparcia.
Od strajku studentów do rejestracji NZS
Jaki był efekt negocjacji studentów z przedstawicielami rządu? – Najistotniejsze było zawarcie w dniu 18 lutego Porozumienia Łódzkiego, które zakończyło strajk. Niestety, studentom nie udało się wywalczyć wszystkiego, czego oczekiwali. Jednakże był to ogromny przełom w działalności niezależnego ruchu studenckiego. Co więcej, dzień przed zawarciem porozumienia, 17 lutego, po godzinie 22.00 Polskie Radio ogłosiło, że władze godzą się na rejestrację NZS – wskazuje Sebastian Pilarski. Tym samym udało się utworzyć niezależną organizację reprezentującą studentów. – Gdyby nie ten strajk, władze z pewnością przeciągałyby proces rejestracji NZS – dodaje naukowiec. Strona rządowa zgodziła się spełnić postulaty strajkowe. Dzięki temu uczelnie zyskały autonomię, a studenci niezależną organizację, stojącą na straży ich praw. Władze zgodziły się spełnić także szereg innych studenckich żądań, a w niektórych przypadkach konieczne było sporządzenie protokołu rozbieżności.
Warto podkreślić, że w Łodzi strajkowało ponad 10 tysięcy osób, a w mieście tym studiowało wówczas 30 tysięcy studentów. Skala poparcia dla strajkujących była olbrzymia. – Wokół studenckich postulatów udało się zjednoczyć całe środowisko akademickie. Nawet osoby, które nie były członkami NZS żądały, aby ta organizacja została zarejestrowana. Władze próbowały rozbić jedność strajkujących, skonfliktować członków NZS z członkami Socjalistycznego Związku Studentów Polskich, ale to się nie udało. I to wielkie zwycięstwo strajkujących – podkreśla przedstawiciel IPN. Sukces odniesiony przez studentów związany był z faktem, że głoszone przez nich postulaty miały charakter ogólnospołeczny, ale i polityczny, a bolączki, o których mówili, dotykały całego środowiska akademickiego. Aby doprowadzić do rejestracji NZS, żacy powtórzyli model zakładania NSZZ „Solidarność”.
Wydarzenia ze stycznia i lutego 1981 roku, które miały miejsce w Łodzi były dla ówczesnych studentów ważnym doświadczeniem pokoleniowym. Co więcej, ściśle wpisywały się w przemiany zachodzące w PRL po utworzeniu „Solidarności”.
Dzięki relacji Jadwigi Kowalczyk, zawartej w publikacji „ Egzamin studenta i obywatela. Rzecz o strajku studentów łódzkich w 1981 r. ”, możemy poznać nie tylko szczegółowy przebieg strajku, ale poznać też atmosferę tamtych dni. Warto zaznaczyć, że narodziła się wówczas strajkowa kultura studencka. – Ad hoc powstawały zespoły muzyczne m.in. na Akademii Muzycznej. Studenci było skoszarowani w budynkach uniwersyteckich i trzeba było im wypełnić, czy nawet umilić czas spędzony w zamknięciu. Uczestnicy strajku zaczęli też wydawać niezależne materiały. Powstał m.in. „Strajk. Biuletyn Strajkowy”. Wydawano też ulotki, plakaty. To było istotne, ponieważ minister Górski występując w telewizji, kłamał na temat przebiegu strajku. Dzięki temu, że studenci stworzyli niezależne kanały informacyjne, wiele osób wiedziało jak naprawdę wygląda ich protest – podkreśla Pilarski. Wszystkie opisywane zdarzenia zostały opatrzone dokładnym komentarzem oraz olbrzymią liczbą zdjęć i archiwalnych dokumentów, które dokumentują i dobrze oddają panujące wówczas nastroje.