Międzyrzecki Rejon Umocniony: Twierdza Niemcy

opublikowano: 2017-10-21, 13:17
wolna licencja
Międzyrzecki Rejon Umocniony, jeden z czołowych przedwojennych niemieckich systemów fortyfikacyjnych, powstał z myślą o obronie... przed Polską. Może wydawać się to zaskakujące, gdy pamięta się, że w historii relacji polsko-niemieckich nasz zachodni sąsiad pełnił zwykle rolę agresora.
reklama

Międzyrzecki Rejon Umocniony to system fortyfikacji stworzony przed II wojną światową przez Niemców. Jakie umocnienia wznieśli w tym czasie Polacy?

Schemat centralnego odcinka Międzyrzeckiego Rejonu Umocnionego (aut. Blackfish, opublikowano na licencji Creative Commons Attribution-Share Alike 3.0 Unported).

Patrząc na mapę Polski uwagę zwraca znajdujący się w zachodniej Wielkopolsce krzyż. Tworzą go dwie drogi: autostrada A2 i dokładnie do niej prostopadła ekspresówka S3. Ta druga czystym zbiegiem okoliczności pozwala nam dość precyzyjnie umiejscowić w wyobraźni Międzyrzecki Rejon Umocniony, idzie bowiem niemal dokładnie jego przedpolem.

I wojna światowa, która miała położyć kres wszystkim wojnom, zupełnie tego celu nie spełniła. Zdawano sobie z tego sprawę niemal od momentu, gdy w 1918 roku umilkły działa. Sztaby państw europejskich zaczęły przygotowywać się na ewentualność wybuchu kolejnego konfliktu zbrojnego, całkiem zresztą realną, co pokazał rychły wybuch wojny polsko-rosyjskiej 1920. Jednym z elementów tych planów było rozpatrzenie koncepcji obrony granic przy pomocy fortyfikacji. Idea ta znalazła swój najpełniejszy wyraz w formie feralnej linii Maginota, nie była to jednak jedyna taka konstrukcja. Podobną rolę spełniać miała linia Zygfryda, Československé opevnění, linia Mannerheima czy właśnie Międzyrzecki Rejon Umocniony.

Z dzisiejszej perspektywy łatwo jest zapomnieć, że głównym celem agresji Hitlera miała być Francja, wróg Niemiec nieporównanie starszy i bardziej zażarty, niż Polska. W Berlinie obawiano się jednak, że Polska może zdecydować się wesprzeć ojczyznę Verne’a i postanowiono przygotować się na tą okoliczność. W 1925 roku rozpoczęto wstępne prace w rejonie Międzyrzecza, wykryła je jednak Międzyaliancka Wojskowa Komisja Kontrolna i nakazała zaprzestanie robót fortyfikacyjnych, niezgodnych wszak z traktatem wersalskim. Jednak już w 1927 roku komisja opuściła Niemcy, te zaś pozbawione gorsetu organizacji pilnujących postanowień traktatu rozpoczęły szykować się do odzyskania pozycji w Europie.

Zapora przeciwczołgowa, tzw. smocze zęby, część MRU w rejonie Pniewa (fot. Jarosław Baranowski, opublikowano na licencji Creative Commons Attribution-Share Alike 3.0 Unported).

W latach 1933-34 opracowano podstawowe założenia i plany Frontu Ufortyfikowanego (Festungsfront). Rzecz jasna, zarówno prace przygotowawcze, jak i budowlane, prowadzono w całkowitym utajnieniu, cały teren zaś objęty był zakazem poruszania się i przejęty przez wojskową jurysdykcję. Nijak nie zmienia to faktu, że działań prowadzonych na taką skalę nie dało się utrzymać w tajemnicy i obiekt był dość dobrze spenetrowany przez Ekspozyturę III polskiej „Dwójki” (wywiadu wojskowego), która zdobyła całkiem dokładny obraz niemieckich fortyfikacji. Umocnienia zaplanowano z rozmachem, sieć połączonych rokadami fortec miano ukończyć w 1944 roku, jednak na przełomie lat 1938/39 prace stopniowo zamierały. Wynikało to ze zmiany planów Hitlera, który zdecydował się jednak najpierw zaatakować Polskę i zlikwidować w ten sposób widmo walki na dwa fronty.

Podziemia schronu bojowego w rejonie Staropola (fot. Maciej Hajnos / bunkrowo.pl)

Fortyfikacje MRU ciągnąć się miały przez 80 kilometrów. Zabezpieczały najwygodniejszą i najszybszą drogę do uderzenia na Berlin, tworzyła je zaś sieć trzynastu grup warownych o odporności B/B1, połączonych siecią transzei, okopów, rokad i mniejszych bunkrów. Cały obiekt łączył się od północy z fortyfikacjami Wału Pomorskiego, od południa zaś z Linią Środkowej Odry. Cały system miał w zamyśle nie tylko stanowić rubież obronną, ale także stanowić punkt wyjścia pod ewentualną ofensywę. Dodatkowym elementem zabezpieczającym były rozbudowane instalacje hydrotechniczne – jazy, kanały, sztuczne zbiorniki etc. – dodatkowo utrudniające podejście pod fortyfikacje i kierujące natarcie w strefy ogniowe.

reklama

Artykuł inspirowany programem „Poszukiwacze zaginionej prawdy” w telewizji HISTORY. Dowiedz się więcej o programie i oglądaj kolejne odcinki w soboty i niedziele o 13:00!

Po zmianie koncepcji wojny w Berlinie o MRU niemal zapomniano. Fortyfikacje stopniowo rozbierano i przerzucano części do północnej Francji, gdzie miały posłużyć do budowy Wału Atlantyckiego. Doprowadzono do sytuacji, w której część obiektów całkowicie utraciła zdolność bojową. Gdy więc na początku 1944 roku wojska radzieckie znalazły się na terytorium przedwojennej Rzeczpospolitej, gen. Heinz Guderian zaczął postulować odbudowę fortyfikacji na przedwojennej granicy Rzeszy. Nawiasem mówiąc jest dość ciekawe, że jeden z twórców i głównych teoretyków blitzkriegu, specjalista od bojowego zastosowania formacji pancernych, w tym wypadku postulował oparcie obrony granicy o połączoną sieć fortyfikacji i obrony okrężnej miast-twierdz o zamkniętym obiegu, w sumie więc koncepcję dziewiętnastowieczną…

Panzerwerk 717 w rejonie wsi Pniewo i Kaławy (fot. Jarosław Baranowski, opublikowano na licencji Creative Commons Attribution-Share Alike 3.0 Unported).

Prace prowadzono w niemal rozpaczliwym pośpiechu, ściągając robotników przymusowych, pensjonariuszy zakładów karnych i całą dostępną siłę roboczą. Przez cały rok udało się odprowadzić prace do stanu niemal gotowego, przerwało je jednak przyjście mrozów. Nie to było wszakże największą bolączką planistów – dużo poważniejszy był brak żołnierzy i broni. Przeszkolone specjalnie jednostki piechoty i artylerii fortecznej zostały utracone podczas ofensywy w Ardenach, na ich miejsce zaś skierowano żołnierzy Volkssturmu i dywizji zapasowych, zazwyczaj nie znających terenu przyszłych walk i nierzadko pozbawionych broni.

12 stycznia 1945 roku rozpoczęła się operacja wiślańsko-odrzańska. Siły 1 Frontu Białoruskiego i 1 Frontu Ukraińskiego w przeciągu niecałego trzech tygodni wymiotły Wehrmacht z terytorium Polski. 25 stycznia szpica 1 Gwardyjskiej Armii Pancernej dotarła na przedpole MRU. Przez kilka pierwszych dni natarcie prowadzono niemrawo, próbując rozeznać teren co w obliczu niskiej pokrywy chmur i dużej ilości przeszkód wodnych nie było łatwe. W końcu jednak natarcie na powrót ruszyło i obrona Międzyrzeckiego Rejonu Umocnionego padła 31 stycznia. Fortyfikacje zatrzymały natarcie na sześć dni.

Werkgruppe York (fot. Grzegorz Polak, opublikowano na licencji Creative Commons Attribution-Share Alike 2.0 Generic).

Na pozór po tak długo budowanej rubieży obronnej można było spodziewać się więcej. Trzeba jednak pamiętać, że obsadzającym ją żołnierzom przyszło walczyć w skrajnie niesprzyjających warunkach, z przeciwnikiem znacznie lepiej wyszkolonym, wyposażonym i bitniejszym. Te kilka dni wystarczyło jednak, by wykrwawiony Wehrmacht miał czas na przegrupowanie, skłoniło też Stawkę (radzieckie Naczelne Dowództwo) do skierowania uderzenia najpierw na Pomorze, nie zaś pójścia od razu na Berlin. W efekcie uratowało to też życie tysiącom niemieckich cywili, których zdążono ewakuować na tyły. O jeszcze innej karcie z historii Międzyrzeckiego Rejonu Umocnionego w ostatnich miesiącach wojny dowiecie się z kolejnego odcinka programu „Poszukiwacze zaginionej prawdy” zatytułowanego „MRU – tajemnica zaginionej skrzyni”, który zostanie pokazany w poniedziałek 23 października o godz. 22:30 na kanale HISTORY.

Bibliografia:

  • Chmielewski Andrzej, MRU: historia i współczesność, Wydawnictwo Literat, Międzyrzecz 2013.
  • MRU Pętla Boryszyńska [dostęp: 19 października 2017 roku] <[http://bunkry24.pl/]>.
  • Schrony [w:] „Fortyfikacje w Polsce” [dostęp: 19 października 2017 roku] <[http://fortyfikacjewpolsce.pl/owb/technika/schrony.htm]>.
  • Toczewski Andrzej, Międzyrzecki Rejon Umocniony, Muzeum Ziemi Lubuskiej, Zielona Góra 2001.

Artykuł inspirowany programem „Poszukiwacze zaginionej prawdy” w telewizji HISTORY. Dowiedz się więcej o programie i oglądaj kolejne odcinki w soboty i niedziele o 13:00!

reklama
Komentarze
o autorze
Przemysław Mrówka
Absolwent Instytut Historycznego UW, były członek zarządu Koła Naukowego Historyków Wojskowości. Zajmuje się głównie historią wojskowości i drugiej połowy XX wieku, publikował, m. in. w „Gońcu Wolności”, „Uważam Rze Historia” i „Teologii Politycznej”. Były redaktor naczelny portalu Histmag.org. Miłośnik niezdrowego trybu życia.

Zamów newsletter

Zapisz się, aby otrzymywać przegląd najciekawszych tekstów prosto do skrzynki mailowej. Tylko wartościowe treści, zawsze za darmo.

Zamawiając newsletter, wyrażasz zgodę na użycie adresu e-mail w celu świadczenia usługi. Usługę możesz w każdej chwili anulować, instrukcję znajdziesz w newsletterze.
© 2001-2024 Promohistoria. Wszelkie prawa zastrzeżone