Marcin Gawęda – „Połonka-Basia 1660 (edycja specjalna)” – recenzja i ocena
Marcin Gawęda – „Połonka-Basia 1660 (edycja specjalna)” – recenzja i ocena
Połonka-Basia 1660 to z pewnością potrzebna pozycja. Rok 1660 był swego rodzaju annus mirabilis polsko-litewskiego państwa. Po pięcioletnim piekle Potopu Korona i Litwa przeszły do zdecydowanego kontrataku na wschodniej flance. O ile front ukraiński jest dość dobrze rozpropagowany dzięki zwycięstwom pod Cudnowem i Słobodyszczami, to litewski ogranicza się tylko do Połonki. A była to ważna wiktoria, bo osiągnięta wspólnymi siłami Korony i Litwy.
Gdy książka ukazała się przed niemal dziewiętnastu laty, zaskakiwała dużą ilością faktów, ciekawostek, wrażenie robiły również dołączone materiały. Mówiąc szczerze, po wydaniu uzupełnionym spodziewałem się wiele. Przez ostatnie lata wyszło sporo materiałów przyczynkarskich, choćby tych pióra Radosława Sikory o husarii i jej taktyce. Tym teatrem i czasami zajmowali się dogłębnie m.in. Konrad Bobiatyński, Andrzej Majewski (biografia Aleksandra Hilarego Połubińskiego) czy Andrzej Rachuba. Innymi słowy było o co uzupełniać.
Może wymagałem za wiele, ale wydanie uzupełnione nie jest może aż tak uzupełnione. Odnoszę wrażenie, że autor dokonał dość pobieżnego przeglądu literatury na przedstawiany temat, dokonał raczej kosmetycznego wzbogacenia bibliografii. Skupił się raczej na ponownej analizie tych materiałów, którymi dysponował. Najbardziej nie mogę mu wybaczyć, że nie odniósł się do Kampanii 1660 roku na Litwie Krzysztofa Kossarzeckiego, książki wydanej niemal równocześnie z pierwszym wydaniem jego HaBeka. Należy pamiętać, że obaj autorzy mieli na niektóre kwestie (chociażby samej bitwy pod Połonką) nieco inne spojrzenie i w niektórych momentach doszli do rozbieżnych wniosków. A taki dyskurs by z pewnością wzbogacił tę pozycję.
Nie znaczy to, że dostaliśmy książkę „toczka w toczkę” identyczną. Pierwszym, rzucającym się w oczy jest dodatkowy rozdział ukazujący charakterystykę litewskiego terenu działań wojennych. Jest to z pewnością wartość dodana, zwłaszcza że zapoznajemy się tez z opisem głównych litewskich fortalicji. Poznając je, możemy nawet zrozumieć przyczyny katastrofy z lat 1654–1655.
Pozostałe zmiany nie mają rewolucyjnego charakteru. Raczej wyjaśniają niektóre znaki zapytania sprzed dziewiętnastu lat. Można powiedzieć, że dzięki temu praca nabrała konkretu. Ale czy to rewolucjonizuje nasze spojrzenie na opisywane starcia – oceń Czytelniku sam.
Nie znaczy to, że książka jest niepotrzebna. Dla młodych adeptów historii czy fanów HaBeków to wznowienie jest z pewnością istotne. Przestaje się bowiem poruszać w kręgu legend wielkiego zwycięstwa – znaczy: było wielkie, ale nie aż tak jak się powszechnie głosi (choćby stosunek sił został urealniony). Tak jak dziewiętnaście lat temu najlepszymi rozdziałami w moim odczuciu są dokładne opisy systemu militarnego obu stron. To jest to, co my, miłośnicy militariów, lubimy najbardziej. Jest to ciekawe kompendium wiedzy na temat wojskowości polskiej i moskiewskiej z połowy XVII wieku.
Generalnie rzecz ujmując cieszę się, że doszło do wznowienia tej pozycji. Opisuje ona ważną cześć historii Rzeczpospolitej Obojga Narodów. Może nie jest to już rewolucyjna praca, ale z pewnością stanowi wartość dodaną na naszym rynku wydawniczym.