Janina Lewandowska - jedyna kobieta-żołnierz zamordowana w Katyniu
Zobacz także:
Janina Lewandowska - córka słynnego generała Dowbor-Muśnickiego
Janina Lewandowska de domo Dowbor-Muśnicka miała szlacheckie pochodzenie o „pięciowiekowej nieskazitelnej przeszłości” – jak zaznaczył jej ojciec w swoim testamencie. W karcie z jej życiorysem w polu zawód wpisano: pilot wojskowy, jednak z wojskiem nie była długo związana. Janina była córką Józefa Dowbor-Muśnickiego i Agnieszki de domo Korsuńskiej. Małżeństwo to miało czworo dzieci: Giedymina, Olgierda, Janinę i Agnieszkę. Jedynym dzieckiem generała, które przeżyło II wojną światową, był Giedymin. Popadł jednak w konflikt z ojcem, wyjechał do Francji, nie ukończył studiów, miał też skłonności do hazardu, które przysporzyły mu wielu problemów. Zmarł w ubóstwie i samotności w 1966 roku, a pochowano go w zbiorowej mogile dla ubogich.
Starsza córka generała Dowbor-Muśnickiego przyszła na świat 22 kwietnia 1908 roku w rosyjskim Charkowie, gdzie przeniesiony z Irkuckiego Okręgu Wojskowego został jej ojciec, wówczas zawodowy oficer armii rosyjskiej. Skierowano go do znajdującego się tam sztabu X Korpusu. Dowbor-Muśnicki z uwagi na pełnioną służbę wielokrotnie zmieniał miejsce zamieszkania, a rodzina podróżowała razem z nim.
O najmłodszych latach życia Janiny wiadomo niewiele. W 1918 roku powrócili do Polski, a w 1919 roku przeprowadzili się do podpoznańskiego Lusowa, gdzie generał kupił poniemiecki majątek, na który składało się: około 100 hektarów ziemi, pałac, łąka, las i część jeziora, przy którym Janina chętnie się fotografowała. Wartość nieruchomości szacowana była na ponad milion marek.
W sierpniu 1920 roku, czyli zaledwie rok po przeprowadzce, rodzina przeżywa olbrzymią tragedię, bowiem zmarła generałowa cierpiąca na gruźlicę. Śmierć matki najmocniej odbiła się na najmłodszej córce – Agnieszce, zwanej Gusią, która miała wówczas zaledwie rok. Jej wychowaniem zajął się ojciec. Wspierał go w tym oczywiście zarówno pałacowy personel, jak i ciotka Stefania Wańkowiczowa. Generał już nigdy nie ożenił się ponownie. Przeżył małżonkę o 18 lat. Umarł z powodu zawału 26 października 1937 roku tuż po powrocie z opery w Poznaniu, w której wystawiali „Damę pikową”.
Janina podjęła z kolei naukę w Państwowym Żeńskim Gimnazjum imienia Generałowej Zamoyskiej w Poznaniu. Z tego też powodu zmuszona była zamieszkać w stolicy Wielkopolski na stancji u państwa Hasiewiczów. Od najmłodszych lat marzyła o karierze śpiewaczki, dlatego też po ukończeniu gimnazjum rozpoczęła naukę w poznańskim Państwowym Konserwatorium Muzycznym, gdzie uczyła się w klasie fortepianu oraz w klasie śpiewu solowego. Jak donosiła w 1931 roku „Gazeta Powszechna”, śpiewała sopranem, a 6 grudnia 1931 roku brała udział w audycji młodych talentów transmitowanej w radiu. Występowała też jako pianistka. Podczas karnawałowego koncertu w Szamotułach w tamtejszym „Eldorado” towarzyszyła znanemu tenorowi.
„Ale największą bodaj atrakcją będzie występ tenora K. Kielczewskiego z Poznania, znanego z występów w Radjo Poznańskiem, a także w operze (np. „Elias”). Tenor odśpiewa kilka aryj ze znanych publiczności muzycznej oper, a towarzyszyć mu będzie na fortepianie znana pianistka p. J. Dowbór-Muśnicka, córka popularnego generała Dowbór-Muśnickiego” – pisał redaktor „Gazety Szamotulskiej” w wydaniu z 26 stycznia 1933 roku.
Janina Lewandowska marzyła o karierze artystki, ale związała się z lotnictwem
Praca na scenie i w świetle jupiterów nie była jednak jej pisana. Jak donosiła prasa, jej głos nie był dostatecznie dobry, a i ojciec, słynny generał, nie wyrażał aprobaty dla jej pasji i planów zawodowych. W efekcie Janina imała się rozmaitych zajęć. Była między innymi telegrafistką, pracowniczką poczty, ale realizowała też swoją śpiewaczą pasję, występując od czasu do czasu dorywczo przed seansami w kinie „Muza”.
Pełniła też funkcję sekretarza Zarządu Głównego Związku Rodzin Weteranów. Warto dodać, że pierwsze szlify w zawodzie telegrafistki zdobywała podczas kursu obsługi aparatów Hughes'a, czyli szybkopiszących urządzeń telegraficznych wykorzystywanych w sztabach Wojska Polskiego. Wspomniane szkolenie miało miejsce w Centrum Wyszkolenia Łączności w Zegrzu.
Ten artykuł powstał dzięki Waszemu wsparciu w serwisie Patronite! Dowiedz się więcej!
Ten artykuł powstał dzięki Waszemu wsparciu w serwisie Patronite, a jego temat został wybrany przez naszych Patronów. Wesprzyj nas na Patronite i Ty też współdecyduj o naszych kolejnych tekstach! Dowiedz się więcej!
Kiedy na dobre porzuciła plany o artystycznej karierze, poświęciła się lotnictwu. Miał ją do tego zainspirować jej młodszy brat Olgierd (popełnił samobójstwo rok po śmierci ojca), oficer 3. Pułku Lotniczego w Poznaniu, który zdobywał wykształcenie w szkole pilotażu w podpoznańskiej Ławicy, a następnie w Szkole Podchorążych Lotnictwa w Dęblinie. Janina z kolei wstąpiła w szeregi Pocztowego Przysposobienia Wojskowego, a w 1937 roku na szybowisku w Rzadkowie pod Chodzieżą zdobyła uprawnienia pilota szybowcowego kategorii A i B.
„Kurier Poznański” donosił, że Dowbor-Muśnicka (PPW) otrzymała dyplom pilotki kategorii „A“ i „B“ razem z Mileną Bebenkowską (Aeroklub Poznański), kategorię „A” – Cecylia Hoffmanówna (KPW). Janina była też członkinią Areoklubu Poznańskiego, a w marcu 1939 roku weszła w skład jego komisji rewizyjnej. Z kolei w maju 1939 roku, podczas odbywających się w Ławicy pokazów lotniczych, skakała ze spadochronem.
„W dniu wczorajszym zakończono na Ławicy kurs skoków spadochronowych II-go stopnia. Około godziny 15 przed hangarem zebrali się skoczkowie poubierani w kombinezony. W chwilę później wyjechały samoloty do startu na lotnisko, za którymi podążyli skoczkowie. Wsiadają pierwsi do samolotu „Bellanka”, za którym wznosi się Kolejarz Warszawski. Samoloty są już w górze. Publiczność wytęża wzrok. Z samolotów jeden po drugim wyskakują skoczkowie, nad głowami których rozwijają się białe parasole. 21 skoczków, wśród których znalazła się jedyna kobieta p. Janina Dowbor-Muśnicka i tyleż skoków podziwiała publiczność wczoraj na lotnisku w Ławicy” – relacjonował dziennikarz „Nowego Kurjera” w wydaniu z 20 maja 1939 roku.
Mówi się, że Janina była pierwszą kobietą w Europie, która wykonała skok spadochronowy z wysokości 5 kilometrów. Źródła wskazują też, że zdobyła licencję pilota samolotów motorowych, ale nie przeszła lotniczego przeszkolenia wojskowego. Lotnictwo pokochała całym sercem. To ono połączyło ją także z jej przyszłym mężem - Mieczysławem Lewandowskim, instruktorem szybownictwa, który od 1938 roku sprawował funkcję kierownika i instruktora na lotnisku LOPP w Goleszowie na Śląsku Cieszyńskim. Para poznała się w 1936 roku podczas pokazów szybowcowych w Tęgoborzy koło Nowego Sącza. Pobrali się jeszcze przed wybuchem II wojny światowej. Ślub cywilny zawarli w USC w Poznaniu 10 czerwca 1939 roku, a kościelny tydzień później w kościele św. Justa, który mieścił się przy szkole szybowcowej w Tęgoborzu.
Małżeńskie szczęście nie trwało długo. Związek ten przetrwał zaledwie pięćdziesiąt dni, a młodych małżonków na zawsze rozdzieliła wojna. Henryka Wolna Van Das wskazuje, że „Lewandowski miał przeprowadzić się z Krakowa do Poznania we wrześniu”. Nie zdążył.
Wybuch II wojny światowej i koniec małżeńskiego szczęścia Janiny
Świeżo upieczony małżonek został zmobilizowany, a podczas II wojny światowej służył w 307. Dywizjonie Myśliwskim Nocnym „Lwowskim” i 305. Dywizjonie Bombowym „Ziemi Wielkopolskiej”. Z kolei Janina otrzymała kartę mobilizacyjną w połowie sierpnia i razem z innymi członkami z Aeroklubu Poznańskiego wyruszyła w stronę Warszawy. Docelowo mieli dotrzeć do Lublina, gdzie ewakuowany został 3. Pułk Lotniczy z Poznania, do którego mieli dołączyć. Podróż do stolicy Lubelszczyzny rozpoczęli 3 września. Pierwszy etap pokonali pociągiem towarowym, który w okolicy Wrześni został zbombardowany. Przetrwali i dołączyli do rzutu kołowego bazy III Pułku Lotniczego dowodzonego przez kapitana Józefa Sidora. Do celu podroży dotarli 8 września, a z Lublina razem z lotnikami ruszyli do Buczacza. Po wejściu Armii Czerwonej do Polski kapitan zarządził podział grupy. Jedna ruszyła do Rumunii i szczęśliwie przetrwała, a druga – razem z Sidorem i Lewandowską – miała maszerować na Węgry. Niestety, zostali zatrzymani przez Sowietów w pobliżu Husiatynia (dziś to teren Ukrainy), a stamtąd przewieziono ich do obozu w Ostaszkowie.
Dokumenty z Muzeum Regionalnego w Opocznie dostępne w cyfrowej bibliotece, wskazują, że „prawdopodobnie wykonywała loty zwiadowcze, a po 17 września 1939 roku została zestrzelona nad terenami Wschodniej Polski, które zostały przejęte przez Armię Czerwoną”. Była pilotem sportowym w klasie turystycznej. NKWD potraktowało ją jednak tak, jak innych polskich oficerów, których internowano. Prawdopodobnie nie podała prawdziwego nazwiska, starając się ukryć swoją tożsamość i pochodzenie, ale Rosjanie zdawali sobie sprawę z tego, kim jest.
Ten artykuł powstał dzięki Waszemu wsparciu w serwisie Patronite! Dowiedz się więcej!
Ten artykuł powstał dzięki Waszemu wsparciu w serwisie Patronite, a jego temat został wybrany przez naszych Patronów. Wesprzyj nas na Patronite i Ty też współdecyduj o naszych kolejnych tekstach! Dowiedz się więcej!
Przewieziono ją do obozu jenieckiego w Ostaszkowie, a po dwóch miesiącach, 6 grudnia, razem z grupą 80 oficerów trafiła do Kozielska. To tam, zgodnie z przekazami, miała otrzymać stopień podporucznika Lotnictwa Polskiego. Uczyniono to na wniosek funkcjonującej w obozie Rady Starszych, której przewodził generał Henryk Odrowąż-Minkiewicz, dowódca Korpusu Ochrony Pogranicza, a wcześniej także członek Centralnego Komitetu Robotniczego PPS i bliski współpracownik Józefa Piłsudskiego oraz legionista zamordowany w Katyniu.
Lewandowska wcześniej nie była żołnierką, dlatego, że przed wybuchem wojny nie było takiej możliwości. Kobiety nie mogły wstępować do armii, mogły jedynie otrzymać powołanie do wojskowej służby pomocniczej. Ze wspomnieniowych zapisków współtowarzyszy, które znaleziono przy ekshumowanych zwłokach, wynika, że otrzymała męski mundur wojskowy, który był dla niej za duży.
W zimowe miesiące angażowała się w życie kulturalne i religijne w obozie. Miała m.in. pomagać kapelanowi obozowemu księdzu Janowi Ziółkowskiemu. Z zapisków jej współtowarzyszy wynika, że zajmowała się wypiekaniem opłatków do tajnych nabożeństw. Z kolei Maria Nurowska w zbeletryzowanej biografii Lewandowskiej wspomina, że była ona nazywana przez towarzyszy niedoli „Matką Boską Kozielską”.
A jak wyglądała obozowa codzienność? Jako że Janina była jedyną kobietą osadzoną w tamtejszym obozie, lotnicy wygospodarowali dla niej miejsce, w którym miała zapewnioną odrobinę prywatności. Nie było to co prawda imponujące pomieszczenie, ale w warunkach obozowych nawet najmniejsza przestrzeń była na wagę złota. Janinie oddano do dyspozycji schowek, określany też jako kanciapa, pod schodami w budynku zwanym „Bristolem”. Wiadomo, że 20 kwietnia 1940 roku opuściła obóz, a następie 21 albo 22 kwietnia żołnierz NKWD zamordował ją strzałem w tył głowy podczas masowej egzekucji, która miała miejsce w Katyniu. Miała wówczas zaledwie 32 lata.
W 1943 roku podczas pierwszych katyńskich ekshumacji, prowadzonych przez Niemców, znaleziono jej zwłoki. Jak podaje Adam Pleskaczyński, czaszkę Joanny Lewandowskiej przewieziono do Zakładu Medycyny Sądowej Uniwersytetu Wrocławskiego, gdzie przechowywano ją w tajemnicy do 2005 roku. Do stolicy Dolnego Śląska miał ją przywieźć szef ekipy ekshumacyjnej prof. Gerhard Butz. Czaszkami tymi zajmował się później profesor Bolesław Popielski. Jednakże z uwagi strach przed interwencją NKWD milczał o odkryciu, że wśród nich znajdowała się jedna należąca do kobiety. Zgodnie z przekazami, miał to wyjawić dopiero tuż przed swoją śmiercią w 1997 roku. Czaszkę Lewandowskiej zidentyfikowano dopiero w 2005 roku i pochowano z honorami. Janina spoczęła w rodzinnym grobowcu w podpoznańskim Lusowie. Pośmiertnie awansowano ją na stopień porucznika. Jej obozowe dzieje znane są dzięki relacjom świadków historii-jeńców, którzy przeżyli pobyt w Kozielsku. To m.in. relacja jej przyjaciel kpt. lekarz dr. Wacława Mucho, która została opublikowana w wydanym w Londynie, w 1948 roku, zbiorze „Zbrodnia Katyńska w świetle dokumentów” z przedmową gen. Władysława Andersa. Co ciekawe, w oficjalnym niemieckim raporcie sporządzonym po ekshumacjach nie odnotowano jej nazwiska. Jak wskazuje Henryka Wolna Van Das, „Nie było, chociaż naoczni świadkowie, między innymi dziennikarze prasy szwajcarskiej i szwedzkiej, oraz przedstawiciel Polskiego Czerwonego Krzyża, pisarz i dziennikarz Józef Mackiewicz, widzieli w jednej z mogił ciało kobiece ubrane w polski lotniczy mundur”.
Los Janiny podzieliła jej młodsza siostra, urodzona w 1919 roku w Lusowie. Agnieszka ps. Gusia angażowała się w działalność konspiracyjną, działała w Organizacji Wojskowej „Wilki” razem z Januszem Kusocińskim, lekkoatletą i złotym medalistą olimpijskim z Los Angeles w biegu na 10 000 m. Oboje zostali zamordowani podczas masowej egzekucji w Palmirach pod Warszawą. Agnieszkę pochowano w bezimiennej mogile.
Janina Lewandowska była jedyną kobietą-żołnierzem zamordowaną w lesie katyńskim. O jej historii przypomina dziś m.in. pomnik katyński, rondo ppor. pil. Janiny Lewandowskiej, które znajduje się w Krakowie-Czyżynach na skrzyżowaniu ul. Mieczysława Medweckiego i ul. Marii Dąbrowskiej, czy ulica w Poznaniu (to fragment ul. Podgórnej od ul. Wrocławskiej do Zielonej tuż obok parku Chopina, a nieopodal niej znajduje się ulica, której patronuje ojciec Lewandowskiej – generał Dowbor-Muśnicki). Jej mąż przeżył wojnę. Zmarł 24 listopada 1997 roku, dożywszy 86. roku życia.
Ten artykuł powstał dzięki Waszemu wsparciu w serwisie Patronite! Dowiedz się więcej!
Ten artykuł powstał dzięki Waszemu wsparciu w serwisie Patronite, a jego temat został wybrany przez naszych Patronów. Wesprzyj nas na Patronite i Ty też współdecyduj o naszych kolejnych tekstach! Dowiedz się więcej!
Bibliografia:
Kulesza-Kurowska J., Wicher dziejowy we wrotach Europy [w:] AK. Biuletyn informacyjny, kwiecień 2002.
Nurowska M., Pamiętnik znaleziony w Katyniu. Opowieść o pilotce Janinie Lewandowskiej, jedynej kobiecie zamordowanej w Katyniu, Warszawa 2018.
Pawlak J., Bezkarne ludobójstwo na polskich oficerach – jeńcach wojennych w ZSRR – 1940 r., Warszawa 2007, s. 66–68
Pleskaczyński A., Czas bestii. Terror w okupowanej Polsce 1939-1945, Poznań-Warszawa 2023.
Uchwała nr CX/1112/06 Rady Miasta Krakowa z dnia 24 maja 2006 r. w sprawie ustanowienia nazwy ronda ppor. pil. Janiny Lewandowskiej.
Wolna Van Das H., Kobieta-pilot z Katynia [w:] Biuletyn Informacyjny "Akowiec". R. 13, nr 2 (49), s. 12-16.
Netografia:
Zmyślony W., Janina Lewandowska [dostęp:] https://www.polishairforce.pl/lewandowska.html,
Zalesiński Ł., Metalowy samolocik [dostęp:] www.polska-zbrojna.pl
Prasa:
„Gazeta Powszechna”, nr 283 z dn. 6 grudnia 1931 r.,
„Gazeta Szamotulska: niezależne pismo narodowe, społeczne i polityczne”, nr 11 z dn. 26 stycznia 1933 r.,
„Jutro: organ Związku Weteranów Powstań Narodowych R.P.” 1914/19: tygodnik poświęcony aktualnym zagadnieniom polskim, oparty na ideologji niepodległościowej i powstańczej Polski Zachodniej, nr 5 z dn. 4 października 1936 r.,
„Nowy Kurjer: dziennik poświęcony sprawom politycznym i społecznym”, nr 69, r. 50 z dn. 24 marca 1939 r.,
„Kurier Poznański”, nr 462, rok 32, z dn. 10 października 1937 r.,
„Nowy Kurjer: dziennik poświęcony sprawom politycznym i społecznym”, nr 115 z dn. 20 maja 1939 r.