Filozoficzny argument przeciwko heretykom
Palenie ludzi na stosie ze względu na to co mówią nie jest praktyką oczywistą i nie każdy intelektualista chciał się na to zgodzić. Kwestia średniowiecznego i renesansowego dyskursu wokół karaniu heretyków na śmierć to problem niesamowicie skomplikowany i obszerny. Ja chciałbym zaprezentować jedynie mały wycinek poruszanych problemów i sposobu argumentowania, bowiem jednym z tych, którzy starali się uargumentować konieczność surowych kar dla heretyków był nie kto inny, jak Ojciec Kościoła św. Tomasz z Akwinu. Ale jak mawia pewien dominikanin: to, że wielbimy św. Tomasza nie oznacza, że uważamy za słuszne wszystko to, co napisał w Sumie Teologicznej...
Zobacz też:
Wiara i filozofia
Rozumowanie św. Tomasza przebiega w zgodzie z klasyczną metodą scholastyki: najpierw zostały przedstawione zagadnienia, a następnie Doktor Kościoła podejmuje się sformułowania dwóch wyjaśnień – teologicznego i filozoficznego.
CZY HERETYKÓW NALEŻY TOLEROWAĆ ?
Zdaje się, że tak, bo: 1. Powiada Apostoł : „Sługa Boży... winien być uprzejmy, z łagodnością strofujący tych, co prawdzie się sprzeciwiają, w nadziei, że kiedyś da im Bóg pokutę do poznania prawdy... i wyrwą się z sideł diabła”. Otóż jeśli nie będzie się tolerowało heretyków, ale Śmiercią karało, odbierze się im możność pokuty, co, zdaje się, jest sprzeczne z nakazem Apostoła.
I dalej: 3. Polecił Pan sługom swoim, aby pozwolili kąkolowi róść aż do pory żniwa, a chodzi tu, jak to mówi glossa, o koniec świata. Otóż według mniemania świętych, kąkol ten oznacza heretyków. Przeto trzeba tolerować heretyków. Wbrew temu czytamy u Apostoła: „Heretyka, po pierwszym i drugim upomnieniu unikaj, wiedząc, że jest przewrotny”.
Całość rozumowania opiera się na aksjomatach wywiedzionych z zapisów Pisma Świętego. Punktem wyjścia rozważań jest fragment z Ewangelii, który podaje, że heretyków należy potępić, jeżeli po dwóch napomnieniach nie zmienią swojego postępowania. Zgodnie z interpretacją świętego Tomasza kacerzy należy więc karać śmiercią. Opiera się w tym na ustępie z Pisma, gdzie zostało napisane, że heretyków należy potępiać, aby nie „zachwaszczali” właściwej wiary.
Doktor Kościoła ma jednak wyraźny problem ze znajdującą się w centrum jego rozważań Ewangelią. Otóż Pismo, wbrew przytoczonemu wcześniej fragmentowi, nie rozstrzyga w sposób jednoznaczny, co powinno robić się z innowiercami. Tomasz jest zmuszony rzetelnie przyznać, że Biblia nie daje jasnej odpowiedzi: z jednej strony nakazuje potępić heretyków, z drugiej zaś zostaje podkreślone, że ich istnienie jest w jakiś sposób potrzebne dla wiary chrześcijańskiej. Można się nawet pokusić o stwierdzenie, że taki stan rzeczy istnieje z konieczności:
Odwołanie się do źródeł i próba interpretowania stanu rzeczy tylko przez zawarte w Piśmie zapisy nie daje Tomaszowi satysfakcji. Intelektualista, jakim niewątpliwie był Doktor Kościoła, potrzebował, aby argument nie tylko opierał się na aksjomacie wiary, ale również na logice. Potrzeba odpowiedniej, nie tylko teologicznej, argumentacji wynikała z pewnych intelektualnych konwencji z jakich wywodził się św. Tomasz, a które źródło miało w Arystotelesowskiej filozofii. Sformułował zatem filozoficzny argument przeciwko tolerowaniu heretyków, w którym odwołał się do analogii z fałszerzami:
Odpowiedź: Na heretyków trzeba patrzeć z dwóch stron: pierwsze, ze strony ich samych; drugie, ze strony Kościoła. Ze strony heretyków popełniają oni grzech, którym zasłużyli sobie nie tylko na to, by zostali karą klątwy wyłączeni z Kościoła, lecz także usunięci ze świata karą śmierci. O wiele bowiem cięższą zbrodnią jest psuć wiarę, która daje życie dla duszy, niż fałszować pieniądze, które służą życiu doczesnemu. Skoro więc świeccy władcy z miejsca sprawiedliwie karzą fałszerzy pieniędzy i innych złoczyńców karą śmierci, tym bardziej heretyków można z miejsca, skoro tylko udowodni się im winę herezji, nie tylko ukarać klątwą, ale także sprawiedliwie uśmiercić. Ze strony zaś Kościoła jest miłosierdzie troszczące się o nawrócenie błądzących; stosownie do nauki Apostoła, nie potępia ich od razu, lecz dopiero: „Po pierwszym i drugim upomnieniu”; po tym zaś, skoro heretyk nadal trwa w uporze, straciwszy nadzieję w jego nawrócenie, mając na uwadze zbawienie innych Kościół karą klątwy wyklucza go z swojego łona i następnie zostawia go sądownictwu świeckiemu, by przezeń był usunięty ze świata karą śmierci. Mówi przecież Hieronim: „Trzeba odciąć zgangrenowane członki i usunąć z trzody parszywą owcę, aby cały dom nie spłonął, nie popsuła się cała masa, nie zaraziło się całe ciało, nie zginęła cała trzoda. Ariusz w Aleksandrii był tylko iskrą; a że nie stłumiono jej zawczasu, jej ogień cały świat spustoszył”.
Argument z „fałszerzy” święty Tomasz formułuje używając następującego sylogizmu:
Przesłanka I: Fałszerze swoim postępowaniem psuje państwo.
Przesłanka II: Ten kto psuje państwo zasługuje na śmierć.
Wniosek: Fałszerze zasługują na śmierć.
Przesłanka I: Heretycy swoim postępowaniem psują religię.
Przesłanka II: Ten kto psuje religię zasługuje na śmierć.
Wniosek: Heretycy zasługują na śmierć.
Analogia między fałszerzami a heretykami wydaje się na pierwszy rzut oka prawidłowa. Jednak aby prześledzić całość argumentu należy zanalizować to zagadnienie i ujawnić te tropy argumentacji, które święty Tomasz podaje wprost, oraz te, które przemyca nie informując o nich czytelników.
Bronić jedności!
Presupozycją całego Tomaszowego wywodu jest myśl Arystotelesa o jedności. Najprawdopodobniej autor uważał ten wątek za tak oczywisty, że nie uznał za stosowne napisanie o nim wprost.
Stagiryta w swoich pismach niezwykle silnie podkreślał, że jedność jest zawsze lepsza niż pluralizm. To co jest niepodzielne i spójne będzie stało wyżej w hierarchii bytów niż rzeczy mające odwrotną strukturę. Jedność zawsze będzie doskonała. Z takiego właśnie założenia wyszedł św. Tomasz i jego argumentacja byłaby zdecydowanie mniej przekonywająca, gdyby nie przyjęcie Arystotelesowskiej koncepcji.
Arystotelesowska jedność determinuje cały argument. Fałszerze, do których porównuje heretyków Tomasz, swoim zachowaniem niszczą właśnie jedność państwa, wprowadzając w niechciany element w postaci podrobionych pieniędzy. Ekonomiczny krwiobieg państwa zostaje zaburzony przez obcy element, zaś władca przestaje być monopolistą na tym obszarze działalności. Jednym słowem: jedność zostaje zakłócona.
Św. Tomasz chciał, aby analogiczna sytuacja zachodziła w przypadku heretyków. Kacerze swoimi zachowaniami i swoimi teoriami zakłócają jedność wiary, co zgodnie z przesłaniem Pisma Świętego może prowadzić do opłakanych skutków. Każde niezgodne z nauką Rzymu spojrzenie na Biblię miałoby być właśnie fałszywą monetą.
Sprzeczność naturalna czy groźna?
Dla niektórych taka analogia nie może wydać się właściwa. Wydaje się raczej, że w chrześcijaństwo jest raczej wpisany pluralizm spojrzeń na problem wiary, wiele z rzeczy zostało niedopowiedzianych, otwierając tym samym drogę do rozlicznych interpretacji. Pismo zarysowało jedynie pewien horyzont działań, a nie dokładny kodeks. I nie trzeba mówić tutaj tylko o gorącym za czasów Tomasza sporze między Kościołem Wschodnim i Zachodnim, ale chociażby o różnicy zdań wewnątrz samego Kościoła katolickiego czy między różnymi teologami.
Akwinita na taką krytykę najpewniej odpowiedziałby argumentem, że różnice poglądów między Augustynem a Boecjuszem można porównać do różnego nominału monet, a nie do monet fałszywych. I że chociaż różnią się od siebie, to jednak nie są to falsyfikaty.
Problem z takim rozumowaniem jest dwojaki. Po pierwsze, w przypadku całego argumentu z analogii, kwestia fałszywości i prawdziwości monet jest bardzo prosta do rozstrzygnięcia. W przypadku bycia lub nie bycia heretykiem kwestia należy do interpretacji Pisma, a ta z konieczności jest subiektywna. Legitymizacja tego, które wyznanie jest wiarą prawdziwą, opiera się nawet nie na aksjomatach Biblii, jak na przykład w przypadku waldensów albo prawosławia. W tym wypadku argument pasuje jedynie do przypadków, w których dana herezja neguje w sposób rażący zapisy Pisma.
Drugą sporną kwestią może być próba odpowiedzi per analogia z różnymi nominałami monet. Gdyby św. Tomasz argumentował w ten sposób, musiałby stawić czoło przypadkom ludzi, którzy przez wiele lat byli w Kościele, a następnie zostali potępieni. Jako przykład można podać samego Tomasza, którego tezy również znalazły się na liście niezgodnych z wiarą.
Wydaje się, że najsłabszym punktem argumentacji doktora Kościoła jest teza głosząca brak konfliktu miedzy pismem a przyzwoleniem na zabijanie heretyków. Akwinita stara się przekonać czytelników, że jeżeli tylko zabicie heretyka nie pociąga za sobą szkody wierzących, nie ma przeciwwskazań dla zrobienia tego. Przyzwolenie na karanie śmiercią heretyków nie ma ani filozoficznej, ani teologicznej legitymizacji. Pismo mówi wyraźnie o powstrzymaniu się od zabijaniu kacerzy. Aprobata św. Tomasza na tego typu działania jest sprzeczna z jego własnym systemem przekonań. Nawet jeżeli nie weźmie się pod uwagę Starego Testamentu i Dekalogu, Tomasz musi poradzić sobie z Kazaniem na Górze:
Słyszeliście, że powiedziano przodkom: Nie zabijaj! (KW, 20, 2–17); a kto by się dopuścił zabójstwa podlega sądowi. A Ja wam powiadam: Każdy, kto się gniewa na swego brata, podlega sądowi. (...) A kto by mu rzekł ‹‹Bezbożniku››, podlega karze piekła ognistego (Mt,5,21-22).
Mały błąd prowadzi do tragedii
Nie da się poważnie traktować Pisma i zachęcać do karania śmiercią heretyków. Filozoficznie Tomasz stara się wykazać szkodliwość herezji na podstawie argumentu z „równi pochyłej”, czyli rozumowania zakładającego następujący rozwój wypadków: „a” pociąga „b”, które pociąga „c” i tak aż do „z”. Przy czym „a” jest zazwyczaj niegroźnie, natomiast „z” niesie za sobą tragiczne skutki. Akwinita przedstawił przy pomocy św. Hieronima tragiczną wizję społeczeństwa, które z ginie z powodu herezji:
Trzeba odciąć zgangrenowane członki i usunąć z trzody parszywą owcę, aby cały dom nie spłonął, nie popsuła się cała masa, nie zaraziło się całe ciało, nie zginęła cała trzoda. Ariusz w Aleksandrii był tylko iskrą; a że nie stłumiono jej zawczasu, jej ogień cały świat spustoszył.
Zgodnie z interpretacją w duchu argumentu z „równi pochyłej” sytuacja wyglądałaby w następujący sposób: zignorowanie heretyków w bezpośrednim sąsiedztwie doprowadzi do pomagania im, pomaganie im doprowadzi do przyjęcia ich przekonań, ich przekonania doprowadzą do odejścia od Kościoła, odejście od Kościoła zaowocuję potępianiem. Wniosek: nie można w żaden sposób tolerować heretyków.
Jakich więc odpowiedzi udziela św. Tomasz? Oto one:
Ad 1. Łagodność ta wymaga, by heretyka raz i drugi upomnieć; skoro jednak odmawia nawrócenia, trzeba go uważać za przewrotnego; jasne to z przytoczonych słów Apostoła.
Ad 2. Korzyść wypływająca z herezji nie jest przez heretyków zamierzona, a jest nią, według Apostoła, wypróbowanie stałości wiernych, oraz, co podaje Augustyn: „Abyśmy otrząsnąwszy się z lenistwa, zabrali się skrzętnie do badania Pisma św.”. W zamierzeniu zaś swoim mają psuć wiarę, co przecież jest największą szkodą. I dlatego należy więcej brać pod uwagę to, co wprost mają w swoich zamiarach, co też usprawiedliwia ich wykluczenie, niż to, czego nie zamierzali, a co dawałoby podstawę do ich tolerowania.
Ad 3. „Co innego klątwa, a co innego doszczętne wytępienie”. Jak twierdzi Apostoł, wyklina się heretyka, by: „Duch jego był uratowany na dzień Pana”. Nie jest też sprzeczne z zakazem pańskim tępienie doszczętne heretyków karą śmierci; zakaz ten przecież dotyczy tego wypadku, gdy nie można wyrwać kąkolu bez wyrwania pszenicy; mówiliśmy o tym wyżej, gdy wykładaliśmy ogólnie o niewierzących
Rozumowanie Akwinity nie daje twardej podkładki aby wszystkich heretyków palić na stosie. Co więcej, wnioski są takie, że nie zawsze powinno się to robić, bowiem nieopatrznie można zagrozić tym działaniem innym wiernym. Nie ma co ukrywać: argumentacja św. Tomasza nie powala na kolana. O ile na pewno funkcjonowała po przyjęciu pewnych aksjomatów (w tym przede wszystkim metafizyki Arystotelesa), o tyle w innych sytuacja może nastręczać pewnych problemów. Jest jednak przykładem na to, że w przypadku palenia heretyków na stosie próbowano wykazać pewne filozoficzne podstawy takich zachowań.
Bibliografia:
- Hołówka Teresa, Kultura logiczna w przykładach, PWN, Warszawa 2006.
- Nowy Testament [w:] Pismo Święte Starego i Nowego Testamentu, w przekł. z jęz. oryg., oprac. zespół biblistów polskich z inicjatywy Benedyktynów Tynieckich, Wydawnictwo Świętego Krzyża, Opole 2005.
- Seifert Piotr, Wstęp [w:] Księga Inkwizycji. Podręcznik napisany przez Bernarda Gui, Wydawnictwo WAM, Kraków 2006.
- Tomasz z Akwinu, Suma Teologiczna, tom XV, tłum. P. Bełch, VERITAS, Londyn 1962-1986.
Redakcja: Tomasz Leszkowicz