Fenomen białej magii w kulturze staropolskiej

opublikowano: 2023-03-27, 19:02
wszelkie prawa zastrzeżone
W czasach polowań na czarownice niemal każdy nieświadomie przyjmował rolę czarownika, gdyż wiejska codzienność była dyktowana zasadami magii. Na czym więc polegała biała magia?
reklama
„Proces czarownicy” autorstwa Williama Powella Fritha, 1848 rok

Dziś osoby zajmujące się tematyką magii uznają, iż nie istnieje podział na białą lub czarną magię, gdyż jest ona wyłącznie narzędziem, a efekt jej działania zależy wyłącznie od intencji „maga”. Zupełnie inaczej do tych spraw podchodzili nasi przodkowie.

Aby zrozumieć fenomen białej magii należy cofnąć się do czasów przedchrześcijańskich, kiedy to integralną część religii Słowian stanowiła natura oraz żywioły. Pierwotnego panteonu słowiańskich bóstw nie da się już odtworzyć, ale w kulturze ludowej przetrwały wierzenia o duchach przyrody, które zamieszkiwały lasy, pola, zbiorniki wodne, góry oraz niebiosa, czyli miejsca, które miały sakralne znaczenie dla człowieka. Na tych terenach oddziaływała siła żywiołów. Cześć i drobne ofiary oddawano również bożkom gospodarstwa domowego, które w zamian otaczały opieką domostwo, trzodę oraz pola uprawne. Właśnie ten niski, gospodarczy kult zaadaptował się wśród środowisk wiejskich i przetrwał stulecia. Istoty demoniczne pojawiały się niemalże w każdej dziedzinie życia, aby manipulować jego losem. Miały towarzyszyć człowiekowi od chwili narodzin do ostatniego tchnienia. Demony, w przeciwieństwie do bóstw „właściwych”, nie zostały całkowicie wyparte przez chrześcijaństwo.

Tabela godzin planetarnych, ukazujących dominującą planetę dla każdej godziny w różne dni tygodnia

Celem białej magii, czyli tej pożytecznej, było niwelowanie niebezpieczeństwa ze strony nieprzewidywalnych duchów natury. Była ona silnie związana z jednostką ludzką, miejscem egzystencji człowieka oraz otaczającym go środowiskiem. Świat bliski i znany także wymagał pewnych zabiegów apotropaicznych, które miały za zadanie ochronić to, co ważne dla człowieka. Protekcję zapewniały mu pewne przedmioty, czynności lub słowa. W nowożytności praktyki magiczne łączyły się również z kultem religijnym, gdyż słowom modlitwy lub dewocjonaliom przypisywano niezwykłą moc. Duchowni potępiali takie praktyki, ale magia była po prostu elementem codziennego życia i trudno było z niej zrezygnować. Zwłaszcza, że poza granicą wsi znajdował się świat nieznany i nieodkryty, przed którym należało się bronić, gdyż był źródłem diabelskich mocy.

Czas i przestrzeń

Magia opierała się na przekonaniu, iż człowiek i świat zewnętrzy bezpośrednio oddziałują na siebie, więc za pomocą odpowiedniego systemu praktyk można było ujarzmić naturę. Świat był postrzegany jako związek przyczynowo-skutkowy. To od postępowań człowieka zależał przebieg zdarzeń w przyrodzie. Taki pogląd wykrystalizował się z nauk Kościoła. Bóg miał zsyłać na ludzi kary za grzechy i otaczać ich łaską za dobre uczynki. W myśl tej zasady choroby oraz klęski elementarne stanowiły następstwo uczynków, które obraziły Boga. Nieustanny strach przed dopustem bożym w pewien sposób oddziaływał na życie całej społeczności.

reklama

Skuteczność czarów zależała nie tylko od wykonywania odpowiednich czynności przez właściwą osobę, ale liczył się także czas i miejsce. W kontekście magicznym ogromne znaczenie miały okresy związane ze zmianą pór roku. Następowało wówczas zjawisko przejścia, kiedy to kończył się pewien etap i rozpoczynał następny. W tym momencie granice świata rzeczywistego oraz zaświatów ulegały zatarciu, a magia przybierała na mocy. Przyroda wyznaczała regularny rytm, który pozwalał rolnikom unormować zakres pracy w polu.

Kalendarz rzymskim, w którym zostały zawarte ruchome święta kościelne, druga połowa XVI wieku

Nie każdy czas był jednak przychylny człowiekowi. W kalendarzu ludowym wyróżniano lata dobre i złe, dni szczęśliwe i feralne i do nich dostosowywano wszelkie czynności związane z domostwem lub gospodarstwem, jak na przykład wybór odpowiedniej pory siewu lub żniwa. W niektóre dni obowiązywał nawet zakaz wykonywania poszczególnych robót domowych.  Rytm dobowy także był podporządkowany ścisłym regułom. Identyczna czynność podjęta rano czy po zmroku, w trakcie pełni księżyca czy nowiu lub w środę czy w sobotę mogła przynieść zupełnie inny rezultat. Taki rytm dnia, miesiąca i roku miał zapewniać człowiekowi bezpieczeństwo, ale jednocześnie zaburzał całkowity system prac.

Podobnej segregacji była poddana przestrzeń. Świat dzielił się na miejsca znane i obce człowiekowi, co było analogią terenów dobrych i złych. Zgubne obszary wiązano z siłami demonicznymi, które trzymały nad nimi pieczę. Mogły być to również miejsca, gdzie wydarzyło się jakieś nieszczęście, np. morderstwo lub samobójstwo. Unikano więc rozdroży, bagien, gęstwin ciemnych lasów czy dzikich akwenów wodnych, gdyż nie wchodziły one już w jurysdykcję człowieka i czuwały nad nimi istoty nadprzyrodzone.

POLECAMY

Ten artykuł powstał dzięki Waszemu wsparciu w serwisie Patronite! Dowiedz się więcej!

Ten artykuł powstał dzięki Waszemu wsparciu w serwisie Patronite, a jego temat został wybrany przez naszych Patronów. Wesprzyj nas na Patronite i Ty też współdecyduj o naszych kolejnych tekstach! Dowiedz się więcej!

reklama

Wybór odpowiedniego miejsca do egzystencji również był naznaczony szeregiem nakazów i zakazów. Przede wszystkim przed budową domu należało złożyć ofiarę zakładzinową, która stanowiła relikt słowiańskich wierzeń. Miała ona przynieść pomyślność i spokój domownikom. Powszechna była również obrona magiczna określonej przestrzeni przed złymi wpływami z zewnątrz. Z tego powodu np. przed chałupą wystawiano przedmioty żelazne, takie jak sierpy lub podkowy. Żelazo posiadało magiczne właściwości ochronne, dlatego zapewniało bezpieczeństwo przed demonami, upiorami czy zmorami. Jednakową moc przypisywano soli, dlatego dla bezpieczeństwa rozsypywano ją przed progiem domu. Najskuteczniejszą ochronę przed morem i innymi katastrofami zapewniało wyznaczanie i zamykanie granic. W chwilach zagrożenia ruszała procesja, w trakcie której dwa bliźniacze woły oborywały granice wsi. Nierzadko temu niegdyś pogańskiemu rytuałowi towarzyszyła obecność księdza.

Moc flory i jej konsekwencje

Świat przyrody wzbudzał w człowieku szacunek, ale również lęk. Naturalnej trosce o byt towarzyszył strach przed zagrożeniem ze strony natury. Obawiano się obfitych deszczy, suszy pomoru bydła, szkodników niszczących uprawy oraz burzy, która mogła spowodować pożar. Aby chronić swój dobytek, wcielono w rytm dnia praktyki magiczne. Przejawiały się one w postaci przeróżnych zabobonów, guseł, wróżb, przesądów, a także czarów. Znany etnolog, Oskar Kolberg, wyróżnił przesądy hodowlane, dotyczące roli, domowe i gospodarcze, ale i ogólne, które wiązały się z losem człowieka.

Ilustracja ukazująca zielarkę zajmującą się magią leczniczą, 1905 rok, aut. Bujomar

Niezwykłość flory znalazła wyraz w przekonaniu, iż każde nadchodzące fatum jest zapowiadane przez istoty z „tamtego” świata, czyli również rośliny. Niektóre z nich uznawano za silnie związane z ludzkim losem, zwłaszcza w przypadku drzew, które rosły na terenie gospodarstwa. Na podstawie obserwacji ich wzrostu i rozwoju można było przewidzieć zmiany, jakie zajdą w ludzkim życiu. Przykładowo, gdy drzewo usychało, był to znak zapowiadający chorobę lub rychłą śmierć gospodarza. 

Mimo wszystko za główną moc roślin uznawano ich zdolności apotropaiczne. Szczególne cechy przyznawano roślinom poświęconym w kościele. Miały one strzec dobytku i zabezpieczać go przed złymi czarami. W medycynie ludowej znalazły swoje zastosowanie zioła, którym przypisywano szerokie spektrum dobroczynnych właściwości. Używano ich w tajemniczych rytuałach, które miały na celu odpędzić chorobę. Owe praktyki powierzano osobom do tego powołanym, które posiadały specjalną wiedzę oraz umiejętności, aby móc leczyć za pomocą ziół.

reklama

Wiejska zielarka, czy też szeptucha, była postacią ambiwalentną. Z jednej strony jej obecność była pożądana, gdyż potrafiła ukoić ból i wyleczyć człowieka z wielu dolegliwości, ale znała również zioła zawierające toksyny, które zmieniały świadomość lub mogły nawet doprowadzić do śmierci. Strach pobudzał wyobraźnię i wokół kobiet zajmujących się zielarstwem zaczął obrastać mit o ich domniemanym czarostwie. Zdaniem ludu wiedza, którą posiadały szeptuchy, musiała pochodzić ze świata nadzmysłowego – rządzonego przez siły demoniczne, a w tym przypadku przede wszystkim diabła uznawanego za źródło wszelkiego zła. Kobiety, które niegdyś niosły pomoc społeczności wiejskiej, nagle przez tych samych ludzi były niesłusznie posądzane o konszachty z szatanem. Wiara we wszechobecność „narzędzi” diabła zintensyfikowała się na terenach ziem polskich w XVII wieku, kiedy to w 1614 roku Stanisław Ząbkowicz przełożył na język polski Malleus maleficarum, czyli niesławny Młot na czarownice. Oskarżone o czary kobiety poddawano niewyobrażalnym torturom i wymyślnym próbom, pod których wpływem nierzadko przyznawały się do winy, co kończyło się stosem.

 Świat fauny i jego znaczenie

Zwierzęta egzystowały obok człowieka, ale tworzyły odrębny, obcy świat. Ich natura była tajemnicza i nieprzewidywalna, ale wzbudzała fascynację. Szczególne cechy przypisywano zwłaszcza faunie zamieszkującej lasy, podziemia i jaskinie.

Ilustracja przedstawiająca puszczyka zwyczajnego (strix aluco), 1922 rok

Niektóre gatunki jednak pełniły bardzo ważną rolę w życiu człowieka. Głównie dotyczyło to zwierząt domowych i gospodarczych, nad którymi sprawowano bezpośrednią opiekę, dbano o ich dobrobyt i starano się zapewnić odpowiednią ochronę. Były one cennym dobytkiem, wyznacznikiem statusu, ale przede wszystkim żywicielami rodziny. Wiele przesądów, zabobonów oraz praktyk magicznych właśnie wiązało się z fauną gospodarczą, aby chronić ją od złych wpływów. Szczególnie obawiano się czarów, które odejmowały krowom mleko, dlatego wszelki nabiał sprzedawano dopiero po zmroku.

POLECAMY

Ten artykuł powstał dzięki Waszemu wsparciu w serwisie Patronite! Dowiedz się więcej!

Ten artykuł powstał dzięki Waszemu wsparciu w serwisie Patronite, a jego temat został wybrany przez naszych Patronów. Wesprzyj nas na Patronite i Ty też współdecyduj o naszych kolejnych tekstach! Dowiedz się więcej!

reklama

Niektórym zwierzętom przypisywano również umiejętności wieszcze. Za zwiastuny nieszczęść uznawano głównie ptaki, a wśród nich najbardziej niebezpieczne były sowy. Mogły przepowiedzieć śmierć, gdyż same stanowiły element zaświatów, a w niektórych wierzeniach występowały jako wcielenia dusz zmarłych. Podobny instynkt miały posiadać psy. Ich przeciągłe wycie zapowiadało śmierć któregoś z domowników. Pies był stróżem gospodarstwa, dlatego obserwowano jego zachowanie, aby móc odpowiednio zareagować.

Magia słowa

Słowa posiadały ogromną moc sprawczą. Mogły zarówno pomóc, jak i zaszkodzić człowiekowi. Ludowe rytuały słowne obejmowały zasadę magicznego traktowania języka.  Słowo uważano za realny byt, który dysponował autentyczną mocą oddziałującą na rzeczywistość. Wierzono więc w skuteczność błogosławieństw, zamawiania chorób, klątw i innych zabiegów związanych z artykulacją myśli. Niektóre słowa podlegały sferze tabu, gdyż samo ich wypowiedzenie mogło sprowadzić zły omen. Z tego powodu unikano wyrazów, które mogły pociągnąć za sobą niepożądane skutki. Obawiano się więc rozmawiać o diable lub śmierci.

„Znachor” autorstwa Lucjana Wędrychowskiego

W obręb magii słowa wchodziły również praktyki związane z zamawianiem lub zaklinaniem chorób. Za pomocą specjalnych formuł słownych oraz odpowiedniego rytuału, wtajemniczona osoba nawiązywała kontakt z nieznaną mocą. Formuły opierały się na specjalnym, magicznym języku. W białej magii moc sprawcza słowa służyła w celach pożytecznych – uśmierzaniu bólu i leczeniu wielu chorób. Magiczne zaklęcia stanowiły interesujący przypadek synkretyzmu religijnego, gdzie łączono imiona Boga i świętych z reliktem pierwotnych wierzeń słowiańskich.

Praktyki chrześcijańsko-magiczne

W czasach kontrreformacji Kościół dążył do wyrugowania wszelkich pogańskich zwyczajów, które przez setki lat zdążyły ulec procesowi asymilacji. Proceder ten był szczególnie widoczny na wsiach i w małych miasteczkach, czyli wśród społeczności, które kierowały się własną etyką, posiadały i pielęgnowały swoją obyczajowość i nieufnie podchodziły do wszelkich zmian, choćby tych, które próbował narzucić Kościół.

reklama

Wierzono, że świat nadprzyrodzony kierował losami człowieka. Ufność wobec przeznaczenia stanowiła dla duchownych punkt zaczepienia, aby liczne zwyczaje, zjawiska obyczajowe oraz rodzime kulty dostosować do zasad wiary chrześcijańskiej. Kult świętych miał zastąpić pogańskie boginki, demony przyrody oraz opiekuńcze duchy domostwa. Świętym patronom powierzano pieczę nad życiem rodzinnym i gospodarstwem, ochroną zdrowia, ale wznoszono do nich również modlitwy o pomoc i radę. Zwłaszcza, że święci – w przeciwieństwie do jedynego Boga oraz Trójcy Świętej – byli kiedyś zwykłymi ludźmi i prostemu ludowi łatwiej było zwracać się właśnie do nich.

Święte dewocjonalia wśród magicznych talizmanów. Każdemu z nich przypisywano moce ochronne. To zdjęcie pochodzi akurat z okolic kościoła w Quiapo, fot. Christian Mike Tangonan

Ogromną popularność wśród społeczności wiejskich cieszyły się wszelkiego typu relikwie, dewocjonalia oraz sakramentalia, ale ich znaczenie dla ówczesnego człowieka było co najmniej złożone. W pewnym stopniu zastępowały one pogańskie amulety i talizmany, zwłaszcza ze względu na swoją uświęconą moc, dlatego w codziennym życiu granica między świętością a magią ulegała zupełnemu zatarciu. Dewocjonalia, krzyżyki oraz inne święte przedmioty wykorzystywano w celach świeckich, tym samym przyczyniając się do rozwoju zabobonnych rytuałów. Lud używał ich w lecznictwie, do tępienia szkodników oraz zakopywał na roli, aby przynosiły urodzaj. Święte przedmioty znajdowały również swoje zastosowanie w konfrontacji ze zjawiskami meteorologicznymi, kiedy to należało przywołać deszcz lub przegonić burzę. Takie praktyki można było wykonać samodzielnie lub za sprawą duchownego, który tolerował tego typu obyczaje. Dewocjonalia za sprawą swej świętej natury miały posiadać cudowne właściwości, chronić przed złem i wywoływać pożądane właściwości, więc kult świętych przedmiotów przerodził się w magiczne praktyki. 

Człowiek, który przez cały czas był otoczony tajemniczymi siłami, podatny na mroczne wpływy, nie był pewny siebie i całkowicie zależał od otaczającego go środowiska. Człowiek sam był bezsilny, bezradny, niezdolny do zrozumienia tego świata. Religia była fundamentem i przeciwwagą w walce z nieprzychylnymi i negatywnymi mocami. Jednak poza nią istniało wiele praktyk magicznych, które ułatwiały jego egzystencję.

POLECAMY

Ten artykuł powstał dzięki Waszemu wsparciu w serwisie Patronite! Dowiedz się więcej!

Ten artykuł powstał dzięki Waszemu wsparciu w serwisie Patronite, a jego temat został wybrany przez naszych Patronów. Wesprzyj nas na Patronite i Ty też współdecyduj o naszych kolejnych tekstach! Dowiedz się więcej!

Bibliografia

  • Baranowski Bohdan, Lewandowski Władysław, Nietolerancja i zabobon w Polsce w XVII i XVIII w., wyd. Książka i Wiedza, Warszawa 1987.
  • Beresztyński Andrzej, Tomaszewska Sylwia, Zwierzęta a zabobony, Wydawnictwo Akademii Rolniczej im. Augusta Cieszkowskiego, Poznań 2011.
  • Bylina Stanisław, Magia, czary i kultura ludowa w Polsce w XV i XVI wieku, „Odrodzenie i Reformacja w Polsce”, t. 35, 1990, s. 39–52.
  • Bylina Stanisław, Człowiek i zaświaty, wyd. UN-O, Warszawa 1992.
  • Bystroń Jan Stanisław, Dzieje obyczajów w dawnej Polsce. Wiek XVI–XVIII, Państwowy Instytut Wydawniczy, Warszawa 1976.
  • Engelking Anna, Magiczna moc słowa w polskiej kulturze ludowej, [w:] Język a kultura, t. 1, Podstawowe pojęcia i problemy, pod red. J. Anusiewicza i J. Bartmińskiego, wyd. Wiedza o kulturze, Wrocław 1991, s. 157–165.
  • Kłodnicki Zygmunt, Lebeda Agnieszka [pod. red.], Komentarz do Polskiego Atlasu Etnograficznego, t. VI, Wiedza i wierzenia ludowe, Polskie Towarzystwo Ludoznawcze, Cieszyn 2002.
  • Kuchowicz Zbigniew, Obyczaje staropolskie XVII–XVIII wiek, Wydawnictwo Łódzkie, Łódź 1975.
  • Ryczan Kazimierz, Wierzenia ludowe w świetle pism Oskara Kolberga, „Collectanea Theologica”, t. 47, 1987, s. 128–134.
  • Sobczak-Jaskulska Renata, Biżuteria dewocyjno – magiczna w zbiorach muzeum sztuk użytkowych, [w:] Amulet – znak – klejnot. Biżuteria w Polsce, Toruńska Oficyna Wydawnicza, Toruń 2003, s. 43–49.
  • Wachcińska Olga, Polskie zamówienie ludowe: tekst i kontekst, wyd. Agencja DB, Starogard Gdański 2013.
  • Wijaczka Jacek, Procesy o czary w Polsce w dobie Oświecenia. Zarys problematyki, „Klio”, R. 7, 2005, s.17–62.
  • Zadrożyńska Anna, Powtarzać czas początku, cz. I., O świętowaniu dorocznych świąt w Polsce,  Wydawnictwo Spółdzielcze, Warszawa 1985.

Redakcja: Mateusz Balcerkiewicz

reklama
Komentarze
o autorze
Natalia Stawarz
Doktorantka w Instytucie Archeologii Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu. Ukończyła również historię na tej samej uczelni. Interesuje się historią i kulturą Dalekiego Wschodu, zwłaszcza Japonii. W zakres jej zainteresowań wchodzi również historia kultury duchowej oraz historia XX wieku, ze szczególnym uwzględnieniem okresu dwudziestolecia międzywojennego. W wolnych chwilach poświęca czas na literaturę, seriale i naukę japońskiego.

Zamów newsletter

Zapisz się, aby otrzymywać przegląd najciekawszych tekstów prosto do skrzynki mailowej. Tylko wartościowe treści, zawsze za darmo.

Zamawiając newsletter, wyrażasz zgodę na użycie adresu e-mail w celu świadczenia usługi. Usługę możesz w każdej chwili anulować, instrukcję znajdziesz w newsletterze.
© 2001-2024 Promohistoria. Wszelkie prawa zastrzeżone