Erwin Rommel: „Lis Pustyni”, postrach Brytyjczyków
Jeśli chcecie przekonać się, jak sami sprawdzilibyście się w bojach, które toczył Erwin Rommel, koniecznie kupcie grę „Company of Heroes 3” wydaną w Polsce staraniem firmy Cenega.
Erwin Rommel, a właściwie Erwin Johannes Eugen Rommel, przyszedł na świat 15 listopada 1891 roku jako trzecie dziecko dyrektora szkoły w Heidenheim Erwina Rommla seniora oraz Heleny von Luz. W młodości był typem bladego, chorowitego młodzieńca, interesowała go matematyka, myślał o karierze inżyniera. Jako czternastolatek razem z przyjacielem skonstruował nawet mieszczący człowieka szybowiec! Ojciec popchnął jednak chłopaka w stronę dość popularnej wówczas kariery wojskowej. Choć w liście polecającym do wojska opisywał syna jako „gospodarnego”, „godnego zaufania” oraz „sprawnego fizycznie”, jego zgłoszenie odrzuciły zarówno artyleria, jak i oddziały inżynieryjne. Młodego Erwina Rommla w 1910 roku przyjął jednak 124 Wittenberski Regiment Piechoty, a wkrótce osiemnastolatek trafił jako kadet do szkoły oficerskiej w Gdańsku. Ukończył ją z opinią dobrego w mustrze, posiadającego silną wolę i gorący entuzjazm „użytecznego żołnierza”, choć fizycznie raczej delikatnego i niezgrabnego. W czasie nauki w Gdańsku na jednym z balów oficerskich, na które był zobowiązany chodzić jako kadet, Erwin Rommel poznał też swoją przyszłą żonę Lucie-Marie Mollin, z którą miał jednego syna – Manfreda.
Erwin Rommel: na frontach I wojny światowej i w międzywojniu
Po ukończeniu szkoły wojskowej Erwin Rommel zajmował się szkoleniem Wirtemberskich rekrutów w Weingarten, by na początku marca 1914 roku otrzymać przydział do 49 Regimentu Artylerii Polowej w Ulm, z którym to wyruszył na front I wojny światowej. Jego duch walki i talenty dowódcze, które dostrzegli w nim przełożeni już w szkole oficerskiej, szybko zaprocentowały na froncie. W sierpniu 1914 roku w rejonie Varennes Rommel został ranny w udo po brawurowym samotnym starciu z trzema francuskimi żołnierzami, za co przyznano mu Krzyż Żelazny II klasy. Gdy wrócił na front po rekonwalescencji, w styczniu 1915 roku w Lesie Aragońskim wraz ze swoimi ludźmi śmiałym atakiem zajął cztery francuskie bunkry i odparł kontratak, ponosząc przy tym stosunkowo nieznaczne straty. Tym wyczynem zyskał kolejny Krzyż Żelazny, tym razem I klasy.
Po otrzymaniu następnej rany w lipcu tego samego roku i rekonwalescencji Rommel miał nadzieję, że tym razem zostanie wysłany na front turecki. Jednak przydzielono go do formującego się właśnie Wirtemberskiego Batalionu Górskiego, i to oddziały górskie poprowadził do walki w Rumunii i we Włoszech, gdzie odniósł swoje najsłynniejsze sukcesy okresu I wojny światowej – odegrał kluczową rolę w zdobyciu szczytu Kuk, zdobył szczyt Matajur, a w starciu pod Longarone jego oddziały wzięły do niewoli liczącą, według różnych źródeł, od 8 do 10 tysięcy ludzi dywizję, wycofującą się po bitwie pod Caporetto. Był to też mocno frustrujący czas dla przyszłego pancernego asa. Przynajmniej dwukrotnie ominęło go najwyższe cesarskie odznaczenie wojskowe, order Pour le Mérite, przyznane innym dowódcom, którzy według niego wykorzystali po prostu przekraczający oczekiwania wysiłek wojenny oddziałów, które sam prowadził. Słał nawet w tej sprawie skargi, ale pozostały one bez odpowiedzi. Ostatecznie Rommel doczekał się jednak cesarskiego Pour le Mérite za całokształt swoich zasług we Włoszech i ku swojemu niezadowoleniu na pewien czas został skierowany do pracy sztabowej, która zdecydowanie mu nie odpowiadała.
Koniec I wojny światowej, ze względu na nałożone na Niemcy reparacje i obowiązek drastycznej redukcji armii, utrudnił lub całkowicie uniemożliwił wielu niemieckim oficerom rozwój kariery wojskowej. Niezwykle uzdolnionemu, dwudziestosiedmioletniemu wówczas kapitanowi Rommlowi udało się jednak pozostać w strukturach niemieckiego wojska po 1918 roku najpierw jako dowódcy pomniejszych oddziałów, a następnie od 1929 roku w charakterze instruktora w szkole piechoty w Dreźnie. Dostrzeżono tak talent dowódczy Rommla, jak i jego osobiste zalety. Był modelowym oficerem – nie miał nałogów, wolał raczej skromne życie, wykazywał się inicjatywą, umiał porwać za sobą ludzi, prowadząc ich przykładem własnej sumienności, zapału i odwagi, choć jednocześnie wymagał dużo. Doświadczenia I wojny światowej nauczyły go też cenić życie swoich żołnierzy. Lubił mawiać: „przelewajcie pot, a nie krew”.
W 1933 roku powrócił do czynnej służby i dowodził oddziałami górskimi w Goslarze, by w 1935 znów znaleźć się w roli instruktora Akademii Wojennej w Poczdamie. W 1938 roku został komendantem Akademii Wojennej w Wiener Neustadt. W 1937 roku ukazał się napisany przez niego podręcznik wojskowy „Piechota atakuje” (niem. Infanterie greift an), który z miejsca stał się bestsellerem i cenioną w Niemczech publikacją.
Erwin Rommel: II wojna światowa w Europie i w Afryce
II wojna światowa zastała Erwina Rommla w randze generała brygady (niem. Generalmajor). Adolf Hitler poznał Rommla w czasie, gdy ten dowodził w Goslarze i wysoko go cenił. Osobiście wyznaczył go na dowódcę swojej ochrony, którą to rolę Rommel pełnił w Czechosłowacji i w czasie kampanii w Polsce. Następnie zwrócił się do Führera z prośbą o objęcie dowodzenia nad dywizją pancerną podczas inwazji na Francję. Hitler zgodził się i 15 lutego 1940 roku Erwin Rommel otrzymał dowództwo nad 7 Dywizją Pancerną. Jego nieprzewidywalna, agresywna taktyka, którą wypracował przez lata służby w piechocie i nieszablonowe pomysły, nieraz zresztą stojące w sprzeczności z wytycznymi sztabu, pozwoliły mu odnieść serię spektakularnych sukcesów. Dowodzona przed niego 7 Dywizja Pancerna zyskała sobie przydomek „Dywizji Duchów”, ponieważ pojawiała się znikąd i atakowała kompletnie nie spodziewającego się tego przeciwnika.
Rozstrzygnij losy II wojny światowej we Włoszech i Afryce Północnej. Kup grę „Company of Heroes 3”!
W styczniu 1941 roku Erwin Rommel otrzymał kolejny awans i przydział do niemieckich oddziałów ekspedycyjnych (Deutsche Afrika Korps), mających pomóc włoskim wojskom przegrywającym wojnę o Afrykę Północną z aliantami. To właśnie północnoafrykański teatr działań przyniósł mu największą sławę. Mimo skromnych, w stosunku do przeciwnika, sił własnych, problemów z zaopatrzeniem i zastanej fatalnej sytuacji, potrafił nie tylko utrzymać front i wiązać walką siły nieprzyjaciela, ale i przejść do skutecznej ofensywy, którą kompletnie zaskoczył Brytyjczyków. Uczynił to jednak wbrew poleceniom swoich niemieckich przełożonych oraz stojącego teoretycznie nad nim dowódcy sił włoskich Italo Gariboldiego, któremu skłamał nawet (wiedząc, iż ten nie zna niemieckiego), że generał Franz Halder dał mu pełną swobodę działania. Samowolne i agresywne operacje Rommla okazały się jednak niezwykle skuteczne, przynosząc wojskom Osi sukcesy pod Mersa El Brega, Benghazi, Gazalą, Tobrukiem i El Alamein, a jemu samemu awans do stopnia marszałka (niem. Generalfeldmarschall). Erwin Rommel zyskał swoimi poczynaniami swój słynny przydomek „Lis Pustyni”, który wymawiany był z uznaniem tak przez przeciwników, jak i jego własnych podkomendnych.
Nie tylko świetnie rozumiał zasady ówczesnego pola bitwy i umiał wykorzystać na swoją korzyść sposób, w jaki funkcjonowali na froncie Brytyjczycy. Potrafił też bezwzględnie zjednać sobie własnych żołnierzy i natchnąć ich do walki. Uczestniczył w bitwach osobiście, narażając się na niebezpieczeństwo i prowadząc podkomendnych swoim przykładem. „Żaden admirał nie wygrał bitwy morskiej z suchego doku” – odpowiadał tym, którzy źle patrzyli na takie postępowanie. Jak wskazują badacze H. A. Furhman, J. P. Mullin oraz C. A. Sloffer, Erwin Rommel był dowódcą zarówno bardzo samoświadomym, jak i rozumiejącym swoich ludzi. Jadał razem z nimi w kuchni, rozmawiał z nimi, częstował papierosami i ciastkami, dawał szansę sprawdzenia się młodszym oficerom. Theodor Werner, adiutant Erwina Rommla, tak opisywał swojego przełożonego:
„Ktokolwiek raz został zauroczony jego osobowością, zmieniał się w prawdziwego żołnierza. Jak wielkie nie byłoby obciążenie, jego siły zdawały się niewyczerpane. Zdawał się po prostu wiedzieć, jaki jest przeciwnik i jak prawdopodobnie zareaguje. Jego plany były często zaskakujące, instynktowne, spontaniczne i nierzadko niejasne. Miał wyjątkową wyobraźnię, która pozwalała mu zastosować najbardziej nieoczekiwane rozwiązania w ciężkich sytuacjach. Kiedy pojawiało się niebezpieczeństwo, zawsze znajdował się na czele wołając nas, byśmy podążali za nim. Wydawał się nie znać strachu przed niczym. Jego ludzie uznawali go za idola i pokładali w nim bezgraniczną wiarę”.
Erwin Rommel: Normandia, wypadek i samobójstwo
Jednak nawet sukcesy genialnego dowódcy nie mogły uratować frontu, który Hitler traktował jako drugorzędny i mimo próśb Rommla, w obliczu problemów na wschodzie z ZSRR i zagrożenia otwarciem drugiego frontu w Europie przez aliantów, nie planował wzmacniać sił Afrikakorps. Brytyjska kontrofensywa, prowadzona w 1943 roku przez nowego dowódcę sił sprzymierzonych Bernarda Montgomery’ego nie została więc powstrzymana, a Rommel wyjechał z Afryki jeszcze przed decydującą bitwą o linię Mareth i kapitulacją wojsk Osi w Tunisie 13 maja 1943 r. Nie jest do końca jasne, czemu tak się stało, jednak Desmond Young, który brał udział walkach w Afryce z wojskiem brytyjskim i był jednym z pierwszych biografów Rommla, wskazywał, że Rommel, po słanych do przełożonych bezowocnych sugestiach skrócenia frontu czy ewakuacji sił do Włoch, pojechał osobiście prosić Hiltera o ratunek dla swojego korpusu. Ten jednak odmówił mu tak pomocy, jak i możliwości powrotu do jego ludzi. Miał dla niego inne, nowe zadania.
Erwin Rommel, po pobycie we Włoszech, a następnie w sztabie Hitlera jako doradca, został wyznaczony do nadzorowania przygotowań Wału Atlantyckiego wobec spodziewanego alianckiego desantu na terenach Francji. Znów wykazywał się nieszablonowym myśleniem, np. nakazując ustawianie tak zwanych „szparagów Rommla”, czyli po prostu wystających na kilka metrów z ziemi, niekiedy zaminowanych drewnianych pali, które miały być jedną z przykrych i bolesnych niespodzianek dla ewentualnych sił powietrznodesantowych, próbujących lądować na francuskich polach. Trafnie przewidział, że do inwazji drogą wodną dojdzie przez kanał La Manche w Normandii i naciskał, aby dywizje pancerne zostały ustawione niedaleko wybrzeży, aby móc zareagować natychmiast po lądowaniu i zepchnąć siły inwazyjne do wody, nim jeszcze uda się im zdobyć przyczółek. Jednak zwyciężyła koncepcja jego przełożonego, marszałka Gerda von Rundstedta, który typował inwazję na Pas de Calais (bliżej w stronę Niemiec) i wolał zostawić siły pancerne w dalszym odwodzie, co jak się okazało, było opłakaną w skutkach pomyłką. Po udanej inwazji z 6 czerwca 1944 roku obaj dowódcy postulowali ściągnięcie do Francji wszystkich rezerw i odwrót w celu przegrupowania, jednak Hitler odmówił ich prośbom. Gdy na poufnym spotkaniu 29 czerwca postawili sprawę jasno – front jest stracony, trzeba układać się z aliantami – skończyło się to wyrzuceniem von Rundstedta ze stanowiska i zastąpieniem go marszałkiem Hansem Günhterem von Klüge.
Rozstrzygnij losy II wojny światowej we Włoszech i Afryce Północnej. Kup grę „Company of Heroes 3”!
17 lipca 1944 roku samochód, którym podróżował Erwin Rommel, został ostrzelany przez dwa alianckie samoloty. W wyniku ostrzału pojazd przewrócił się, a Rommel został ciężko ranny. Przewieziono go do Niemiec na rekonwalescencję. Trzy dni po tym zdarzeniu doszło do nieudanego zamachu na Adolfa Hitlera i w kraju rozpoczęło się polowanie na spiskowców. Historycy sprzeczają się, co faktycznie łączyło Rommla z antyhitlerowską opozycją wewnątrz III Rzeszy i co wiedział na temat planów obalenia Hitlera, natomiast niezaprzeczalnie potrafił on otwarcie sprzeciwiać się jego woli i niektórym jego poglądom, rozmawiał z opozycjonistami, a nie jest wykluczone, że mógł też przyjąć propozycję przejęcia władzy w Niemczech z rąk spiskowców po obaleniu Führera. W każdym razie w wyniku czystek po nieudanym zamachu, 14 października wciąż dochodzącego do siebie w swoim domu Erwina Rommla odwiedzili generałowie Ernst Maisel i Willhelm Burgdorf. Poinformowali go, że jest podejrzany o zaangażowanie w zamach z 20 lipca, a spiskowcy planowali, że będzie on następcą Hitlera. Niemiecka propaganda nie mogła sobie pozwolić na otwarte morderstwo ukochanego przez niemieckie społeczeństwo, sławnego genialnego marszałka, wobec czego Rommel usłyszał ultimatum – albo zażyje kapsułkę z cyjankiem i oficjalnie umrze z powodów czysto zdrowotnych, zachowując sławę i dobre imię, albo czeka go długi, upokarzający proces polityczny, a zemsta obejmie również jego rodzinę. Rommel zgodził się zażyć truciznę. Pożegnał się z żoną, przyznając jej otwarcie, że „za kwadrans będzie martwy” i wsiadł z towarzyszącymi mu mężczyznami do samochodu. Niedługo później zażył truciznę i zmarł w aucie.
Erwin Rommel: żołnierz-patriota czy nazista?
Moralna ocena Erwina Rommla nie należy do łatwych. Wydaje się, że był przede wszystkim wojskowym, skupionym na zapewnieniu zwycięstwa dla kraju, któremu służył od najmłodszych lat. Badacze H. A. Furhman, J. P. Mullin oraz C. A. Sloffer wskazują, że silny humanitaryzm Rommla zjednywał mu szacunek tak towarzyszy broni, jak i przeciwników, miał on wpajać swoim żołnierzom zasady kodeksu rycerskiego, oddziały którymi dowodził nie zostały nigdy uznane za winne zbrodni wojennych, dobrze traktował jeńców oraz miał odwagę nie wykonywać poleceń związanych z zabijaniem żołnierzy czy ludności cywilnej pochodzenia żydowskiego. Z pewnością od pewnego momentu był też rozczarowany polityką Hitlera oraz otwarcie sprzeciwiał się propagandzie rażąco okłamującej niemieckie społeczeństwo w kwestii sytuacji na froncie i bezsensownemu szafowaniu życiem żołnierzy.
Z drugiej strony nie można nie zauważyć, że był częścią zbrodniczego systemu, istotnie przyczyniając się do jego sukcesów. Powodzenie Hitlera, zwłaszcza w pierwszych latach jego rządów, umożliwiło Rommlowi szybkie awanse i rozwój kariery zawodowej, dzielił z nim też przynajmniej część poglądów. Nie jest jasne czego i kiedy dowiedział się na temat niemieckich zbrodni, jednak niemożliwym wydaje się, żeby takie informacje do niego nie docierały. David Iriving w swojej biografii Ervina Rommla przytacza rozmowę, jaką ten odbył z jeńcem wojennym, porucznikiem Georgem Lanem, niedługo przed aliancką inwazją w Normandii. W trakcie przesłuchania jeniec odważył się zadać jedno pytanie – czy zdaniem Rommla dyktatura wojskowa jest właściwym rozwiązaniem dla podbitych krajów? Odpowiedź „Lisa Pustyni” wiele mówi o tym, jak faktycznie kształtowały się jego zapatrywania:
„Jeśli przejedziesz się teraz po okupowanej Francji i będziesz patrzył uważnie, to zobaczysz jak szczęśliwi i zadowoleni są Francuzi. Po prostu po raz pierwszy wiedzą, co mają robić – ponieważ my im to mówimy. I dlatego ludziom na ulicy się to podoba!”
Podkreślał też w rozmowie z jeńcem, że niemieccy żołnierze są idealni do roli dyktatorów, ponieważ są zaprawieni w radzeniu sobie z kryzysami i umieją stawić czoła nawet najtrudniejszej sytuacji. Równie znamienny jest jednak fakt, że ów jeniec pytał potem swoich strażników gdzie się znajduje, zarzekając się jednocześnie, że nigdy nie wykorzysta tej informacji. Jak tłumaczył, chciał po wojnie pokazać żonie i dzieciom miejsce, w którym miał szansę osobiście spotkać Rommla…
Na koniec warto wskazać też, że mimo niezaprzeczalnych talentów wojskowych i sukcesów, Erwin Rommel miał też swoje wady jako dowódca. Był chorobliwie ambitny i przeczulony na punkcie własnych osiągnięć, ciężko przychodziła mu współpraca i dostrzeżenie szerszej perspektywy, wszystko próbował robić sam i nie miał głowy do typowej administracyjnej pracy sztabowej. Źle znosił też porażki, które są przecież nieuniknioną częścią wojny. Obraz Rommla, jaki utrwalił się w powszechnym wyobrażeniu, jest po części wytworem propagandy. Walczący z nim w Afryce Heinz Werner Schmidt stwierdził:
„Nie podpisuję się pod teorią, że Rommel był Supermanem. Będąc blisko niego, zauważyłem, że jest o wiele mniej przewidujący i bardziej zachowawczy, niż w romantycznych obrazach, jakie namalowali mu zarówno przyjaciele, jak i wrogowie”.
Niezależnie jednak od tych ocen trzeba przyznać, że Erwin Rommel jest postacią fascynującą, a jego militarne sukcesy należą do grona najbardziej spektakularnych w historii XX-wiecznej wojskowości. Jeśli chcecie przekonać się, jak sami sprawdzilibyście się w bojach, które toczył Erwin Rommel, koniecznie kupcie grę „Company of Heroes 3” wydaną w Polsce staraniem firmy Cenega.
Materiał powstał dzięki współpracy reklamowej z firmą Cenega.
Rozstrzygnij losy II wojny światowej we Włoszech i Afryce Północnej. Kup grę „Company of Heroes 3”!
Bibliografia:
Erwin Rommel German field marshal, Encyclopedia Britannica, [dostęp: 25.02.2023], https://www.britannica.com/biography/Erwin-Rommel
Erwin Rommel, history.com, [dostęp: 25.02.2023], https://www.history.com/topics/world-war-ii/erwin-rommel
Furhman H. A., J. P. Mullin, C. A. Sloffer, Field Marshall Erwin Rommel: the head injury that may have prolonged the Second World War, [w:] Neuroserurgical Focus, vol. 41, 2016
Irving David, The Trail of the Fox. The Search of the True Field Marshal Rommel, wyd. Focal Point Publications, Londyn 2005.
Moore Alexander, The African Experience: Erwin Rommel and the Deutsche Afrika Korps 1941 – 1942, University of Aberystwyth, 2015