Dobierał dworzan po rozmiarze członka? Prawda o cesarzu Heliogabalu

opublikowano: 2024-05-09, 04:54
wszelkie prawa zastrzeżone
Jakie to dziwactwa i wynaturzenia zarzucano młodemu rzymskiemu imperatorowi Heliogabalowi? Litania w źródłach zdaje się nie mieć końca.
reklama
Róże Heliogabala, obraz Lawrence’a Alma-Tademy, 1888 r.

Starsza historiografia buduje obraz człowieka zatraconego w obłąkaniu. Miarodajna jest tu, bez zaskoczenia, opinia E. Gibbona:

Heliogabal […], znieprawiony wskutek swojego młodego wieku, syryjskiego pochodzenia i bogactwa, oddał się najwulgarniejszym rozkoszom z nieokiełznaną pasją i wkrótce w swoich uciechach doszedł do obrzydzenia i przesytu. […] Do zaspokojenia jego nienasyconych namiętności nie wystarczył ani długi orszak nałożnic, ani szybko po sobie następujące żony, wśród których była i dziewica westalska, siłą porwana ze swego uświęconego schronienia. Władca świata rzymskiego wpadł na pomysł naśladowania płci żeńskiej w stroju i sposobie bycia, przekładał kądziel nad berło i bezcześcił największe godności Cesarstwa, rozdając je pomiędzy swoich rozlicznych kochanków, z których jednemu publicznie nadano tytuł i władzę męża cesarza, a raczej, jak sam to trafniej określał, męża cesarzowej.

Jakie to dziwactwa i wynaturzenia zarzucano młodemu imperatorowi? Litania w źródłach zdaje się nie mieć końca, a opis każdego z nich przyjmuje formę pamfletu. Był trzykrotnie żonaty (co już nakazuje niedowierzać najbardziej wymyślnym i najzabawniejszym historiom): pierwszą z wybranek szybko usunął i zastąpił ją porwaną westalką Akwilią Sewerą (mitotwórca w SHA twierdzi, że została zgwałcona), również wkrótce odprawioną, a po zamordowaniu męża Annii Faustyny (prawnuczki siostry Marka Aureliusza) ożenił się po raz trzeci.

Już w Nikomedii, później tak koszmarnie zniszczonej w trzęsieniu ziemi w 358 roku, zachowywać się miał „ze wszech miar haniebnie, utrzymując stosunki miłosne z mężczyznami i oddając się rozpuście”. Swoim zwyczajem autor SHA nabiera rozpędu. Wielkość członka miałaby być kryterium rozstrzygającym o doborze uczestników wewnętrznego, cesarskiego kręgu znajomych:

W Rzymie nic innego nie robił, tylko rozsyłał ludzi, którzy szukali dla niego mężczyzn z dużym członkiem i sprowadzali ich na dwór cesarski, aby mógł korzystać z ich krzepkości. Wystawiał też w domu historię Parysa; sam występował w roli Wenery, szaty niespodziewanie spadały mu do stóp i tak klęczał obnażony, z jedną ręką przyłożoną do piersi, a drugą do części wstydliwych, podczas gdy tylna część ciała zwrócona była w stronę drugiego nierządnika. Twarz miał ucharakteryzowaną na sposób, w jaki malowano Wenus, a całe ciało wygładzone; największą korzyść z życia upatrywał w tym, że uchodzi za godnego i zdolnego do nierządu z jak najliczniejszymi.

„Erudyta” w SHA poucza, że Heliogabal codziennie składał w ofierze najpiękniejszych chłopców z całej Italii i badał ich wnętrzności. Dalej dowiadujemy się o powierzaniu kluczowych godności sprzedawcom ryb, tancerzom, fryzjerom i woźnicom. Dworskimi wielkościami byli przy bohaterze Irydiona Zygmunta Krasińskiego: Hierokles (woźnica), Kordiusz (też woźnica), Aureliusz Zotikus (atleta impotent), Klaudiusz (fryzjer) i Komazon (zagadkowa postać, w źródłach występuje jako tancerz, w rzeczywistości – dowódca III Legionu Galijskiego, później – prefekt pretorii i konsul roku 220). Oprócz nich zgraja gońców, poganiaczy mułów, kucharzy i starców udających filozofów. Za pierwszego z wymienionych Sardanapal (tak nazywany przez Kasjusza Diona) postanowił wyjść za mąż. Zazdrość w Hieroklesie potęgował za sprawą rozlicznych romansów, przez co nierzadko obity kładł się do uczty. Plany wyniesienia męża do rangi współrządcy miały iść w parze z zamiarem zmiany płci. Nocami w kobiecych szatach miał odwiedzać znane lupanary i oferować swe wdzięki męskiej klienteli. Wzorem Kaliguli miał otworzyć na Palatynie dom publiczny. Wedle Kasjusza Diona namiętnym głosem zapraszał do swej komnaty w palatyńskim przybytku specjalnie na tę okoliczność sprowadzonych gości.

reklama

Codzienność wypełniały orgie, niekończące się uczty i pijatyki. Na niektóre zabawy zaproszenia otrzymywali senatorowie. Znany z makabrycznych żartów Sardanapal Diona rzucać miał węże w tłumy gości. Sławą miały go okryć horrendalne dowcipy. Razu pewnego wypuścił podczas uczty dzikie bestie: lamparty, lwy i niedźwiedzie, by następnie ryczeć ze śmiechu na widok przerażonych gości, nieświadomych, że zwierzęta pozbawiono uzębienia i pazurów. Nakazywał podobno serwować potrawy z drewna, wosku, kości słoniowej, śmiejąc się do rozpuku, kiedy któremuś senatorowi ułamał się nieoczekiwanie ząb. Bywało, że podczas uczt spuszczano z sof powietrze, a goście lądowali na podłożu. Jeździł rydwanami zaprzężonymi w lwy, słonie czy wielbłądy.

Świątynia Westy, obraz Constantina Hölschera, 1902 r.

Poza talentem do infantylnych, groteskowych dowcipów starożytni autorzy przypisują Heliogabalowi zamiłowanie do fantazyjnych potraw i gargantuiczny apetyt. Gustować miał w ostrygach, rakach, ślimakach morskich, szarańczy, ptasich móżdżkach, jajach kuropatw, główkach bażantów, pawi, papug. Jadał ze srebrnych naczyń, niekiedy „zbrukanych zdrożnymi rysunkami”. Sadzawki i baseny miał napełniać winem z powodu swojego alkoholizmu. Nakazał niewolnikom własnej familii zebrać tysiąc funtów pajęczyny – zebrano dziesięć razy tyle. Zażądał sprowadzenia dziesięciu tysięcy myszy, po tysiąc łasic i kretów, a także wszystkich mieszkańców Rzymu z przepukliną, by zażywać z nimi kąpieli. Hodował hipopotamy, krokodyla, nosorożca, miał psi zaprzęg, złote wozy, sprowadzać miał na orgie po ośmiu gości łysych, niewidomych, niesłyszących, czarnoskórych, wysokich, otyłych i cierpiących na podagrę, by ich ośmieszać. Podobno mawiał, że nie chce mieć syna, gdyż ten, w odróżnieniu od niego, mógłby być porządny. Rzucać miał nawet groźby: „Jeśli będę miał spadkobiercę, wyznaczę mu opiekuna, który zmusi go, żeby robił to wszystko, co ja sam robiłem i zamierzam zrobić”. Każdą parę obuwia zakładał wyłącznie raz. Do załatwiania fizjologicznych potrzeb służyć mu miały złote naczynia. „Nierządnicom, stręczycielom i młodym rozpustnikom w obrębie miasta polecił wydać rację zboża przypadającą w państwie na cały rok”. I tak dalej. Każda kolejna relacja jest głupsza, bardziej nieprawdopodobna i pomysłowa. Nic, tylko… przyjąć masowo wszystkie brednie, o ile pasują do historiozoficznej tezy o zgubnych następstwach orientalizacji Rzymu:

Materiał jest fragmentem książki „Pastuch panem Rzymu” Łukasza Ścisłowicza. Zainteresował Cię fragment? Zamów książkę poniżej:

Łukasz Ścisłowicz
„Pastuch panem Rzymu”
cena:
11,90 zł
Wydawca:
PROMOHISTORIA [Histmag.org]
Liczba stron:
103
Format ebooków:
PDF, EPUB, MOBI (bez DRM i innych zabezpieczeń)
ISBN:
978-83-65156-67-9
reklama
[…] Orontes nie tylko wpadał do Tybru, lecz wywołał istną powódź orientalizmu. Tego cesarza zamordowali pretorianie, bo się go wstydzili! Nawet im było tego za dużo, gdy cesarz nadawał najwyższe dostojeństwa tancerzom, woźnicom w cyrku i golibrodom.

Jak było, jaki był?

Meza, inicjatorka przedsięwzięć politycznych, nieprzerwanie sprawująca kuratelę nad wnukiem, spostrzegła wreszcie, że środowisko Heliogabala, nieodpowiadające powadze cesarskiej godności, może ją samą doprowadzić do zguby. Większość relacji o niestworzonych wybrykach to ewidentne zmyślenia, sfabrykowane w jednoznacznych celach. Jedynie echo plotek o palatyńskich obyczajach, nieprzedawnione bez względu na osobę pryncepsa. Nie ma jednak podstaw, by kwestionować wieści o wielkościach z rybiego targu czy golibrodach, tworzących wewnętrzny krąg pałacowej kamaryli. Niestrudzona Syryjka zatem skutecznie wywarła presję na wnuka, by wbrew opinii dworskiej koterii wyniósł do rangi współwładcy ciotecznego brata Aleksjanusa, syna Julii Mamei. Choć Heliogabal aktu adopcji żałował i próbował pozbawić kuzyna tytułu, było za późno. Feralna plotka o śmierci Aleksjanusa (znanego później jako cesarz Aleksander Sewer) wywołała niemożliwy do opanowania zgiełk w koszarach pretorianów. Ciąg dalszy opisuje, tym razem zgodnie z faktami, autor SHA:

[…] najpierw w różny sposób zgładzono wtajemniczonych w rozpustne życie Heliogabala; jednych mordowano, wyrywając im wnętrzności, innym przebijano dolną część ciała, aby rodzaj śmierci odpowiadał sposobowi ich życia. Następnie napadnięto na Heliogabala i zamordowano go w ustępie, dokąd uciekł.

Karl Christ przytacza opinię Franza Cumonta, w którego przekonaniu za pryncypatu Heliogabala „cesarstwo na pewien czas przekształciło się w kalifat”. Abstrahując od mylenia pojęć i oczywistych anachronizmów, warto rozważyć, do jakiego stopnia oceny Heliogabala pozostają odbiciem kodu kulturowego, map mentalnych i światopoglądów badaczy. To zjawisko, tak stare jak historiografia, w przypadku tej tematyki jest skrajnie wyostrzone.

Charakterystyczne, że Kasjusz Dion, nasze główne źródło, konsekwentnie używa w stosunku do Heliogabala rodzajnika żeńskiego. Gdy siłacz Aureliusz Zotikuks powitał cesarza słowami: „Mój Panie!”, ten miał się zawstydzić i odrzec: „Nie nazywaj mnie Panem, jestem Panią”. Mark Nugent uważa, że Heliogabal był osobą transpłciową (transgender) i jednym z pierwszych bohaterów odnotowanych w starożytnych źródłach, dążących do korekty płci. Przeciwne stanowisko zajmuje Jay Carriker, który jednak ignoruje przekaz Diona o tym, że Heliogabal chciał być określany jako kobieta, czemu wielokrotnie dawał wyraz. Ewa Nowacka, polska pisarka, autorka powieści historycznych osadzonych w realiach starożytnego Rzymu, na potrzeby powieści Heliogabal, wnuk Mezy – niedawno przypomnianej – przeprowadziła rozmowy ze specjalistami: wychowawcą, psychologiem, lekarzem psychiatrą i lekarzem endokrynologiem. Należy oczywiście wziąć poprawkę na to, że książkę oddano do składania w 1973 roku, w ciągu pięciu dekad nauki medyczne osiągnęły znaczny progres. Poza tym praktycznie niemożliwe jest ustalenie tożsamości płciowej czy orientacji seksualnej osób znanych wyłącznie ze źródeł, i to do tego stopnia tendencyjnych. W wydaniu z 1974 roku autorka dziękuje rozmówcom za pomoc w napisaniu książki, należy zatem przyjąć, że wywiady, będące integralną częścią dzieła, rzeczywiście się odbyły. Lekarz endokrynolog, podpisany jako „M.Cz.”, po przedstawieniu mu historii Heliogabala wysuwa hipotezę, że siostrzeniec Julii Mamei „cierpiał na tak zwany zespół endokrynologiczny Klinefeltera”, dodaje też uwagę o urodzie Heliogabala: „[…] nie można wykluczyć, że Basjanus był naprawdę podobny do kobiety, co lubił podkreślać kostiumem, uczesaniem, ozdobami, kosmetykami i zachowaniem”. Czyniłoby to cesarza osobą interpłciową. Historykom pozostaje w tej sytuacji sakramentalne: ignoramus et ignorabimus (łac. „nie znamy i nie poznamy”). Ewidentna odmienność Heliogabala nie tylko spotykała się z niezrozumieniem i pogardą otoczenia. Miała także bezpośredni wpływ na pośmiertne potępienie go. W następstwie do dziś w potocznej świadomości jest wykolejeńcem oddającym się wyszukanym rozkoszom. Tak to rozumiało senatorsko-wojskowe otoczenie, tak potomności przekazali dziejopisowie, taka percepcja utrwaliła się nawet w XX-wiecznych badaniach.

reklama
Łuk Septymiusza Sewera

Kasjusz Dion, który swoją narrację kończy na panowaniu Aleksandra Sewera, przyznaje, że większość pryncypatu Heliogabala spędził poza Rzymem. Jako należący do senatorskiej arystokracji nie ukrywa niechęci do „Sardanapala”, z dezaprobatą wspominając „rządy kobiet”. Gardzi „zniewieściałością” Syryjczyków i Persów, którzy są dlań mało wartościowi w boju i służbie publicznej. Po złotym i srebrnym wieku panowanie Heliogabala wpisuje się w „stulecie rdzy”. W ocenie L. de Arrizabalagi y Prady Herodian jest w wielu miejscach bardziej wiarygodny niż Dion, jako bowiem osobistość spoza stanu senatorskiego był pozbawiony niektórych przynajmniej uprzedzeń, charakterystycznych dla imperialnej elity. XVII Księga SHA, poza rozdziałami 13–17, w ocenie niektórych badaczy jest właściwie pozbawionym wartości zbiorem anegdot, zmyślonych opowieści i przeinaczeń, spisanych rzekomo dla Konstantyna I, a w rzeczywistości – pod koniec IV stulecia, za panowania Teodozjusza Wielkiego, kiedy pożądany był negatywny obraz przeszłości, nurzającej się w błędach pogaństwa.

Materiał jest fragmentem książki „Pastuch panem Rzymu” Łukasza Ścisłowicza. Zainteresował Cię fragment? Zamów książkę poniżej:

Łukasz Ścisłowicz
„Pastuch panem Rzymu”
cena:
11,90 zł
Wydawca:
PROMOHISTORIA [Histmag.org]
Liczba stron:
103
Format ebooków:
PDF, EPUB, MOBI (bez DRM i innych zabezpieczeń)
ISBN:
978-83-65156-67-9
reklama

Moralizatorskie podejście do wskazanych przekazów, wyznaczające badawczą tendencję, unieśmiertelniło się za sprawą E. Gibbona, dla którego „niewypowiedziana ohyda [postępowania Heliogabala – przyp. autora] przekracza wszystko, co się działo w jakimkolwiek wieku i kraju”. Oto jak następcę Makrynusa ocenił jeden z naszych największych badaczy Rzymu Ludwik Piotrowicz:

Nadzwyczaj urodziny i rozwinięty fizycznie, był jednak umysłowo zupełnym zerem. Wychowany we wschodnich pojęciach, w atmosferze zmysłowych kultów syryjskich wnosił na tron wyobrażenie o swej nieograniczonej władzy, a zarazem nieposkromioną żądzę używania, która się objawiała w najfantastyczniejszych wybrykach. Nigdy godność cesarska nie spadła tak nisko i nie została tak bardzo zhańbiona, jak za „rządów” tego niedojrzałego, szalonego w swym rozpasaniu chłopca, wroga zdecydowanego jakichkolwiek poważniejszych zajęć.

Bez cienia wątpliwości poprzednik Aleksandra Sewera kwestionował mos maiorum (starorzymskie cnoty), wprowadzając w ich miejsce wschodnie wzorce. Echem materiału źródłowego pozostają opinie dwudziestowiecznej historiografii: „Ów rozpustnik na miarę Nerona i Kommodusa doprowadził administrację rzymską do stanu absolutnego chaosu i ruiny”. Równie stereotypowo wypada opinia wielkiego Aleksandra Krawczuka: „[…] Heliogabal należał do najgorszych, bo wręcz obłąkanych, władców w całej historii Rzymu”. John Stuart Hay, autor wydanej w 1911 roku pierwszej naukowej biografii wnuka Mezy, odchodzi od umocnionej przez E. Gibbona radykalnie negatywnej wizji rządów nastolatka, charakteryzując wszakże już we wstępie istotę jego władzy: „Olbrzymie bogactwo i niepohamowana rozrzutność, luksus i estetyzm doprowadzone do skrajności, zmysłowość we wszystkich wytwornościach wschodniego zwyczaju”. Według cytowanego autora następca Makrynusa posiadł „geniusz do estetyki i religijności, który opisujący jego życiorys historycy chcieli potępić”. Hiperkrytyczne stanowisko wobec literackiej tradycji zajmuje Martijn Icks, autor nowej biografii Heliogabala. Przyczyną nienawiści senatorskiej elity wobec cesarza miała być głównie jego polityka religijna, podstawa najbardziej kuriozalnych pogłosek tworzących obraz „potwora”. W podobnym tonie wypowiada się L. de Arrizabalaga y Prado: Heliogabal był po prostu ofiarą rodzinnych i dworskich intryg, złożonym przez własną babkę na ołtarzu brutalnej walki o władzę. Kampania oszczerstw i kalumnii, do dziś pokutujących w historiografii, ruszyła pełną parą już w pierwszych godzinach po wymordowaniu dworu cesarskiego z cesarzem na czele. Wobec takich ocen formułowany jest generalny zarzut ignorowania treści źródeł pisanych, które zastępowano własną interpretacją osoby imperatora i jego polityki. Na szczególną uwagę zasługuje oczywiście Heliogabal albo anarchista ukoronowany, dzieło Antonina Artauda wydane w 1934 roku. Pisany z wyjątkową werwą esej jest obroną tytułowego „anarchisty”, konsekwentnie dążącego do zniszczenia tradycyjnego ładu, w jakim egzystuje rzymskie społeczeństwo. Artaud w swojej wizji przynajmniej w równym stopniu korzysta z autorskich refleksji, podbudowanych intelektualnym kunsztem, jak z antycznej tradycji literackiej. Należy podkreślić, że nie jest to dzieło naukowe, raczej esej, w którym pisarz co i raz inicjuje intelektualną zabawę z czytelnikiem.

reklama

Nowej oceny doczekała się także religijna polityka syna Soemiady. Warwick Ball zarzuty o składanie dzieci w ofierze przez wyznawcę orientalnego bóstwa zestawia z podobnymi wyobrażeniami na temat chrześcijan w okresie przed „małym pokojem Kościoła”. Zgodnie z hipotezą W. Balla import solarnego kultu do Rzymu, dokonujący się za sprawą determinacji Heliogabala, miał ponadczasowe konsekwencje. Pomimo potępienia Heliogabala zarówno świątynia (choć już bez meteorytu, zwróconego do Emesy), jak i sam kult przetrwały, zaś religijne inicjatywy syryjskiego młodzieniaszka miały wpływ na triumf kultu Sol Invictus (łac., dosł. „Słońce Niezwyciężone”) za panowania Aureliana (270–275), a nawet na ugruntowanie się monoteistycznych wierzeń w IV wieku. Ostatni z poglądów niezmiernie łatwo obalić pytaniem: czy doszukiwanie się praktycznie nieobecnych w materiale źródłowym zależności przyczynowo-skutkowych nie jest aby przejawem mądrości po fakcie, zwłaszcza z perspektywy triumfującego w IV stuleciu monoteizmu?

Obraz przedostatniego reprezentanta seweriańskiej dynastii – infantylnego, złośliwego, krnąbrnego, bezmyślnego, leniwego, rozpasanego w szaleństwie, z lubością nurzającego się w orientalnej pstrokaciźnie, skłonnego do częstych brewerii – został w całości zakwestionowany przez historiografię po II wojnie światowej. Znacznie częściej widzi się obecnie wyalienowaną jednostkę, dojrzewającego młodzieńca, psychicznie być może jeszcze dziecko, od którego nieustannie wymagano. Wymagało otoczenie, wymagała babka, matka, najbardziej wymagająca zaś była rola władcy kosmopolitycznego imperium, zupełnie niepasująca do osobowości, temperamentu i charakteru nastolatka. W starszych opisach wydarzeń z lat 218–222 coraz częściej widzi się karykaturę stworzoną na użytek legitymizacji zamachu stanu, który wyniósł do imperialnej godności Aleksandra Sewera.

Materiał jest fragmentem książki „Pastuch panem Rzymu” Łukasza Ścisłowicza. Zainteresował Cię fragment? Zamów książkę poniżej:

Łukasz Ścisłowicz
„Pastuch panem Rzymu”
cena:
11,90 zł
Wydawca:
PROMOHISTORIA [Histmag.org]
Liczba stron:
103
Format ebooków:
PDF, EPUB, MOBI (bez DRM i innych zabezpieczeń)
ISBN:
978-83-65156-67-9
reklama

Spróbujmy wczuć się w położenie samego bohatera. Czternastolatek w najbardziej intensywnym stadium pokwitania, przygotowywany (przynajmniej przez jakiś czas) do pełnienia posługi kapłańskiej w sanktuarium Elah Gabala, kaprysem Ananke nagle staje się panem świata. Z woli osób trzecich porzuca dotychczasowe życie, zajęcia i środowisko. Jako statysta w spektaklu reżyserowanym przez babkę jest ustawicznie bombardowany oczekiwaniami. Zapewne nikt jednak nie tłumaczy mu, jak ma wypełniać narzucone obowiązki. Manifestując siebie, kreuje swoistą strefę komfortu: kult Boga Góry i towarzystwo spoza sfer arystokratycznych. Puszczony samopas, namiętnie oddaje się figlom nieprzystającym godności pryncepsa. W tym właśnie wyraża się jego dramat: rozdźwięk pomiędzy spełnianiem narzuconych obowiązków władcy Rzymu a zdolnościami młodzieńca, który sprawdziłby się raczej w roli sługi bóstwa, prowadzi go do zguby. Być może poprzez makabryczne żarty (przynajmniej część relacji może w tym przypadku być prawdą) usiłował zwrócić na siebie uwagę otoczenia. 

Forum Romanum, fot. Hans E C Johansson

Można założyć, iż był przeraźliwie samotny, niezrozumiany, wyobcowany, a senatorskie otoczenie milcząco okazywało mu lekceważenie. Jego losy to dramat jednostki wyniesionej do roli głęboko sprzecznej z jej predyspozycjami. Dochodząca do tego kwestia tożsamości płciowej, problem syryjskiego rodowodu, głęboka zależność od żeńskich krewnych – wszystko to czyniło z Heliogabala przeciwieństwo ideału optimus princeps (łac. „najlepszego władcy”). Jak wskazuje Paweł Fijałowski, o ile stosunki homoseksualne nie spotykały się w owych czasach ze społeczną stygmatyzacją, o tyle wieści, że imperator odgrywa rolę strony biernej, musiały się spotkać z wściekłością tradycjonalistycznie nastawionych senatorskich kręgów. Wychowanie odebrane we wczesnym dzieciństwie, relacje z rodzicami, babką, kuzynem – każde ze wskazanych zagadnień pozostaje, niestety, poza spektrum historycznego poznania. Szukając bliskich i życzliwych, trafiał na Komazonów, Hieroklesów czy Zotikusów, najpewniej bezwzględnie wykorzystujących pobyt w otoczeniu cesarza do budowania własnej pozycji i znaczenia. Prawdziwych przyjaciół prawdopodobnie nigdy nie miał. Być może nieprzemijające napięcie powodowała pogłoska o nieślubnym pochodzeniu. Być może w reakcji na dezaprobatę senatu tym silniej okazywał przywiązanie do znanych sobie tradycji, z satysfakcją obserwując rosnącą irytację stołecznej elity. Mogła mu wreszcie coraz bardziej ciążyć pozycja figuranta u boku blisko sześćdziesięcioletniej Mezy. Jeżeli tak rzeczywiście było, spoufalanie się z przedstawicielami marginesu mogło stanowić ucieczkę spod wpływu matki i babki.

reklama

Zaznaczyć wypada, że treść powyższego akapitu to wyłącznie spekulacje, niepoparte materiałami źródłowymi, literackimi ani epigraficznymi. Na bazie źródeł można stwierdzić, że Heliogabal był wyjątkowy pod jeszcze jednym względem. Wielu jego poprzedników bez wahania brukało korytarze palatyńskiego pałacu krwią bliskich, o ile tylko krewni czy stronnicy byli w stanie im zagrozić. Syn Soemiady nie idzie w ślady Nerona, nie morduje matki, nie odprawia w zaświaty babki (spekulacje Swetoniusza na temat losów Kaliguli i Antonii Młodszej), nie kładzie trupem Aleksjanusa, ewidentnego rywala, nie przeprowadza czystek politycznych, przeciwnie – pozostaje w letargu nawet w obliczu śmiertelnego zagrożenia. Jest całkowicie niezdolny do podjęcia jakichkolwiek działań. Nie słyszymy, by po przybyciu „fałszywego Antonina” do Rzymu zapanował w nim terror na miarę późnych lat rządów Tyberiusza. Pod tym względem bohater Irydiona także wyłamywał się ze schematów.

Prawda o Heliogabalu

Panowanie Sekstusa Wariusza Awitusa Basjanusa to spirala nieporozumień. Od czasów Augusta oczekiwania wobec pryncepsa były jednoznaczne. Skoro uosabia majestat senatu i ludu rzymskiego, na co dzień musi z pełną czcią i zaangażowaniem spełniać wszelkie powinności „ojca ojczyzny”: nadzorować stołeczną i prowincjonalną administrację, przynajmniej co jakiś czas pojawiać się w kurii, okazywać patres choćby pozorny szacunek, wydawać konstytucje i reskrypty, realizować jurysdykcję, w razie potrzeby – poprowadzić legiony do boju i odebrać wieniec triumfatora. Nade wszystko – otaczać się poważnymi, uznanymi osobistościami. Jednym słowem, rządzić, być swoistym zwornikiem państwa. Heliogabal jednak nie miał czasu na rządzenie. Nie rozumiał, jak groźne konsekwencje przyniesie gwałtowny import religijnych nowinek. Senatorska arystokracja z przechodzącą w obrzydzenie konsternacją przyjmowała postępowanie młodego władcy. Sama, rzecz jasna, niezdolna, by przedsięwziąć jakiekolwiek kroki, wyczekiwała pałacowego przewrotu jak generacja Horacego zakończenia wojen u schyłku republiki. Najmłodszy prynceps, jakiego do tamtych dni widział Rzym, wnosił w sfery najwyższej władzy kod zachowań odczytywany przez Rzymian jako zamach na uświęcone zwyczaje praojców. Co w Emesie mogło pozostawać kwintesencją wyczucia i dobrego smaku, w Rzymie spotykało się z wrogością. Zamordowany z inicjatywy Julii Mezy, ze strony tychże Rzymian doczekał się wieczystego potępienia. Postać tragiczna. Nawet nie starał się pojąć, w jaki sposób jego postępowanie, odczytywane jako kompromitacja najwyższej państwowej funkcji, z dnia na dzień przybliża go do owej latryny, w której wydał ostatnie tchnienie. Oto przykład żartu Klio, równie przewrotnego, jak te Heliogabala.

Materiał jest fragmentem książki „Pastuch panem Rzymu” Łukasza Ścisłowicza. Zainteresował Cię fragment? Zamów książkę poniżej:

Łukasz Ścisłowicz
„Pastuch panem Rzymu”
cena:
11,90 zł
Wydawca:
PROMOHISTORIA [Histmag.org]
Liczba stron:
103
Format ebooków:
PDF, EPUB, MOBI (bez DRM i innych zabezpieczeń)
ISBN:
978-83-65156-67-9
reklama
Komentarze
o autorze
Łukasz Ścisłowicz
Łukasz Ścisłowicz (ur. 1985). W 2009 roku ukończył studia na Wydziale Historyczno-Pedagogicznym Uniwersytetu Opolskiego. Od lat pracuje w sektorze edukacji prywatnej. Autor książki "Cesarstwo Rzymskie. Ograniczona monarchia czy autokracja? Pryncypat" (2015) oraz zbioru zadań "Matura z historii. Arkusze maturalne" (2018). Interesuje się historią instytucji politycznych i społecznych w starożytności, ze szczególnym uwzględnieniem następujących zagadnień: zbiorowa świadomość, społeczne podziały i konflikty, ideologia i władza w świecie rzymskim.

Zamów newsletter

Zapisz się, aby otrzymywać przegląd najciekawszych tekstów prosto do skrzynki mailowej. Tylko wartościowe treści, zawsze za darmo.

Zamawiając newsletter, wyrażasz zgodę na użycie adresu e-mail w celu świadczenia usługi. Usługę możesz w każdej chwili anulować, instrukcję znajdziesz w newsletterze.
© 2001-2024 Promohistoria. Wszelkie prawa zastrzeżone