Czy „Biała odwaga” pokazuje prawdę historyczną?
Uważam, że każdy film historyczny powinien być oceniany na dwóch płaszczyznach: jako dzieło artystyczne z jednej strony, a z drugiej pod względem zgodności obrazu z faktami historycznymi.
Biała odwaga na malowniczym Podhalu
Zaczynając od pierwszego kryterium muszę przyznać, że twórcy „Białej odwagi” świetnie wykonali swoją pracę. Ujęcia gór i sceny wspinaczkowe są ukazane tak fenomenalnie, że nigdy w życiu ich nie zapomnę. Tatry nigdy wcześniej nie zostały ukazane tak genialnie jak w „Białej odwadze”.
Tak samo oceniam dobór aktorów do głównych ról. Filip Pławiak, grający kolaborującego z Niemcami, nieszczęśliwie zakochanego w pięknej Bronce taternika Jędrka, potrafił niezwykle przekonująco stworzyć postać złożoną, niejednoznaczną z moralnego punktu widzenia i ostatecznie tragiczną, która mimo swoich wątpliwych moralnie działań ostatecznie wzbudza tylko współczucie i sympatię. To samo należy powiedzieć o Julianie Świeżawskim, który kreując postać Maćka, brata Jędrka sportretował człowieka dojrzałego, odpowiedzialnego, o wysokim poziomie moralnym, zarazem przerażająco podporządkowanego mentalnie swojemu ojcu, któremu nie potrafił się sprzeciwić, mimo świadomości, że ten krzywdzi zarówno jego, jak i jego brata. Sandra Drzymalska udowodniła po raz kolejny, po swoich rolach w „Filipie” i „Stuleciu Winnych”, że jej powołaniem jest granie kobiet o silnym i niezależnym charakterze, gdyż w tej roli na pewno nigdy nie zawiedzie. Doceniam także kreację Jakuba Gierszała, który m.in. ze względu na swój świetny niemiecki bez dwóch zdań był jednym najlepszych polskich aktorów do obsadzania w roli Niemca. Na koniec wspomnę także o Andrzeju Konopce, grającego postać demonicznego ojca głównej bohaterki. Konopka trafnie ukazał podstawową cechę jego charakteru – patologiczną chciwość, w imię której potrafił dokonywać niezwykle odrażających niegodziwości.
Fabularny i obyczajowy motyw fikcyjny czyli „trójkąt miłosny”, tworzony przez Bronkę oraz Jędrka i Maćka, ale też wątek Heleny, żydowskiej kochanki Jędrka oraz arystokraty niemieckiego Wolframa von Kamitza nie pozwalają się nudzić ani przez minutę w trakcie trwania filmu.
Biała odwaga: ahistoryczność filmu
Z wielkim żalem muszę stwierdzić, że tych wszystkich wcześniejszych pochwał nie mogę powtórzyć w aspekcie oceny zgodności filmu z wiedzą historyczną. Mowa o Goralenvolku, czyli kolaboracji pewnych grup górali z niemieckimi okupantami w czasie II wojny światowej. Od jesieni 1939 roku Niemcy zaczęli lansować tezę o rzekomej odrębności etnicznej mieszkańców Podhala, którzy mieli tworzyć spokrewniony z Niemcami „Goralenvolk” – „naród góralski”. Utworzono w tym celu „Komitet Góralski” pod przewodnictwem Wacława Krzeptowskiego, przedstawiciela jednego z ważniejszych rodów góralskich, przed wojną prezesa oddziału SL w Nowym Targu. Inne znane osoby, które udało się na Podhalu pozyskać Niemcom do współpracy to Henryk Szatkowski i Witalis Wieder, ten ostatni już przed wojną był agentem wywiadu niemieckiego.
Jednak odzew społeczny dla „Goralenvolku” nie uzyskał dużej skali. Historycy są w tej materii zgodni. Znany badacz XX-wiecznej historii Polski, zmarły w 2009 roku profesor UW Paweł Wieczorkiewicz zwrócił uwagę, że gdy w 1942 roku okupanci niemieccy wprowadzili dla górali odrębną od polskiej listę narodowościową, podpisało ją zaledwie około dwa tysiące osób. Wobec samego Wacława Krzeptowskiego górale stworzyli szyderczą przyśpiewkę „Wacuś, Bedzie wisioł za cosik”. Ostatecznym bankructwem idei Goralenvolku była próba utworzenia przez Niemców kompanii góralskiej w 1943 roku, która w ramach narodowych jednostek Waffen SS. Wytypowano do niej 400 ludzi, z których 388 (sic!) zbiegło albo wycofało się jeszcze przed rozpoczęciem szkolenia. W styczniu 1945 roku Wacław Krzeptowski został stracony przez żołnierzy AK za zdradę.
Uważam, że ukazanie zjawiska Goralenvolku było tym, z czym twórcy filmu totalnie sobie nie poradzili. Przede wszystkim ukazali oni górali jako społeczność, która nie czuje się Polakami, tylko osobną grupą etniczną. Ogólnej wymowy i błędów nie zmieniają pojedyncze sceny, jak ta, gdy jeden z okupantów mówi z wyrzutem: „Mieli podpisywać, a nie podpisują, miało ich być wielu, a jest garstka”. Twórcy filmu posunęli się jednak do rażącej manipulacji tworząc wątek góralskiego oddziału SS, podczas gdy jak wspomniałem wyżej, taki oddział jedynie próbowano sformować, ale zakończyło się to totalnym fiaskiem jeszcze przed rozpoczęciem jego szkolenia. Autorzy w podkreśleniu dystansu, który według nich miał oddzielać górali od Polaków, posuwają się nawet do tego, że ukazani w filmie polscy partyzanci ukazani są jako żywiący patologiczną nienawiść do społeczności góralskiej, czego przykładem jest scena zabójstwa przez nich żony kolaboranta niemieckiego, w której słyszymy słowa „za zdradę Polski góralska k***”.
Czego jeszcze zabrakło?
Nie ukazano także przeciwwagi dla Goralenvolku, którą była założona w maju 1941 roku przez poetę Augustyna Suskiego ps. „Stefan Borus” Konfederacja Tatrzańska, której twórca Augustyn Suski pisał: „Podhale i górale to Polska i Polacy, jest to fakt, którego nie zmieni jakiś tam Wacek czy arcyhitler”. Tymczasem autorzy filmu potraktowali Konfederację Tatrzańską jako „byt nieistniejący”. Poza tym nie zobaczymy w filmie jakiegokolwiek udziału górali w Polskim Państwie Podziemnym, poza jedną sceną w której Maciek, brat głównego bohatera przeprowadza polskiego oficera przez góry do Słowacji. Ta scena to moim zdaniem zdecydowanie za mało w kwestii stosunku ludności Podhala do polskiej konspiracji w okresie II wojny światowej.
Niezrozumiałe dla mnie jest także ukazanie górali jako społeczności, która swoich zmarłych grzebie w jaskiniach, co także w pierwszej połowie XX wieku nigdy nie miało miejsca. Tak samo nieprawdziwy jest ich obraz jako społeczności, która powszechnie i doskonale zna język niemiecki.
„Biała odwaga” to film, który wywołał we mnie duży żal. Miał on naprawdę wielki potencjał do przybliżenia polskiej i zagranicznej publiczności dziejów Podhala okresu II wojny światowej. Niestety, zamiast postarać się o profesjonalną konsultację historyczną, twórcy wykreowali ahistoryczną rzeczywistość. Dlatego też stanowczo odradzam czerpanie z tego filmu wiedzy historycznej. Odrzucając tło historyczne można skupić się na fikcyjnych losach głównych bohaterów.