Co wspólnego ma Żagań z serialem „Masters of the Air”? Opowiada o tym Marek Łazarz, dyrektor Muzeum Obozów Jenieckich
Zobacz także:
- „Masters of the Air” to kontynuacja kultowej „Kompanii braci”
- Czy „Kompania braci” jest najlepszym serialem wojennym?
Magdalena Mikrut-Majeranek: Wątek obozu jenieckiego w Żaganiu, na którego terenie znajduje się dziś Muzeum Obozów Jenieckich, pojawia się w wielu filmach, jednakże żaden nie został tu nakręcony. Jaka jest tego przyczyna?
Marek Łazarz: Filmowcy nie kręcili tu filmów z kilku powodów. Większość filmów historycznych powstawała w latach 60. ubiegłego wieku, kiedy większość terenu zajmował czynny poligon wojskowy. W tamtych czasach wpuszczenie brytyjskich czy amerykańskich filmowców na teren wojskowy nie wchodziło w grę. Realizatorzy filmu „Wielka ucieczka” chcieli tu przyjechać, ale do tego nie doszło. Prawdopodobnie nie zamierzali kręcić filmu na terenie obozu, ale planowali wybrać się jedynie na rekonesans.
Niedługo, bo 29 października przypada 80. rocznica kolejnego wydarzenia, które zostało upamiętnione przez filmowców. Mowa o ucieczce sfilmowanej w 1950 roku „The Wooden Horse”. To historia, o której warto mówić. W 1943 roku jeńcy wojenni wykopali tunel pod drutami ogrodzenia obozu, wykorzystując jako zasłonę drewnianą skrzynię gimnastyczną. Chcemy ten temat przypomnieć, ponieważ to jedyna w pełni udana akcja ucieczkowa podczas II wojny światowej. Tutaj nikt nie ucierpiał, nikt nie zginął. Trzech Brytyjczyków wymyśliło plan i w pełni go zrealizowali. Udało im się przedostać do Szwecji, a stamtąd do Anglii. Ta historia została zdominowana przez „Wielką ucieczkę” Johna Sturgesa, ponieważ hollywoodzki film był popularny na świecie, a ten brytyjski słabo kojarzono. Z okazji 80. rocznicy tego wydarzenia przygotowujemy specjalną ekspozycję, przyjadą do nas też lotnicy RAFu, którzy zmierzą się z tym tematem, może spróbują odtworzyć tę ucieczkę.
Jak się okazuje, Żagań to miasto lubiane przez filmowców. Jakie produkcje tu jeszcze powstawały?
W Żaganiu powstał cały pierwszy sezon, czyli osiem odcinków „Czterech pancernych i psa”, ale też kręcono tu film „Potem nastąpi cisza”, dramat wojenny z 1965 roku w reżyserii Janusza Morgensterna z Danielem Olbrychskim i Markiem Perepeczko. Co ciekawe w Żaganiu miał być kręcony jeden odcinek „Stawki większej niż życie”, ale skończyło się jedynie na wykonaniu dokumentacji zdjęciowej. W 2012 roku na żagańskim dworcu kolejowym powstało kilka ujęć do filmu „Yuma” w reżyserii Piotra Mularuka. Całkiem niedawno odwiedzili nas dziennikarze motoryzacyjni: Jeremy Clarkson, Richard Hammond i James May. Przyjechali też do naszego Muzeum Obozów Jenieckich i na terenie dawnego obozu Stalag Luft 3 kręcili jeden z odcinków „The Grand Tour: Eurocrash”. Opowiedziałem im też historię Wielkiej Ucieczki.
W 1971 roku na terenie dawnego obozu otwarte zostało Muzeum Martyrologii Alianckich Jeńców Wojennych, a w 2009 roku zmieniono nazwę na Muzeum Obozów Jenieckich w Żaganiu. Co zobaczymy w Muzeum?
Muzeum powstało na terenie obozu jenieckiego Stalag VIII C. Obóz ten został utworzony już w 1939 roku, z kolei w 1942 roku powstał Stalag Luft 3. Nasza placówka została powołana do istnienia w 1971 roku dla upamiętnienia historii obozowych. Ekspozycje koncentrują się wokół tych dwóch obozów jenieckich.
Dlaczego zdecydowano się ulokować obóz właśnie w tym miejscu? Jakie czynniki miały na to wpływ?
Funkcjonowanie obozów jenieckich w Żaganiu związane jest z tym, że był to teren wojskowy. Żagań już od XIX wieku był miastem wojskowym. I to był główny powód powstawania na tym terenie obozów jenieckich. Większość stalagów budowano w pobliżu poligonów, baz wojskowych itp. Tak samo wydarzyło się w Żaganiu. Pamiętajmy jednak, że przed 1945 roku mówimy o niemieckim mieście Sagan.
W Stalagu Luft 3 w czasie II wojny światowej więzieni byli alianccy lotnicy. Czy wcześniej funkcjonowały na tym terenie inne obozy jenieckie?
Kwestie związane z jeńcami wojennymi zaczęto porządkować w XIX wieku. W latach I wojny światowej traktowanie jeńców wojennych regulowały załączniki do konwencji haskich z 1899 i 1907 roku. W Żaganiu (niem. Sagan) stacjonowały jednostki wojskowe i już w czasie wojen napoleońskich czy wojny francusko-pruskiej zaczęły powstawać zaczątki obozów jenieckich. W okresie 1914–1918 na terytorium Niemiec istniała bardzo rozbudowana sieć obozów. Jeden z nich funkcjonował na południowych obrzeżach Żagania na terenie dawnego poligonu wojskowego, czyli w miejscu, gdzie obecnie znajduje się nasze muzeum.
Jakie warunki panowały w Stalagu Luft 3 w Żaganiu? Czym różnił się on od innych niemieckich obozów?
Wokół tego obozu narosło wiele mitów rozpowszechnianych głównie przez film, ale też przez anglo-amerykańską literaturę. W wielu publikacjach obóz jest przedstawiany jako karna placówka dla notorycznych uciekinierów. Tymczasem obóz nie wyróżniał się niczym szczególnym. Był jednym z siedmiu utworzonych przez Luftwaffe obozów dla zestrzelonych lotników alianckich. W tym konkretnym przypadku dla oficerów. Przetrzymywano tu głównie lotników Sił Powietrznych Armii Stanów Zjednoczonych (USAAF) oraz Królewskich Sił Powietrznych Wielkiej Brytanii (Royal Air Force – RAF).
Polecamy e-book Mateusza Balcerkiewicza – „Wojna Jasia. Polski żołnierz w walce z bolszewikami”
Jeśli chcemy go porównać do obozów Wehrmachtu, to różnica będzie duża. Przede wszystkim obozów Wehrmachtu było bardzo dużo. Całe Niemcy hitlerowskie były podzielone na okręgi wojskowe. W każdym z 21 okręgów znajdowało się co najmniej kilka stalagów i oflagów. Natomiast tych typowo lotniczych stalagów było tylko siedem w całej Rzeszy, a nasz żagański był tak naprawdę obozem oficerskich, czyli oflagiem. Warunki już z założenia były tu lepsze. Oficerowie w niewoli byli traktowani zupełnie inaczej. Nie zmuszano ich do pracy, tak jak działo się w przypadku np. żołnierzy, podoficerów i szeregowych, którzy musieli pracować m.in. w przemyśle czy rolnictwie.
Standard życia w obozie żagańskim też był dużo lepszy. Obozy funkcjonowały jak niezależne jednostki wojskowe. Administrację obozami Niemcy pozostawili jeńcom. Obozy były skonstruowane jak jednostki wojskowe. Były podzielone na kilka sektorów, każdy z baraków miał swojego dowódcę, a baraki były podzielone na pokoje. To taki typowy łańcuch dowodzenia.
Oczywiście, odbywały się apele poranne i wieczorne. Podejmowane też działania antyucieczkowe, co pokazano w filmie „Wielka ucieczka”. Powstał nawet specjalny pododdział „łowców tuneli”, który zajmował się przeciwdziałaniu ucieczkom. To byli tak naprawdę jedyni wartownicy, którzy wchodzili na teren obozu. Pozostali wartownicy pilnowali obozu wokół zewnętrznego ogrodzenia. Zresztą byli to zazwyczaj weterani pierwszej wojny światowej, którzy nie nadawali się już do walki na froncie. Rekrutowali się z Luftwaffe.
Warunki bytowe w Żaganiu były dobre w porównaniu do innych obozów. Podczas II wojny światowej jeńców wspierał m.in. Czerwony Krzyż, ale też Young Men’s Christian Association (YMCA). To organizacja, która już od pierwszej wojny światowej organizowała pomoc humanitarną dla obozów jenieckich. Mogę zaryzykować takie stwierdzenie, że jeńcy żagańscy mieli trochę więcej szczęścia, z tego powodu, że biuro YMCA na Niemcy od sierpnia 1943 roku znajdowało się właśnie w Żaganiu. Obóz ten był też regularnie wizytowany przez delegacje szwajcarskie, które weryfikowały przestrzeganie konwencji genewskiej.
YMCA zgodnie z konwencją genewską wypełniała potrzeby duchowe i intelektualne jeńców. To znaczy, że dostarczała do obozów sprzęt sportowy, książki, materiały piśmiennicze, podręczniki, instrumenty muzyczne, ponieważ w obozach działały zarówno zespoły muzyczne, jak i grupy teatralne. Trzeba też pamiętać, że YMCA i Czerwony Krzyż zajmowały się wszystkimi obozami, ale ze względu na obecność biura YMCA w tym mieście, częstotliwość wizyt była większa.
Choć w zbiorowej świadomości obóz w Żaganiu występuje rzadko, jest to miejsce, które pojawiło się w kilku produkcjach filmowych. Chodzi o „The Wooden Horse” oraz „Wielka ucieczka”. Za ich sprawą temat został spopularyzowany. Co przyciąga tu filmowców?
Temat obozów jenieckich przez wiele lat był marginalizowany. Może to wynikać z faktu, że w latach 60. mocno eksponowano temat obozów koncentracyjnych. W tamtym okresie obozy jenieckie i koncentracyjne w zasadzie wrzucano do jednego worka. Natomiast dzieli je przepaść. Staramy się edukować i poruszać tematykę jeniecką. To między innymi dlatego razem z innymi polskimi instytucjami zajmującymi się tą tematyką powołaliśmy Sieć „Liga Pamięci Jenieckiej”. To konsorcjum integrujące instytucje i środowiska, które zajmują się jenieckimi miejscami pamięci w Polsce. Liderem projektu jest Centralne Muzeum Jeńców Wojennych w Łambinowicach, a naszym celem jest zwrócenie uwagi i pokazanie tematyki jenieckiej.
Kiedyś jeden z byłych brytyjskich jeńców wojennych powiedział mi, że gdyby nie ten film, to być może świat nie usłyszałby o Żaganiu, Stalagu Luft 3 i wielkiej ucieczce. Film „Wielka ucieczka” pomaga nam w popularyzowaniu historii i promowaniu tej historii obozowej.
Kino i literatura popularna popularyzują historię, jednakże nie zawsze rzetelnie pokazują wydarzenia. A jak było ze wspomnianą „Wielką ucieczką”?
Filmy nie powstają po to, żeby uczyć historii. Ich podstawową funkcją jest rozrywka. Dyskusja na temat tego, czy jest on zgodny z historią jest na wyrost. „Wielka ucieczka” to oczywiście hollywoodzki film, w którym niektóre wątki pominięto, inne udramatyzowano, pewne szczegóły dodano, ale całościowo patrząc na ten obraz, trzeba przyznać, że poszczególne etapy przygotowań do ucieczki są pokazane wiernie. Cała historia trwała rok, a film ma zaledwie dwie godziny – trudno jest skompresować tyle wydarzeń w tak krótkim materiale. Przede wszystkim film jest świetnym hołdem dla ludzi, którzy polegli. Wielka Ucieczka była taka naprawdę katastrofą. Zakończyła się tragicznie, bo zginęło 50 uczestników.
Film powstał na podstawie książki Paula Brickhilla, który zresztą sam uczestniczył w opisanej przez siebie ucieczce.
Tak, australijski lotnik Paul Brickhill, który był zaangażowany w przygotowania do operacji, napisał powieść i to jest kluczowa kwestia. Powieść nie jest dokumentem, ani źródłem historycznym. Powieść musi być atrakcyjna, uzupełniona dialogami i niuansami, które niekoniecznie miały miejsce. Książka Brickhilla jest obarczona pewnymi nieścisłościami. To literatura. Nie mamy wątpliwości, że jako uczestnik zdarzeń widział to, co opisuje, ale trzeba mieć na uwadze, że to utwór literacki.
Polecamy e-book Mariusza Gadomskiego – „Kryminalne Wilno”
Martwi mnie, że wielu pisarzy, a nawet historyków analizujących temat Wielkiej Ucieczki, traktowało powieść Brickhilla jako źródło historyczne i wiele publikacji zawiera błędy. Brickhill oczywiście korzystał z różnych dokumentów, ale nie miał dostępu do wszystkiego. Większość z ich odtajniono dopiero w latach 80. ubiegłego wieku, a książka powstała w 1950 roku. Konfrontując materiały źródłowe z publikacją lotnika, dochodzimy do pewnych rozbieżności. Naszą rolą jest wyjaśnianie nieścisłości. Jednym z takich wątków jest kwestia lokalizacji geograficznej Żagania. Dziś miasto znajduje się w Polsce, ale przed 1945 roku to było niemieckie miasto. Na tym polu ciągle występuje zgrzyt. Wielu zachodnich autorów pisze, że Stalag Luft 3 znajdował się w okupowanej Polsce, a to przecież były Niemcy.
Nomenklatura obozowa także nie jest zachowana. Cały Zachód trzyma się rzymskiej trójki, natomiast to jest trójka arabska, zgodnie z dokumentacją niemiecką był to obóz numer trzy. Stalag Luftwaffe numer 3. Jeśli chodzi o stalagi Wehrmachtu, to faktycznie te obozy były oznaczane rzymskimi. W tym przypadku liczba rzymska przy nazwie obozu wskazywała na okręg wojskowy, w którym znajdował się dany stalag czy oflag. W przypadku Śląska to była ósemka rzymska, stąd też Stalag VIII C. To są drobiazgi, ale dla historyków i muzealników są one istotne.
Historycy z Muzeum w Żaganiu zostali zaproszeni do pracy przy serialu „Masters of the Air”. Jak wyglądały kulisy pierwszego kontaktu z filmowcami?
Nasze Muzeum od wielu lat współpracuje ze środowiskami amerykańskich i brytyjskich rodzin jenieckich, rozmaitymi stowarzyszeniami, muzeami zajmującymi się kwestią jeńców wojennych. Uczestniczyliśmy też w pracach nad wieloma dokumentalnymi produkcjami amerykańskimi, australijskimi, kanadyjskimi i brytyjskimi. Tematyka Stalagu Luft 3 na Zachodzie jest dobrze znana. Przypomnijmy, że przebywało w nim łącznie 10,5 tysiąca oficerów alianckich, z czego aż 7 tysięcy stanowili Amerykanie. Większość jeńców stanowili oficerowie 8. Armii Powietrznej i 12. Armii Powietrznej Stanów Zjednoczonych, a lotników RAF-u było 3,5 tysięcy – Brytyjczyków, Australijczyków, Kanadyjczyków, Polaków, Czechów. To był bardzo międzynarodowy obóz.
Od lat utrzymujemy kontakty z ich potomkami. Współpraca z tymi środowiskami trwa. Serial powstaje na podstawie książki o tym samym tytule. Z jej autorem korespondowaliśmy wiele lat temu. Wszystko gdzieś powoli kiełkowało, a kiedy ruszyła produkcja, zostaliśmy zaangażowani jako konsultanci historyczny. To dla nas ogromne wyróżnienie, zaszczyt, ale i olbrzymia satysfakcja. W projekt zostałem zaangażowany ja i pani ze Stanów Zjednoczonych, której ojciec był jednym z jeńców żagańskiego stalagu. Marylin napisała najpierw wspomnieniową książkę o swoim ojcu, a później opracowanie dotyczące naszego obozu. Wspólnie zorganizowaliśmy kilka zlotów jeńców żagańskich w USA, w których braliśmy udział. To drobiazgi, które spowodowały, że zostaliśmy włączeni do produkcji.
Kiedy ruszyła produkcja, zostaliśmy przyporządkowani do grupy scenografów. Naszym zadaniem było przekazanie producentom wszystkich niezbędnych informacji na temat tego, jak wyglądał obóz, baraki, pomieszczenia, w których mieszkali, jak wyglądało życie jeńców, czym się zajmowali itp. Przekazywaliśmy im naszą wiedzę podczas konferencji odbywających się online, ponieważ prace nad serialem przebiegały w czasie pandemii.
Nie jest tajemnicą, że akcja serialu toczy się także w żagańskim obozie. Trafiło tu dwóch lotników 8. Armii Powietrznej, którzy są głównymi bohaterami serialu. Byli jeńcami w Stalagu Luft 3, potem uczestniczyli w marszu ewakuacyjnym i ostatecznie zostali wyzwoleni na Bawarii w kwietniu 1945 roku. Z tego też powodu zaproponowaliśmy realizację przynajmniej części zdjęć w Żaganiu, ale wybuchła pandemia, która uniemożliwiła podróże. Plenerowy plan filmowy zorganizowano w jednym miejscu w Anglii.
Czy Steven Spielberg i Tom Hanks odwiedzili Żagań?
Nie, ponieważ akurat w tym czasie wybuchła pandemia. W okresie prac nad produkcją sam Hanks zachował na COVID.
Serial „Masters of the Air” ma świetny potencjał promocyjny. Przypomni o Muzeum w Żaganiu.
Widzowie dowiedzą się o stalagu, a jak było rzeczywiście, o tym chętnie opowiemy podczas wizyty w naszym muzeum.
Zapraszamy zatem do muzeum, a ja dziękuję serdecznie za rozmowę!