Budował mosty i elektrownie, popularyzował żelbet, a zginął bestialsko zamordowany. Kim był Marian Lutosławski?
Witolda i Mariana Lutosławskich łączy więcej niż wspólne nazwisko i herb. Obaj wywodzili się z rodziny o patriotycznych korzeniach. I to tej samej. Marian miał brata Franciszka, którego syn to właśnie rzeczony Witold. Zarówno wuj, jak i bratanek zapisali się na kartach historii. O ile kompozytor dożył sędziwego wieku, o tyle inżynierowi nie było to dane. Marian Lutosławski został zamordowany w 1918 roku podczas egzekucji. Razem z nim zginął również jego brat Józef. Obaj byli działaczami politycznymi i społecznikami. Należeli do Stronnictwa Narodowo-Demokratycznego, które sprzeciwiało się rządom bolszewików. Bracia zostali oskarżeni o działalność kontrrewolucyjną i bestialsko zamordowani przez bolszewików.
Marian Lutosławski - wynalazca, inżynier, budowniczy
Jak podaje Sławomir Karaś i Katarzyna Puczyńska, Marian Lutosławski urodził się 20 marca 1871 roku w Drozdowie. Z kolei w publikacji Piotra Rataja i Jerzego Hickiewicza występuje data 1 kwietnia 1871 roku.
„Inż. Marian Lutosławski był postacią niepospolitą, ale z drugiej strony typową dla okresu polskiego pozytywizmu” - pisał Sławomir Karaś w publikacji „MOSTY inżyniera Mariana Lutosławskiego w Lublinie", s. 24.
O życiu osobistym inżyniera wiadomo niewiele. Poślubił Marię Zielińską. Małżeństwo doczekało się czworga dzieci: Franciszka, Zbigniewa, Hanny i Zofii. Zdecydowanie więcej można powiedzieć o karierze naukowej inżyniera. Maturę zdał w 1888 roku w Dorpacie. Następnie przez rok studiował na tamtejszym uniwersytecie filozofię i przyrodę, a w 1889 roku przeniósł się do stolicy Estonii. Podejmując studia na Politechnice w Rydze, obrał kierunek, w którym podążał przez resztę swoich dni. Kształcił się jeszcze na kilku innych uczelniach, w tym m.in. na Uniwersytecie Technicznym w Darmstadt w Niemczech, gdzie uzyskał dyplom z inżynierii elektrycznej. Po zakończeniu studiów przeprowadził się do Warszawy. Sam także wykładał. Prowadził zajęcia na wydziale mechanicznym Szkoły Inżynierskiej im. H. Wawelberga i St. Rotwarda. Warto dodać, że po zakończeniu II wojny światowej wspomniana uczelnia została włączona do Politechniki Warszawskiej, czyli najstarszej uczelni technicznej w Polsce.
W swoim dorobku Lutosławski ma wiele znaczących dokonań. Opracował zagadnienie konstrukcji żelbetowych i rozpowszechnił w Polsce system konstrukcji żelbetowej François Hennebique'a, a konstrukcjom, które zbudował w 1908 i 1909 roku w Lublinie poświęcona została publikacja Sławomira Karasia „MOSTY inżyniera Mariana Lutosławskiego w Lublinie”.
- Wybudowane przez M. Lutosławskiego mosty szczęśliwie przetrwały swój czas służby. Wobec braku innych analogicznych konstrukcji z okresu początków żelbetu stały się pomnikami tej technologii w wymiarze światowym – pisze Sławomir Karaś na s. 7 wspomnianej publikacji.
W Warszawie Lutosławski założył fabrykę o nazwie Grafit. Produkowano w niej sejfy ognioodporne. Także w stolicy, a dokładnie Hotelu Bristol, w 1900 roku zbudował pierwszą w Polsce elektrownię o mocy 250 kW, napędzaną silnikiem spalinowym R. Diesla. Jak wskazano w publikacji „Wielkie biografie 3. Odkrywcy, wynalazcy, uczeni”, „elektrownia hotelowa zasilała 3000 żarówek 16-świecowych, 24 lamp łukowych i 75-konny silnik napędzający windy”. Nieco dalej, bo w pasażu Simonsa niedługo później uruchomiona została druga elektrownia o mocy 240 kW. Dwa lata później powstało warszawskie biuro techniczno-projektowe Lutosławskiego, które specjalizowało się w budownictwie z betonu zbrojonego. Inżynierowi przypisuje się także współudział przy stworzeniu nazwy żelbet, która zastąpiła żelazobeton.
W życiu Mariana Lutosławskiego ważne miejsce stanowiła też działalność społeczno-polityczna. Wynalazca i wizjoner z powodzeniem spełniał się jako trybun ludowy i organizator życia społecznego. Lista jego dokonań jest długa. Był m.in. współzałożycielem rady Banku Towarzystw Spółdzielczych oraz współtwórcą organizacji społeczno-wychowawczej – Polska Macierz Szkolna i Towarzystwa Naukowego Warszawskiego. Należał do Stronnictwa Narodowo-Demokratycznego oraz był aktywnym działaczem Ligi Narodowej. Zorganizował i wydawał pierwszy organ prasowy Narodowej Demokracji (ND), czyli ,,Goniec Poranny i Wieczorny’’.
Kiedy wybuchła I wojna światowa, zrezygnował z pracy zawodowej i zajął się pracą społeczną, angażując się m.in. w utworzenie Polskiego Komitetu Pomocy Sanitarnej PKPS. Został też członkiem Komitetu Obywatelskiego Miasta Warszawy.
Podczas wojennej zawieruchy jego rodzina wyjechała do Rosji. Postanowił uczynić to samo, ale dopiero w 1915 roku, kiedy do Warszawy wkroczyły wojska niemieckie. Razem z bratem Józefem zaangażował się tam w organizację polskich sił zbrojnych walczących po stronie carskiej Rosji, czyli Legionu Puławskiego. Został też członkiem Centralnego Komitetu Obywatelskiego Królestwa Polskiego w Rosji, a w 1917 roku dołączył do Rady Polskiej Zjednoczenia Międzypartyjnego w Moskwie. Działając dla Polskiego Komitetu Pomocy Społecznej do Moskwy, zajmował się organizacją pomocy dla ludności polskiej wysiedlanej z Kongresówki. W centrum jego zainteresowań znajdowały się także polskie szkoły, warsztaty, szpital, ośrodki pomocy i opieki.
Lutosławski napisał kilka podręczników z elektrotechniki
Lutosławski był prekursorem także na polu edukacji i popularyzacji nauki. Jest autorem jednych z pierwszych polskich podręczników z dziedziny elektrotechniki. Napisał m.in. takie publikacje jak: „O zastosowaniu prądów zmiennych o wysokim napięciu do celów motorycznych”, „Prąd elektryczny – jego wytwarzanie i zastosowanie”, „Materyały do słownictwa elektrotechnicznego”, „Nowy system głębokiego fundamentowania na gruntach niepewnych”, „Pale betonowe SIMPLEX do fundamentowania na gruntach niepewnych”, „Warunki techniczne do projektowania i wykonania robót żelbetowych w budownictwie szkieletowem miejskiem”. Ważnym dziełem był też podręcznik „O sztuce obradowania i przewodniczenia zebraniom”, który wydano w 1906 roku.
Tę ostatnią pozycję, jak argumentował, napisał, ponieważ zauważył nasilającą się potrzebę prowadzenia sporów i dyskusji politycznych.
- Wzmogło się u nas poczucie potrzeby życia publicznego i zbiorowego roztrząsania spraw bieżących. Zabawy i przedstawienia, gry i karty, wieczory towarzyskie— wszystko to jednem słowem, co do niedawnego czasu stanowiło jedyny prawie objaw życia zbiorowego, ustąpiło na dalszy plan—a obok coraz mniej ożywionych rozpraw zawodowych zaczęto się zbierać i zrzeszać dla pokonania nowych zadań publicznych: dla wyrobienia sobie poglądu na szybko następujące po sobie wypadki, dla wyboru i urobienia kierunku myśli politycznej, dla naradzenia się, jakie stanowisko zająć wobec licznych i nowych zagadnień chwili, dla uświadomienia sobie własnego położenia zbiorowego i potrzeb kraju, dla należytego wreszcie przygotowania się do tej działalności, którą społeczeństwo ma nadzieję rozwinąć w najbliższej przyszłości. Są to rzeczy w Królestwie Polskiem nowe — oprócz rzadkich bowiem zebrań wyborczych w nielicznych instytucjach kredytowych, ekonomicznych, przemysłowych i sportowych, oprócz dyskusyi w sekcjach Towarzystwa Popierania Przemysłu i Handlu i kilku niedawno dopiero zatwierdzonych Towarzystwach zawodowych, nie było zebrań, ,nie było obrad, nie było sposobności do usłyszenia publicznego słowa – pisał we wstępie do publikacji „O sztuce obradowania i przewodniczenia zebraniom”.
W książce wskazał, że „Ujawnił się przytem ogromny brak wyrobienia parlamentarnego, spowodowany tyloletnią przerwą w samódzielnem załatwianiu potrzeb zbiorowych społeczeństwa. Nie umiemy obradować i nie mamy ludzi, którzyby obradami kierować potrafili. Utrudnia to i tak niełatwe zadanie”.
Marian Lutosławski i tragiczna śmierć
Inżynier nie zdążył nacieszyć się niepodległą Polską. Został bestialsko zamordowany w 1918 roku. Źródła podają dwie ważne informacje, które mogły doprowadzić do tragicznej śmierci wynalazcy. Zgodnie z jedną z wersji, w archiwach rodziny Lutosławskich ma znajdować się notatka księdza Kazimierza Lutosławskiego z 1924 roku. Zanotował on w niej, że Marian zdobył, a następnie przetłumaczył na język francuski dokument tajnej umowy zawartej przez bolszewików z Niemcami. Zgodnie z nim między wspomnianymi stronami doszło do zawarcia porozumienia jeszcze przed pokojem brzeskim. Dokument ten znaleziono podczas rewizji.
Piotr Rataj i Jerzy Hickiewicz zwracają uwagę na jeszcze jedną kwestię. Druga wersja, przytoczona przez wymienionych autorów, opiera się na wspomnieniach niejakiego Władysława Glinki, ziemianina oraz konserwatywnego działacza społecznego i politycznego. Jak zdradził, Marian Lutosławski miał zdobyć tajne artykuły traktatu brzeskiego traktujące o umowie między Niemcami i bolszewikami zawartej w celu „rozbicia polskich sił zbrojnych działających na terenie ogarniętej rewolucją Rosji”. Fakt ten jednak poddawany był w wątpliwość, a sam Glinka nie był przekonany czy Lutosławski faktycznie posiadał wspomniane dokumenty.
Sławomir Karaś z kolei wskazuje, że w mieszkaniu Mariana Lutosławskiego znaleziono traktat pokojowy między Rosją a Niemcami i Austro-Węgrami.
Pewne jest to, że braciom Lutosławskim postawiono zarzut prowadzenia działalności kontrrewolucyjnej. Zostali zaocznie skazani na śmierć i zabici 5 września 1918 roku. Obaj Lutosławscy zostali rozstrzelani kilka dni przed procesem. Miało to miejsce podczas masowej egzekucji dokonanej we wsi Wsiechswiatskoje pod Moskwą.
Pozostali bracia Lutosławscy także angażowali się w życie społeczno-polityczne
Marian Lutosławski miał pięciu braci: Stanisława - redaktora, Jana - publicystę, Kazimierza - księdza i parlamentarzystę, Wincentego - profesora filozofii oraz Józefa - polityka. Warto wspomnieć w telegraficznym skrócie jeszcze o jednym z braci, bowiem Kazimierz, który został księdzem, także udzielał się społecznie. Jego życiorys wymaga osobnego opracowania. W tym miejscy wspomnę jedynie, że ukończył medycynę i doktoryzował się w tej dziedzinie. Miał też doktorat z teologii. Był m.in. posłem na Sejm Ustawodawczy oraz na Sejm I kadencji, a pracował m.in. jako dziennikarz i pedagog, a udzielał się jako trybun ludowy. Po jego śmierci prasa rozpisywała się na temat jego życia i dokonań.
- Zmarły był najruchliwszym( i najpracowitszymi z posłów — i dziś, kiedy już nie żyje, ma się wrażenie, że duch tego przenikliwego człowieka błąka się jeszcze w kuluarach sejmowych – pisano o nim w „Gazecie Robotniczej”.
„Gazeta Poranna” w latach 20. XX wieku określała go mianem „polskiego Savonaroli”, a w „Rzeczypospolitej“ nazwano go „rycerzem naszych dni“.
- Ksiądz Lutosławski był znaną postacią polityczną. Wyraźną i wybitną. Wszyscy w Polsce wiedzieli kim jest i albo go nienawidzili — albo uwielbiati za szereg cnót, któremi ród Lutosławskich się odznacza. Bracia zmarłego to wszystko ludzie wybitni,, począwszy od filozofa, Wincentego; a skończywszy na zamordowanych w Moskwie — Józefie i Marianie – pisał redaktor Gazety Robotniczej.
Zmarł 5 stycznia 1924 roku w rodzinnym majątku w Drozdowie w wyniku powikłań po szkarlatynie.
- Zmarł całkiem niespodzianie i śmierć jego wywołała z jednej strony żal i żałobę narodową - z drugiej - liczne komentarze zamiast wieńca na trumnę – pisano na łamach „Gazety Robotniczej” w styczniu 1924 roku.
Źródła:
- „Gazeta Robotnicza”, 1924, R. 29, nr 12
- Karaś S., MOSTY inżyniera Mariana Lutosławskiego w Lublinie, Warszawa 2014.
- Królikowski L., Marian Lutosławski. Szkice historyczne [w:] „Przegląd Techniczny. Innowacje” 1975, nr 3, s. 30–31.
- Kubiatowski J., Marian Lutosławski [w:] Internetowy Polski Słownik Biograficzny [on-line]. Instytut Historii PAN/Filmoteka Narodowa – Instytut Audiowizualny.
- Michalski G., Lutosławscy przed Witoldem [w:] www.tygodnikpowszechny.pl,
- Puczyńska K., Zętar J., Marian Lutosławski (1871–1918) [w:] Leksykon Lublin [on-line]. Ośrodek „Brama Grodzka - Teatr NN”.
- Rataj P., Hickiewicz J., Marian Lutosławski (1871-1918) [w:] „Maszyny Elektryczne - Zeszyty Problemowe” Nr 4/2017 (116).
- Wielkie biografie 3, Odkrywcy, wynalazcy, uczeni, pod red. B. Kaczorowskiego, Warszawa 2008, s. 431.
- www.drozdowo.pl
- www.pauart.pl/app/artwork?id=AN_KIII_155_9061