Adam Węgłowski – „Labirynt Verne’a, czyli drugie życie kapitana Nemo” – recenzja i ocena
Adam Węgłowski – „Labirynt Verne’a, czyli drugie życie kapitana Nemo” – recenzja i ocena
Czytelnicy mieli szansę poznać pełnego sprzeczności kapitana w trakcie lektury „20 000 mil podmorskiej żeglugi”, które rozpoczynają się od opisu „nieprawdopodobnych plotek krążących wśród mieszkańców miast potowych”, kiedy to liczne statki napotykały na swojej trasie „coś ogromnego”. Jak się okazało, był to okręt podwodny Nautilus dowodzony przez enigmatycznego mściciela z Indii, którego tożsamość poznaliśmy w ostatnich rozdziałach „Tajemniczej wyspy”. Dopełnieniem przygodowej trylogii była powieść „Dzieci kapitana Granta”, na kartach której miłośnicy twórczości „czarodzieja z Nantes” odwiedzają m. in. położoną na Oceanie Indyjskim wyspę Amsterdam. Ten daleki ląd odkrył i eksplorował polski awanturnik Adam Mierosławski, brat pierwszego dyktatora powstania styczniowego.
Polskich wątków w twórczości Verne’a jest wszakże znacznie więcej, o czym przekonuje Adam Węglowski, dziennikarz naukowy i autor kryminałów. Jego popularnonaukowa książka została wydana przez wydawnictwo POLONIKA w pudełku introligatorskim wraz z grą karcianą. Największe wrażenie robią jednak nie karty, ale świetnie dobrane ilustracje do pierwszych wydań dzieł pisarza. Obok scen z podmorskiej żeglugi szczególne wrażenie robi, przypominający „Wędrowca nad morzem mgły” Caspara Davida Friedricha, wizerunek tajemniczego buntownika nad przepaścią.
To właśnie dzięki takim obrazkom dorosły czytelnik może przenieść się do czasów dzieciństwa i odświeżyć znajomość z kapitanem Nemo. Zresztą intelektualną przygodą będzie zarówno przypomnienie wątków opisywanych w serii „Niezwykłe podróże” – wszakże Verne to nie tylko trylogia, ale też choćby „Piętnastoletni kapitan”, „Podróż do wnętrza ziemi”, „Dwa lata wakacji” i „W 80 dni dookoła świata” – jak i samo śledztwo zmierzające do zidentyfikowania pierwowzorów postaci mściciela z Nautilusa.
Przyjmuje się, że inspiracją mógł być Nana Sahib, uczestnik pierwszej indyjskiej wojny o niepodległość, czyli tzw. powstania sipajów (1857–1859). Okazuje się jednak, analizując cały dorobek pisarski francuskiego prekursora powieści science fiction, że w „Domie parowym” autor dystansuje się tropów wiodących w stronę krwawego księcia. A co, jeśli zainspirowany twórczością Edgara Allana Poe pisarz stworzył literackie światy równoległe? W takim wypadku Nemo z „20 000 mil podmorskiej żeglugi” i Nemo z „Tajemniczej wyspy” nie muszą być tymi samymi postaciami, co z kolei otwiera pole do poszukiwań kontekstów związanych z polskim powstańcem tropiącym rosyjskie statki. Taką wersję miał bowiem początkowo przedstawiać wydawcy sam Verne.
Rzecz jasna jako dziennikarz Węglowski może pozwolić sobie na więcej. Stąd nie wszystkie jego teorie są dobrze udokumentowane, aczkolwiek żadnej z nich nie można z miejsca przekreślić. A nawet jeśli „szyfr Verne’a” to wyłącznie atrakcyjnie literacko figura, to autorowi nie można odmówić talentu do prowadzenia narracji w atrakcyjny i lekki sposób, a także pomysłu na samą książkę oraz umiejętności wciągnięcia odbiorcy do vernowskiego świata. To powinno stanowić wystarczający argument za sięgnięciem po recenzowaną pozycję.
„Labirynt Verne’a” to pozycja obowiązkowa nie tylko dla miłośników twórczości francuskiego pisarza. Warto przeczytać i ponownie udać się w podróż z kapitanem Nemo. Nie ważne już, czy faktycznie był Polakiem, czy też, jak podaje „Tajemnicza wyspa”, księciem Dakkarem mszczącym się na Brytyjczykach. Polecam uwadze.