1 Maja: pochody jak przed wojną
W wyobrażeniach wielu ludzi II RP była krajem mlekiem i miodem płynącym. Przeciwko takiemu twierdzeniu swoje armaty wytacza spora część środowisk lewicowych, które starają się zdekonstruować tego typu tezy i z uporem godnym lepszej sprawy przedstawiać liczne dowody na to, że przed wojną, a w szczególności w czasach kiedy władała sanacja, Polska była krajem represyjnym.
Nie wnikając w zasadność tych twierdzeń, warto powiedzieć tylko jedną rzecz: przeglądając relacje z obchodów 1 maja z jednego tylko 1934 roku, można spokojnie powiedzieć, że dzisiejsze marsze SLD, Twojego Ruchu i innych wrażliwych lewicowo ugrupowań nie są nawet cieniem tego, co robiło PPS przed II wojną światową. Zaś poziom zaangażowania ludzi w tworzenie partii i politycznej wspólnoty oscyluje dzisiaj na poziomie przedwojennych dzieci.
Zobacz też:
- Pochód pierwszomajowy, czyli propaganda PRL w pigułce
- O tempora, o mores! − manifestacje po polsku na początku XX wieku
Po pierwsze, przedwojenna lewica warszawska miała gazetę która trafiała do szerokiego grona odbiorców – wydawanego od 1894 roku „Robotnika”. To właśnie na jego kartach można było przeczytać najdokładniejszą relację z obchodów 1 maja w stolicy.
Warszawscy socjaliści i komuniści organizowali się w większości dzielnic. Od Żoliborza po Annopol zbierały się pochody które miały utworzyć jeden główny.
Sam przemarsz był imponujący. W imprezie wzięło udział blisko 30 tysięcy osób zrzeszonych w kilkudziesięciu organizacjach, takich jak Organizacja Młodzieżowa TUR (Towarzystwo Uniwersytetu Robotniczego), PPS, czerwone harcerstwo, jak również bezdomni i bezrobotni z baraków na Żeraniu czy też robotnicy z warszawskich fabryk Gerlacha i Lilpopa. Przemarszowi towarzyszyły orkiestry robotnicze oraz liczne sztandary. Co najważniejsze, cały pochód ochraniała milicja PPS, zazwyczaj wyposażona w pałki i innego rodzaju sprzęty „bezpośrednich pertraktacji” z awanturnikami próbującymi zaszkodzić wydarzeniu.
Wśród haseł, które pojawiły się na transparentach, można było przeczytać takie jak „Żądamy wliczenia nauki szkolnej w godziny pracy”, „Żądamy społecznej gospodarki planowej” oraz „Annopol miasto głodu i nędzy”.
Kiedy pochód zakończył się na placu Dąbrowskiego przemówił towarzysz Tomasz Arciszewski, jeden z ważniejszych polityków PPS, który podkreślił istotę walki z faszyzmem i wszelkiego rodzaju dyktaturą. Podkreślono również, że o potędze socjalizmu świadczy między innymi ilość zebranych na pochodzie pierwszomajowym.
Równolegle odbywały się akademie dla dorosłych i młodzieży oraz liczne imprezy sportowe. Podczas akademii przemawiali czołowi działacze PPS. Większość z mówców wskazała swoje zaniepokojenie rosnącym w siłę niemieckim faszyzmem. Istotną rolę odegrała również część satyryczna, podczas której zaprezentowano wiersze, między innymi „Do prostego człowieka” Tuwima oraz „Komunę paryską” Broniewskiego.
Przeczytaj także:
- Lewicowa Niepodległość? Rząd Lubelski Ignacego Daszyńskiego
- Polscy socjaliści, czyli lewica i patriotyzm
Dla towarzyszy z młodzieży, czyli zrzeszonych w TUR, przygotowano również spotkanie, podczas którego recytowano wiersze oraz prezentowano występy taneczne. Całość dopełniał mecz towarzyski robotników warszawskich z łódzkimi, który wygrali goście.
Równolegle z marszem Polskiej Partii Socjalistycznej odbywały się pochody innych partii lewicowych. Swój wkład miał Bund, Poalej Syjon oraz znienawidzone w kręgach lewicowych z racji współpracy z sanacją PPS – Dawna Frakcja Rewolucyjna. Z tej ostatnio szydzono, że zamiast Marksa powinna obnosić portret Marszałka.
Oczywiście, jak to i wcześniej bywało, socjaliści lubili się między sobą pobić. Do zajść zaszło między innymi w Annopolu, gdzie milicjanci PPS DFR (zwanej BBS) chcieli zatrzymać pochód.
Redakcja: Tomasz Leszkowicz